Spięty, jak żaden inny polski artysta, potrafi bawić się wieloznacznością słów; przekształcać i dobierać je tak, że nadaje im zupełnie nowe, nieoczywiste znaczenie. Już same tytuły utworów dają przedsmak tego, co znajdziemy w środku: „Karate Kit", „Lejce, które leczą", „Kopciuszko" czy singlowa „Trybuna Małpoludu".

Cechą charakterystyczną Lao Che były albumy koncepcyjne, skupione wokół jednego motywu przewodniego. Nie inaczej jest w przypadku „Black Mental". Tym razem Hubert Dobaczewski prześwietlił ciemniejszą stronę ludzkiej osobowości. „Chciałby człek, czy nie chciałby, pochodzi od wrednej małpy" – tak zaczyna się promujący wydawnictwo utwór. Dowodów na ową wredność znajdziemy na tej płycie aż nadmiar.

Otwierająca album „Bitwa o CO2" to prześmiewcza i zarazem smutna przypowieść o dążeniu człowieka do samozagłady poprzez wyniszczanie planety, na której żyje. „Narodowy Socjalizm Kosmosu" zwraca uwagę na łatwość, z jaką homo sapiens ulega populistycznym, oderwanym od rzeczywistości hasłom. Do powyższej listy wad Spięty dokłada jeszcze w „Karate Kit" sztucznie wykreowane przez władzę konflikty oraz bezrefleksyjne podążanie za narzuconym dogmatem. W podobnej tematyce utrzymana jest najbardziej przebojowa, wręcz taneczna, lecz niewesoła fraszka „Lejce, które leczą" o wypaczaniu wielkich idei. „Nie ma Boga? To go zrób! Nie ma wroga? To go zrób! Zrób coś nad sobą, coś u stóp! Boże drogi, samo się nie zrobi". Równie mocno wybrzmiewa „Homo Sapiens Erection" dotykający m.in. tematu skłonności do przemocy. Bezkarne obrzucanie innych błotem, osądzanie na podstawie pomówień, karykaturalne podejście do patriotyzmu i chora żądza władzy to motywy często pojawiające się na „Black Mental".

Teksty Spiętego można interpretować na wiele sposobów. Dodatkowo każdy z 12 utworów pełen jest oryginalnych dźwięków, zaskakujących zmiennością, którym towarzyszy charakterystyczna melodeklamacja wokalisty. W „Karate Kit" odnajdziemy echa funku i zimnej fali wymieszane z brzmieniem syntezatorów rodem z lat 80. Inspiracje muzyką elektroniczną sprzed czterech dekad dostrzegalne są także w wielu innych kompozycjach. Najbogatszy aranżacyjnie „Wanted" łączy elektroniczny beat z brzmieniem puzonu, fletu poprzecznego, fortepianu oraz instrumentów smyczkowych. Mamy tu zarówno elementy muzyki klasycznej kojarzące się z Czajkowskim („Jezioro łabędzie") czy Wagnerem („Lot Walkirii"), jak również dźwięki rodem z ośmiobitowych komputerów i pierwszych gier komputerowych. Jednocześnie to chyba jedyny tu utwór z pozytywnym przesłaniem. Składają się na niego rozważania o starzeniu się, a raczej o bezsensie rozmyślania nad tym procesem – istna laurka dla wieku średniego. „Ruszałem w tę pieśń z resztką młodzieńczej ułudy. Porzucam ją starszy o cztery minuty. Już nigdy, przenigdy tak młody nie będę, jak wtedy, gdym tę tu rozpoczął gawędę".

„Black Mental" trwa niewiele ponad trzy kwadranse. Warto się zestarzeć przy jego dźwiękach o te 46 minut.