W samolocie za to niespodzianka: nowe bardzo skomplikowane ogłoszenia, co należy zrobić, w jakiej kolejności, gdy – w razie jakiegoś nieszczęścia – potrzebne będą maski tlenowe. Było to tak technicznie pokrętne, że mimo iż słyszałam to kilkakrotnie, ciągle nie wiem, którą ręką mam nałożyć którą maskę na którą. Zrozumiałam tylko, że gdybym się miała pomylić – zostanę surowo ukarana.
W poniedziałek 31 maja zaczął się w Stanach sezon letni – tradycyjnie w ostatni poniedziałek maja jest obchodzony Memorial Day – tłumaczony często w Polsce jako „Dzień Pamięci Narodowej", chociaż sami Amerykanie rzadko posługują się terminem „narodowy" i dlatego nie bardzo wiedzą, jak go tłumaczyć, i przede wszystkim jak zrozumieć w językach słowiańskich. Dla nich „National" oznacza najczęściej „państwowy" lub „federalny".
Gdy mówi się o Florydzie, to pierwszym skojarzeniem jest zazwyczaj Miami – drugie po Nowym Jorku najbardziej odwiedzane miasto w USA. Miami ma niecałe pół miliona ludności, ale w 2019 roku odwiedziło je ponad 130 milionów turystów. Miami zastąpiło też Nowy Jork jako „miasto, które nigdy nie śpi" – gdzie do rana otwarte są bary, restauracje, kluby i niezbyt ukryte – burdele. Kiedyś cała Floryda uchodziła za stan, do którego zjeżdża zimą cała Ameryka w wieku emerytalnym, ale w Miami na ulicach wieczorem widać dziś bardzo młodych, wesołych – i zazwyczaj podpitych – ludzi. Bardzo, a nawet superbogaci – wśród nich wielu Rosjan, którzy jakimś cudem otrzymują masowo prawo stałego pobytu – bawią się u siebie w zamkniętych dzielnicach lub w hotelach ochranianych przez uzbrojonych bysiów.
150 kilometrów na zachód od Miami jest już zupełnie inna Floryda. Z samolotu widać setki osiedli domków parterowych lub jednopiętrowych, ustawionych zazwyczaj dookoła stawów czy jeziora, otoczonych palmami i niewielkimi laskami. Osiedla są często określane jako „active adult community for 55 years old", czyli dla ciągle żywotnych dorosłych powyżej 55. roku życia.