Rick jest detektywem. Prowadzi zarówno te klasyczne sprawy, jak i związane ze zjawiskami paranormalnymi. W „Puppet House” przygląda się posiadłości, która należała do tajemniczego brzuchomówcy. Człowieka, który na scenie rozmawiał z marionetkami. Mężczyzna zmarł, a dom cieszy się ponurą sławą – ponoć giną w nim ludzie.
Pracownicy polskiego Spirit Games Studio postawili na klimat. „Puppet House” oferuje widok z oczu bohatera i czaruje atmosferą niepewności i zagrożenia. Robi sporo, by gracz obgryzał ze strachu palce. Niepokojące dźwięki przyspieszają bicie serca, podobnie jak panujący na ekranie półmrok. Do tego dochodzi tytułowa upiorna laleczka. To dzieło owego brzuchomówcy, które sprawia wrażenie istoty żywej i regularnie straszy bohatera, ale też i grającego.
Czytaj więcej
„EA Sports FC 25”, następca serii „FIFA”, to obowiązkowa pozycja dla fanów piłki nożnej.
Całkiem nieźle wypadają zagadki, z którymi musi się zmagać gracz. Nie są one może trudne, ale z reguły wymagają chwili zastanowienia się. W „Puppet House” pojawiają się również sekwencje QTE wymagające naciskania odpowiednich klawiszy. Zaprojektowano je tak, by nawet osoba nieprzepadająca za zręcznościówkami nie miała większych problemów z brnięciem do przodu. Może dzięki temu grę da się ukończyć w przeciągu 3–4 godzin.
Niepozorna produkcja Spirit Games Studio to kolejny po remake’u „Silent Hill 2” dowód, że Polacy dobrze radzą sobie z komputerowymi horrorami. Tytuł nie jest oczywiście żadną rewolucją, składa się ze sprawdzonych rozwiązań, ale oferuje ciekawe tempo i niezłą historię. Swoją drogą co takiego jest w tych marionetkach, że przerażają nie mniej niż klauni?