Ostatnio przeczytałem zbiór wywiadów dr Ewy Woydyłło „Zakręty życia. Rozmowy o miłości, depresji, nałogach i odnajdywaniu siebie”. Poruszana jest w nich tematyka traumy, poczucia własnej wartości oraz depresji czy dzieciństwa. Z wywiadów tych wyłania się człowiek, który opowiada o odnajdywaniu samego siebie, o poszukiwaniu swojej słusznej drogi, ale – co najważniejsze, bez względu na koszty, w zgodzie z samym sobą. Bardzo ujął mnie humanizm i spojrzenie na problemy, które dotyczą nas wszystkich, a z których nie zdajemy sobie często sprawy. Które mniej lub bardziej świadomie pomijamy.
Widziałem spektakl „Tom na wsi” w TR Warszawa w reżyserii Wojtka Rodaka. Kanadyjski dramat, który w 2014 r. zekranizował Xavier Dolan. Zaczynając oglądać spektakl, byłem pewien, że temat, który przecież sam poruszałem w filmie „Płynące wieżowce” (2013), mógł się już zestarzeć i stać nieaktualny. Jednak dzieło Rodaka mnie poruszyło. Odnalazłem w nim świetną reżyserię, genialny tekst i zespół współtwórców – przede wszystkim cudownych aktorów: Marię Maj, Mateusza Górskiego, Jacka Belera i Izabellę Dudziak. Spektakl wzrusza, śmieszy, smuci. Wzbudza nostalgię i jak wywiady dr Woydyłło odnosi się do głębokiego humanizmu, poruszając zagadnienia miłości, akceptacji, wstydu, rozpaczy, rodziny. Znalazłem tam ogromną wrażliwość i inteligencję wszystkich twórców. Niestety, na koniec przynosi smutne konkluzje: nadal żyjemy w kraju, który nie akceptuje inności.
Czytaj więcej
Obejrzałem „Egzorcystę papieża” i wysnułem wniosek, że Russell Crowe ma chyba kredyt we frankach szwajcarskich.
Zanurzyłem się ostatnio w świecie muzyki elektronicznej, której nie jestem zbyt wielkim koneserem. Poznaję ją jednak za sprawą Baascha, który wypuścił niedawno nową epkę „IV!II”. Emocja i dźwięk. Jak dla mnie, filmowca, utwory w tym wypadku zbudowane na pewnym kontrapunkcie – ważne, również odnoszące się do natury i przeżyć jednostki – łączą emocje z surową i mocną muzyką. Poza głęboką wrażliwością artysty, która wydaje się być już czymś oczywistym, kontrapunkt ten jest w twórczości Baascha dla mnie najbardziej pociągający. Słuchając utworów z „IV!II”, czasami miałem ochotę tańczyć, a czasami schować się, pójść na spacer z psami, posiedzieć na plaży i zostać sam ze sobą.
I to wszystko składa się w całość. Humanizm. Ewidentnie najważniejszy jest człowiek.