Bogusław Chrabota: Sankcje za demokracje. O negocjacjach pokojowych Kijowa i Moskwy

Zawieszenie broni, które już jawi się na horyzoncie, nie może być negocjowane na warunkach Kremla. Kluczowe wydają się dwie sprawy. Utrzymanie zachodnich sankcji wobec Rosji i plan pokojowy, który docelowo zakłada referenda na terenach spornych.

Publikacja: 26.07.2024 10:00

Bogusław Chrabota: Sankcje za demokracje. O negocjacjach pokojowych Kijowa i Moskwy

Foto: AFP

Coraz więcej ekspertów po każdej ze stron powtarza, że wojna w Ukrainie powoli zmierza ku zawieszeniu broni. Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla BBC mówi wprost o negocjacjach z Władimirem Putinem. Boris Johnson ujawnia publicznie domniemany plan Donalda Trumpa, który rzekomo miałby polegać nie na wymuszeniu kapitulacji Kijowa, ale zwiększeniu presji na Moskwę. Kontynuację wsparcia wojskowego dla Kijowa deklarują demokraci, jeśliby więc amerykańskie wybory wygra Kamala Harris czy inny następca Bidena, perspektywa wsparcia ze strony USA by się nie zmieniła. To sprawa kluczowa, bo i w Unii Europejskiej determinacja do wspierania Ukrainy nie wygasa.

Kijów nie jest więc i nie będzie sam, przynajmniej w horyzoncie dwóch, trzech najbliższych lat. To dla Moskwy musi być jasne. Czy to dostateczny powód, by konflikt zamrozić jeszcze w tym roku? Wobec wyraźnie niekorzystnej dla Putina koniunktury wydaje się, że tak. Tyle że samo wygaszenie działań zbrojnych niewiele z jego perspektywy załatwia. Po pierwsze, musi się liczyć z oporem lokalnej partii wojny. To wpływowy kompleks interesów lobby militarnego po stronie wojska i biznesu, który korzysta ze zbrojeń. Ci ludzie łatwo nie odpuszczą; nawet więc jeśli dojdzie do zawieszenia broni, rosyjski przemysł zbrojeniowy będzie pracował pełną parą.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: W sprawie odszkodowań dla ofiar wojny jeszcze kilka słów trudnej prawdy

Dwie pułapki, w które wpadł Władimir Putin

Jak mocne jest to lobby? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że równie trudno będzie wygasić wojenne nastroje Rosjan. Przez ponad dwa lata cała podległa Kremlowi machina komunikacyjno-propagandowa przekonywała mieszkańców Federacji, że starcie z Kijowem to sprawa życia i śmierci; bohaterski wysiłek narodu i konfrontacja z siłami zła. Przy takiej opowieści, nagły zakręt, wmówienie tym ludziom, że lepszy będzie pokój, wydaje się zadaniem karkołomnym. To pułapka, w którą Putin wpadł na własne życzenie.

Ale zostawmy problemy Kremla Putinowi. Spójrzmy na sprawę z perspektywy interesów Warszawy. Tu sprawa jest wyjątkowo jasna; każdy format niepodległego, demokratycznego państwa ukraińskiego jest dla Polski dobry.

Kolejną pułapką są kwestie czysto prawne. Władze Federacji włączyły przecież okupowane tereny do Rosji w sensie formalnym. To Ukraina – jak zauważa Rusłan Szoszyn w niedawnym tekście w „Rzeczpospolitej” – jest dla Rosjan okupantem pozostających pod kontrolą Kijowa części obwodów chersońskiego i zaporoskiego. Jak więc wytłumaczyć się przed narodem z negocjacji w sprawie przekazania śmiertelnemu wrogowi własnego terytorium? Trudno tego nie nazwać kwadraturą koła.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Czego domagają się studenci protestujący przeciw wojnie w Gazie?

Silna Ukraina jest Polsce niezbędna 

Ale zostawmy problemy Kremla Putinowi. Spójrzmy na sprawę z perspektywy interesów Warszawy. Tu sprawa jest wyjątkowo jasna; każdy format niepodległego, demokratycznego państwa ukraińskiego jest dla Polski dobry. A jeszcze lepsza byłaby Ukraina należąca do NATO i Unii Europejskiej. Słaba, na życzenie Putina neutralna, nie stanowiłaby tak mocnej tarczy obronnej przeciw rosyjskiemu imperializmowi, jak sfederowana ze wspólnotami Zachodu.

By tak mogło być, zawieszenie broni, które już jawi się na horyzoncie, nie może być negocjowane na warunkach Moskwy. Kijów musi tu mieć pełne poparcie Zachodu, tak jak je ma podczas wojny. Kluczowe wydają się dwie sprawy. Utrzymanie zachodnich sankcji wobec Rosji i plan pokojowy, który docelowo zakłada referenda na terenach spornych. Musi dotyczyć wszystkich czterech okupowanych obwodów i odbywać się bez presji Moskwy czy Kijowa. Musi wziąć pod uwagę powrót na terytoria sporne ludności, która je opuściła, i odwrócenie celowego ich zasiedlania przez Rosjan z terenów Federacji.

Mam świadomość, jakie to trudne. Ale właśnie faktyczne odwrócenie czystek i przywracanie realnej autonomii lokalnych władz przez Rosję musi warunkować powolne zdejmowanie bijących w Rosję zachodnich sankcji. Można ten proces nazwać „Sankcje za demokrację”. Słabością tego myślenia jest przekonanie, że Moskwa dopuści tam do uruchomienia mechanizmów wolnościowych; ale możliwe, że nie będzie miała wyboru. Perspektywa długoterminowych sankcji – a tylko taka zadziała – będzie oznaczała proces systematycznej dezintegracji Federacji; w Moskwie powinni rozumieć, że uruchomienie procesów pokojowych leży w najgłębszym interesie słabnącego państwa.

Wszystko to jednak może się wydarzyć po faktycznym zakończeniu działań wojennych. Mam nadzieję, że dojdzie do tego do końca tego roku. Jestem w tej sprawie optymistą. Podobnie jak jestem przekonany, że Ukraina jest w stanie zbudować nowoczesną, silną demokrację i profesjonalną armię. To już się zresztą dzieje. I nawet jeśli ten proces potrwa jedną lub dwie dekady, z perspektywy interesów bezpieczeństwa Europy Środkowej ma absolutnie fundamentalne znaczenie.

Coraz więcej ekspertów po każdej ze stron powtarza, że wojna w Ukrainie powoli zmierza ku zawieszeniu broni. Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla BBC mówi wprost o negocjacjach z Władimirem Putinem. Boris Johnson ujawnia publicznie domniemany plan Donalda Trumpa, który rzekomo miałby polegać nie na wymuszeniu kapitulacji Kijowa, ale zwiększeniu presji na Moskwę. Kontynuację wsparcia wojskowego dla Kijowa deklarują demokraci, jeśliby więc amerykańskie wybory wygra Kamala Harris czy inny następca Bidena, perspektywa wsparcia ze strony USA by się nie zmieniła. To sprawa kluczowa, bo i w Unii Europejskiej determinacja do wspierania Ukrainy nie wygasa.

Pozostało 87% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi