Tomasz Piechal: Rosja według Putina. Skazana na wieczną wojnę

W ciągu ponad dwóch dekad swoich rządów Władimir Putin stworzył nową mitologię swego państwa. Mitologię, która skazuje Rosję na trwanie w wiecznej wojnie.

Aktualizacja: 15.03.2024 12:34 Publikacja: 15.03.2024 10:00

Władimir Putin buduje społeczeństwo, które ma być gotowe do poświęceń i walki o odbudowę imperium. N

Władimir Putin buduje społeczeństwo, które ma być gotowe do poświęceń i walki o odbudowę imperium. Na zdjęciu festiwal „Rosja zmienia świat” zorganizowany w Sankt Petersburgu z okazji ustanowionego jeszcze w ZSRR Dnia Obrońcy Ojczyzny, 23 lutego 2024 r.

Foto: Olga MALTSEVA/AFP

Rosyjska demokracja jest już bardzo odległym wspomnieniem niespełnionych nadziei na inną Rosję. Mniej agresywną, pozbawioną brzemienia grzechu rewizjonizmu, rozliczoną ze swoją przeszłością. Tylko czy te nadzieje kiedykolwiek mogły się ziścić? Rozstrzygnięcie rosyjskich wyborów prezydenckich, formalnie przeprowadzanych 15-17 marca 2024 r., jest sprawą oczywistą od dawna, kwestią do rozważań pozostaje tylko to, jak wysoki procent poparcia dla Władimira Putina władze postanowią ogłosić publicznie.

Obecny władca Kremla rządzi w Rosji już od ponad 24 lat. Wyrosły całe pokolenia młodych Rosjan, którzy nie znają rzeczywistości innej od tej, w której na czele ich państwa stoi Putin – w końcu nawet podczas pojedynczej kadencji Dmitrjia Miedwiediewa wiadomo było, kto realnie dzierżył ster władzy. Całe generacje Rosjan zostały uformowane pod rządami byłego oficera KGB, wychowane i ukształtowane zgodnie z wolą systemu, który współtworzył ze swoim otoczeniem.

Podział administracyjny Rosji - okręgi federalne

Podział administracyjny Rosji - okręgi federalne

PAP

Putin et consortes zrobili wiele, aby go zbudować – zarówno w wymiarze politycznym, jak i ideologicznym. Liderów opozycji zabito (Aleksiej Nawalny, Borys Niemcow), zmuszono do emigracji (Michaił Chodorkowski, Garri Kasparow, Ilja Ponomariow) lub skazano na wieloletnie wyroki w łagrach (Ilja Jaszyn, Władimir Kara-Murza). Jednocześnie stało się to przy cichym przyzwoleniu większości Rosjan. To prawda, tysiące z nich ustawiły się w długich kolejkach do grobu Nawalnego na obrzeżach Moskwy, ale to miliony realnie akceptują putinowską władzę. Według badań Centrum Lewady dla blisko 70 proc. Rosjan śmierć lidera opozycji była wydarzeniem, które nie zrobiło na nich wrażenia, przeszli nad nim obojętnie. Tylko mniej więcej jedna czwarta respondentów poczuła z tego powodu szok, strach, smutek, przygnębienie. Z czego to wynika? Skąd tak duża dysproporcja? Skąd tak duża akceptacja działań władz?

Nie ulega wątpliwości, że Władimir Putin i jego zaplecze najlepiej zrozumieli, jaki jest klucz do sprawowania władzy w Rosji, i najlepiej potrafią grać na sentymentach, lękach, fobiach i stałych potrzebach rosyjskiego narodu. To właśnie one stanowią podstawę panującego układu, który przez lata zdołał skonstruować swoją autorską mitologię, korzeniami sięgającą głęboko w grunt rosyjskiej kultury. Na czym się ona zasadza? Jak na przestrzeni lat ewoluowała? I jakie są jej filary?

Czytaj więcej

Wołyń 1943. Musimy pochować naszych zmarłych

Mitologia współczesnej Rosji wg Putina: Car, Lenin i hymn od Stalina

Niezmienną i stałą ambicją Władimira Putina od początków jego rządów pozostaje „przywrócenie Rosji należnego miejsca w świecie”, czyli odzyskanie statusu światowego mocarstwa. W jego optyce i rozumieniu oznacza to odwrócenie zegara historii oraz rzucenie wyzwania upływającemu czasowi, który gra na niekorzyść Rosji (czynniki demograficzne, kruchy model dobrobytu oparty na surowcach, słabnięcie wpływów kulturowych w sąsiednich państwach itd.). W wymiarze praktycznym oznacza to chęć podporządkowania sobie bezpośrednio państw, które kiedyś wchodziły w skład ZSRR, oraz doprowadzenia do neutralizacji krajów, które w jego optyce znajdują się na styku rosyjskiej strefy wpływów (do tego grona zalicza się Polska).

Celem ostatecznym jest przemodelowanie systemu światowego bezpieczeństwa kosztem tzw. kolektywnego Zachodu, czyli Europy i Stanów Zjednoczonych. Ich osłabienie ma stworzyć pole do ekspansji Rosji i jej powrotu do grona najważniejszych globalnych potęg. Ta idea stanowi fundament rządów Putina, jest ideologiczną podstawą, na gruncie której zbudowany jest cały gmach mitologii państwowej.

Pierwszym krokiem ku jej budowie stała się próba szerokiego wpisania współczesnego państwa rosyjskiego w „imperialną sztafetę dziejów”. Nie jest przypadkiem, że jedną z pierwszych decyzji podjętych przez Putina jako prezydenta (w pierwszym roku jego prezydentury) było przywrócenie melodii hymnu ZSRR jako głównej państwowej pieśni współczesnej Rosji. Stała za tym chęć symbolicznego odrzucenia charakterystycznego dla lat 90. odtrącania dziedzictwa ZSRR. Był to w końcu okres – krótki, intensywny, dzisiaj niewyobrażalny – gdy Rosja otwierała archiwa, budowała muzea ofiar komunizmu i żywo dyskutowała o zbrodniczym wymiarze upadłego systemu. Zarówno dla Putina, jak i dla wielu Rosjan była to jednak działalność de facto antypaństwowa. W końcu w ich optyce Rosja nie powinna była wstydzić się tego, że rządziła w ZSRR – ba, ona powinna być z tego dumna. Pierwsze lata panowania Putina były skupione właśnie na owym „odrzucaniu odrzucenia” dziedzictwa ZSRR.

Nieczęsto przypomina się o tym, że melodię, którą zdecydował się przywrócić Putin, na hymn ZSRR wybrał w 1943 r. Józef Stalin. Postawił on wówczas na kompozycję znanego radzieckiego kompozytora Aleksandra Aleksandrowa, który na bazie swojego „Hymnu partii bolszewickiej” stworzył muzykę do dzisiaj pełniącą rolę państwowej pieśni Rosji. Dużą moc symboliczną niesie za sobą również fakt, że słowa współczesnego hymnu napisał Sergiej Michałkow (ojciec znanego aktora Nikity Michałkowa i reżysera Andrieja Konczałowskiego), który był także współautorem tekstu hymnu radzieckiego. W efekcie stał się on autorem dwóch tekstów do hymnów dwóch państw na bazie jednej melodii.

W tej historii jak w soczewce skupia się ideologiczny obraz współczesnej Rosji. Zbudowana jest ona na syntezie symboli i elementów z całej rosyjskiej historii – hymn jest mieszanką radzieckiej melodii ze współczesnymi słowami, flaga i godło odnoszą się do carskiej Rosji, a w całym kraju wciąż pełno jest pomników i ulic czczących działaczy komunistycznych, z Włodzimierzem Leninem na czele.

Mitologia, którą zbudował Putin, to hybryda zawierająca w sobie sentyment do imperialnej Rosji carskiej oraz wprost głosząca dziejowe kontinuum Związku Radzieckiego, który „białą” Rosję zniszczył i zrujnował. Dwugłowy orzeł to wyjątkowo trafny wybór dla rosyjskiego godła. Rosja potrafi łączyć w sobie dwa różne porządki, wiele sprzeczności i robi to bez zmrużenia oka.

Filar pierwszy: Rosja zawsze była wyjątkowa w ideologicznym projekcie Putina

Dla Putina oczywiste jest to, że państwo będące spadkobiercą Rosji carskiej i Rosji radzieckiej to imperium, a tym samym państwo wyjątkowe, które rządzi się swoimi prawami i samo te prawa może ustalać (bądź je łamać). Zdanie to podziela przytłaczająca większość Rosjan i nie może to dziwić – takie podejście do Rosji jest głęboko zakorzenione w jej kulturze.

Jednym z filarów mitologii putinowskiej stała się wiara w unikalność Moskwy i jej dziejową misję. Sięga ona korzeniami aż do XV wieku, kiedy popularność zaczęła zdobywać idea „trzeciego Rzymu”, w której Rosja uznawana jest za kontynuatorkę Bizancjum, a tym samym Imperium Rzymskiego. Fakt ten czynić ma też z Rosji centrum prawdziwej wiary, czyli prawosławia.

Ten koncept ze szczególną mocą wrócił wraz ze zwrotem Putina w kierunku pozycjonowania Rosji jako centrum konserwatywnego oporu i alternatywy dla zgniłego, zliberalizowanego Zachodu. Nastąpił on po 2012 r., gdy w Rosji wybuchły protesty przeciwników powrotu Putina na urząd prezydenta, a ich centrum stanowił moskiewski plac Błotny. Dzisiaj jest to wydarzenie już nieco zapomniane, tymczasem stanowi ono niezwykle istotną cezurę tak dla państwa, jak i dla projektu ideologicznego budowanego przez Putina.

We wczesnych latach putinizmu Kreml mógł rachować, że imperium uda się odbudować nie tyle poprzez siłę militarną, ile przede wszystkim poprzez bogactwo Rosji, która trafiła wówczas na złoty czas światowej koniunktury na rynkach surowców energetycznych. Moskwa liczyła, że będzie mogła swoich sąsiadów utrzymać potokiem pieniędzy oraz ekspansją kulturową (świat filmu, muzyki, telewizji itd.). Jednak skutkiem ubocznym bogacenia się rosyjskiego społeczeństwa stało się pojawienie się w nim bardziej rozbudowanej klasy średniej, ludzi bardziej oddanych ideom demokracji aniżeli władcy na Kremlu. Ich opór w 2012 r. został przyjęty przez Putina i jego zaplecze jako śmiertelne zagrożenie wewnętrzne, które zwłaszcza po serii kolorowych rewolucji w latach poprzednich mogło zagrozić całemu systemowi władzy. W efekcie to właśnie wówczas podjęto decyzję o definitywnym zakończeniu „demokratycznego eksperymentu” i wykonano pełen zwrot ku bardziej tradycyjnym elementom rosyjskości, m.in. wspomnianemu prawosławiu, konserwatyzmowi, zaczęto głębiej spoglądać w historię.

Elementy, na których Kreml zaczął mocniej budować nową ideologię, były obecne od początków putinizmu, jednak ich rola systematycznie rosła i była coraz mocniej akcentowana. Jednym z nich jest wspomniane odwieczne ustawianie Rosji w roli centrum czegoś ważnego, wyjątkowego, najchętniej przeciwstawnego światowym trendom. Rosja najlepiej czuje się bowiem jako stała alternatywa dla panującego porządku. W swoich dziejach Moskwa stawała się w swojej optyce nie tylko kontynuatorką Imperium Rzymskiego, ale również centrum ruchu słowianofilskiego (centrum Słowiańszczyzny), najważniejszą protektorką pokoju w Europie (w I połowie XIX wieku), źródłem rewolucji socjalistycznej obalającej porządek światowy (XX wiek i ZSRR), by w końcu zostać centrum konserwatywnego oporu (XXI wiek).

Rosja przedstawiała się także jako wyzwolicielka ciemiężonych i uciskanych ludów, czy to będących pod butem imperium osmańskiego (ludy słowiańskie), czy to „polskich panów” (ludy ruskie), czy to faszystów (w czasie II wojny światowej), czy wreszcie „nazistów” (współczesna napaść na Ukrainę). W tej narracji nigdy nie szła na wojnę jako agresor, zawsze robiła to ze szlachetnych pobudek. Nie może więc dziwić, że i obecny konflikt w Ukrainie jest przedstawiany właśnie w takich barwach – to w końcu stały element rosyjskiej mitologii.

Filar drugi: Rosja otoczona przez wrogów. Putin wpisał słabość Zachodu w plan wojny z Ukrainą

Państwo Putina budujące swoją wyjątkowość potrzebuje śmiertelnych wrogów, bez których istnienia ono samo przestaje być znaczące. W sposób naturalny kolejnym filarem putinowskiej mitologii stało się ciągłe przekonywanie Rosjan o tym, że ich ojczyzna zawsze jest celem wrogiej działalności, agresji z zewnątrz. Jej szlachetność jest niedoceniana, a jej próby wejścia w dialog – odrzucane, tak jak i ona sama jest odrzucana.

W wydaniu historycznym możemy sięgać do takich przykładów, jak wtedy, gdy „niewdzięczna” Europa pokonała Rosję w wojnie krymskiej, choć ta pomogła jej wyzwolić się od Napoleona oraz ochroniła część jej monarchów przed niebezpiecznymi skutkami „wiosny ludów” (w połowie XIX wieku), albo gdy wiele państw okazało się niewdzięcznych mimo wyzwolenia ich od Hitlera i ustanowienia komunistycznych rządów (XX wiek).

W wydaniu współczesnym funkcję tę pełni konflikt z „kolektywnym Zachodem”, gdzie NATO, nie bacząc na „pacyfistyczny” charakter Rosji i jej „dobrą wolę” (wycofywanie rosyjskich wojsk z państw dawnego obozu komunistycznego), postanowiło rozszerzać się coraz bardziej na Wschód, a więc wykazało brak poszanowania rosyjskiej strefy interesów. Tym samym Zachód – po raz kolejny – okazał niewdzięczność i zaczął działać agresywnie względem Moskwy. Teza ta jest podstawą obecnego starcia, niestety, często wspieraną przez znanych zachodnich geopolityków, na czele z Amerykaninem Johnem Mearsheimerem. Nie uwzględnia ona przy tym prawa do suwerenności mniejszych państw i narodów, które stają się li tylko przedmiotem rozgrywek między większymi graczami, bez prawa głosu i bez prawa do pełnej niezależności.

Taka antyzachodnia, bazująca na uprzedzeniu i przedstawieniu się w roli ofiary, narracja trafia na podatny grunt. Zachód ma bowiem szczególne znaczenie nie tylko dla Putina, ale niemal dla wszystkich Rosjan. Budując swoją wyjątkowość w kontrze do niego, Rosja jednocześnie jest nim na przemian to zafascynowana, to obrzydzona. Trwa w wiecznym stanie starcia, przyciągania i odpychania. Jednocześnie stale względem niego się pozycjonuje.

Perfekcyjnie stosunek Rosjan do Zachodu uchwycił w jednym ze swoich opowiadań znany pisarz (i zagorzały przeciwnik Putina) Dmitrij Głuchowski. Bohaterem jednego z opowiadań w książce „Witajcie w Rosji” jest przestępca z dalekiej Syberii, który przez całe życie marzy o tym, aby przespacerować się po paryskim placu Pigalle. Gdy po latach gangsterskiej działalności w końcu dorabia się majątku, postanawia spełnić swoje marzenie i leci do Paryża. Ten okazuje się jednak odbiegać od jego wyobrażeń – jest pełen migrantów, którym pozwala się pełnić funkcje publiczne, nie rządzi w nim tak dobrze znane mu prawo siły, przez co bez biletu nie wejdzie na spektakl w Moulin Rouge, a za zakłócanie porządku dostanie nie tylko mandat, ale nawet trafi do aresztu – i to pomimo tego, kim jest, jakie ma koneksje i ile ma pieniędzy. Rozczarowany wraca więc do Rosji, gdzie wszystko mu wolno, a Zachód przeklina jako miejsce, którego nie rozumie i w którym nie potrafiłby żyć. Jedynie w swoim biurze pozostawia zdjęcie Paryża z dawnych lat, na którego wyobrażeniu z filmów z lat 60. i 70. się wychował.

Wybory prezydenckie w Rosji

Wybory prezydenckie w Rosji

PAP

To zderzanie się człowieka rosyjskiego z Zachodem to popularna figura nieraz wykorzystywana przez rosyjską kulturę i popkulturę, m.in. w filmach Aleksieja Bałabanowa „Brat 2” (kultowy film o konfrontacji Rosjan z Ameryką) czy „Jeniec Kaukazu”, gdzie prawie zawsze filmowi reprezentanci Zachodu okazują się słabi, łasi na pieniądze, bez charakteru i nieumiejący się zachować w zderzeniu z prawdziwą siłą.

Wychowanie w tym duchu jest tak głęboko zakorzenione, że trudno się dziwić, że Kreml wpisał to założenie w swój plan na wojnę z Ukrainą. W końcu Zachód po prostu musi przegrać z rosyjską brutalnością, nie odpowie na nią, odpuści. To skądinąd ciekawy przykład, jak Putin i jego zaplecze głęboko wierzą w mity, którymi sami stymulują swój lud.

Filar trzeci: Wielka Wojna Ojczyźniana wykorzystana w polityce historycznej Putina

Nie jest także przypadkiem, że z czasem nastąpiło wzmocnienie militarystycznych i wojennych tonów w retoryce rosyjskich władz. Kluczowe stało się ożywienie i wyniesienie na nowy poziom starego breżniewowskiego mitu wielkiej wojny ojczyźnianej. Finalnie to właśnie on miał się stać najważniejszym spoiwem putinowskiej ideologii państwowej, gdyż skupiał w sobie wszystkie elementy niezbędne z punktu widzenia kremlowskich politechnologów. Ukazywał Rosję jako państwo wyjątkowe, jako ofiarę agresji i wyzwolicielkę uciśnionych, broniącą się przed śmiertelnym zagrożeniem z Zachodu oraz – co najważniejsze – jako kraj gotowy do walki na śmierć i życie, z narodem gotowym do złożenia hojnej ofiary z krwi.

Swoisty przełom w celebracji tego mitu przyniósł rok 2010, gdy w związku z 65. rocznicą zakończenia wielkiej wojny ojczyźnianej władze państwowe zorganizowały obchody o dawno niewidzianej skali. Wsparły je silne działania w obszarze popkultury – na ekrany kin w Rosji i większości państw dawnego ZSRR weszły dwie superprodukcje poświęcone tej tematyce, „Twierdza brzeska” oraz „Spaleni słońcem 2”. Szczególnie drugi tytuł, nakręcony przez swego czasu naczelnego reżysera Kremla Nikitę Michałkowa, był sporym zaskoczeniem i doskonale spuentował ostateczny zwrot rosyjskiej polityki historycznej. Zmazywał on bowiem niemal całkowicie bolesny wydźwięk pierwszej części, która była przejmującym głosem rozliczenia się Rosji ze swoją komunistyczną przeszłością, pokazując ZSRR jako kraj niesprawiedliwości, prześladowań i represji. W części drugiej Michałkow dokonał niewyobrażalnej akrobatyki fabularnej, aby móc stworzyć film, który – w przeciwieństwie do części pierwszej – stał się apoteozą ZSRR i wysiłku narodu rosyjskiego w obronie swojej ziemi. Mit wielkiej wojny ojczyźnianej niejako zmywał wszelkie grzechy i przewiny władz, gdy kraj musiał stanąć do obrony swego istnienia.

Od tamtego czasu rosyjskie państwo zaczęło hojnie finansować produkcje opowiadające historie z czasów II wojny światowej, twórcy prześcigali się w tworzeniu obrazów upamiętniających kolejne bitwy i radzieckich bohaterów. Praktycznie co roku na ekrany kin wchodził kolejny blockbuster poświęcony tej tematyce, przy czym szczególny wzrost tego rodzaju produkcji można było zaobserwować po 2014 r., aneksji Krymu i rozpoczęciu wojny w Ukrainie.

Ważnym elementem krzewiącym mit wielkiej wojny ojczyźnianej stała się także mocno wspierana przez władze akcja „Nieśmiertelny pułk”, gdzie masowo zachęcano ludzi do brania udziału w marszach pamięci 9 maja ze zdjęciami swoich bliskich, którzy żyli w owych czasach. Od roku 2012 akcja weszła na poziom ogólnopaństwowy, a po 2014 r. nabrała charakteru masowego. Jej sednem było pokazanie sztafety pokoleń oraz aktywne złączenie zwykłych Rosjan z ogólnonarodowym mitem, z którym mogą się utożsamiać. Niejako stała się także odpowiedzią Kremla na demokratyczne protesty. O ile opozycja zachęcała do wychodzenia na ulice w imię przyszłości, o tyle władze zaczęły organizować manifestacje w imię przeszłości, właśnie w historii doszukując się źródeł swojej legitymizacji.

Łączenie czasów przeszłych ze współczesnością stało się istotnym spoiwem mitologii putinowskiej Rosji. Ducha tej idei dobrze oddał film „Jesteśmy z przyszłości” z 2008 r. Opowiada on historię grupy młodych rosyjskich studentów, którzy w magiczny sposób przenoszą się do czasów II wojny światowej i muszą wstąpić w szeregi Armii Czerwonej, aby ratować nie tylko swoje życie, ale również swój kraj. Produkcja ta okazała się prawdziwym hitem i swego czasu miała wśród młodych Rosjan status kultowej. Rzecz symptomatyczna – właśnie wyprodukowano swoisty remake tego filmu dla młodszego pokolenia. W kwietniu, chwilę przed kolejnymi obchodami Dnia Zwycięstwa, do rosyjskich kin wejdzie film „Okop”, który jest kalką tamtego pomysłu, ale w odświeżonej wersji, bardziej atrakcyjny wizualnie. Znów współcześni młodzi Rosjanie przeniosą się na front wielkiej wojny ojczyźnianej, by toczyć ciężkie boje w okopach z faszystami. Biorąc pod uwagę fakt, że wojna w Ukrainie toczy się właśnie przede wszystkim w okopach, wybór lokalizacji akcji filmu idealnie wpisuje się w bieżące potrzeby propagandowe Kremla.

Jest oczywiste, że działania władz w obszarze popkultury nie są przypadkowe. Już ponad dekadę temu Kreml podjął decyzję, że musi wychować całe pokolenia żołnierzy gotowych ginąć za kraj. Propaganda w obszarze popkultury to tylko jeden z przejawów tej swoistej inżynierii społecznej. Widać to także w programach szkolnych, uroczystościach organizowanych zarówno na szczeblu krajowym, jak i lokalnym. Ten mit Rosji będącej na wiecznej wojnie trzeba brać pod uwagę, analizując działania Moskwy. Kreml włożył bowiem bardzo dużo wysiłku w to, aby przystosować naród do sytuacji, w której Rosja znajdzie się w stanie wojny. Rosjanie są od lat przygotowywani do starcia ich ojczyzny z Zachodem. O tym nie wolno zapominać.

Czytaj więcej

Ukraina. Wolodymyr Zelenski czyli czy komik będzie prezydentem

To piąte „wybory” Putina. „Nie ma energii, ani wizji, niezbędnych do budowy imperium rosyjskiego”

Od wielu lat Putin buduje społeczeństwo, które ma być gotowe do poświęceń i walki o odbudowę imperium. Nadrzędna idea rewizji historycznej potrzebowała odpowiedniego sztafażu ideologicznego, który będzie zrozumiały dla większości mieszkańców kraju. W efekcie w ciągu 24 lat panowania Putina doszło do powstania swoistej mitologii, która ma nadawać sens istnieniu współczesnej Rosji. Pielęgnuje ona stare rosyjskie fobie, gra na lękach i marzeniach Rosjan, tłumaczy im rzeczywistość zgodnie z wielowiekowo ugruntowanym aparatem pojęciowym. Bazuje na tradycji i wyciąga stare konstrukty historyczne, nie bacząc na to, że świat się zmienił – dobrze zobrazował to niedawny wywiad Putina udzielony Tuckerowi Carslonowi, gdzie kremlowski władca postanowił uraczyć amerykańskie audytorium długim wywodem historycznym, sięgającym czasów średniowiecznej Rusi. To właśnie historia w optyce władcy Kremla uzasadnia napaść na Ukrainę, to w tych pradawnych dziejach ma leżeć sedno rosyjskich działań. Świat być może się zmienił, ale Moskwa wytrwale nie chce tego przyjąć do wiadomości.

Rosja, która wyłania się z mitologii ukształtowanej przez 24 lata rządów Putina, to kraj skazany na trwanie w wiecznym konflikcie, który jedynie w wojnie i ekspansji znajduje uzasadnienie swego trwania. Nie udał się demokratyczny eksperyment, droga budowania imperium poprzez dobrobyt także została odrzucona. Została więc już tylko wojna i ofiara z krwi jako ostateczne spoiwo kraju, któremu w optyce samego Kremla grozi rozpad.

Rosja nie ma zamiaru się zatrzymywać – dopóki nie napotka zdecydowanego oporu, będzie siała chaos i zniszczenie tak długo, jak to możliwe. Jak trafnie opisał to Arkadij Ostrowski w swojej książce „Rosja – wielkie zmyślenie”, wynika to z tego, że tak naprawdę „Rosja nie ma energii, ani wizji, niezbędnych do budowy imperium”, bo w ostatecznym rozrachunku to, co oferuje, nie jest atrakcyjne dla nikogo prócz samych Rosjan. Jej ekspansja może się więc odbywać tylko poprzez brutalność i siłę, poprzez sianie chaosu, dezorganizację i podbój.

Miejmy to w pamięci, gdyż to właśnie wybór takiej, a nie innej mitologii państwowej najlepiej pokazuje, jaka będzie Rosja podczas piątej kadencji Putina. Zresztą, być może będzie ona również wyznaczać to, jaka Rosja będzie pod rządami jego następców. Putinowska mitologia ma bowiem duże szanse przeżyć swego kreatora.

Tomasz Piechal

Ekspert ds. wschodnich, autor bloga „Szkice Wschodnie”, były analityk OSW.

Rosyjska demokracja jest już bardzo odległym wspomnieniem niespełnionych nadziei na inną Rosję. Mniej agresywną, pozbawioną brzemienia grzechu rewizjonizmu, rozliczoną ze swoją przeszłością. Tylko czy te nadzieje kiedykolwiek mogły się ziścić? Rozstrzygnięcie rosyjskich wyborów prezydenckich, formalnie przeprowadzanych 15-17 marca 2024 r., jest sprawą oczywistą od dawna, kwestią do rozważań pozostaje tylko to, jak wysoki procent poparcia dla Władimira Putina władze postanowią ogłosić publicznie.

Obecny władca Kremla rządzi w Rosji już od ponad 24 lat. Wyrosły całe pokolenia młodych Rosjan, którzy nie znają rzeczywistości innej od tej, w której na czele ich państwa stoi Putin – w końcu nawet podczas pojedynczej kadencji Dmitrjia Miedwiediewa wiadomo było, kto realnie dzierżył ster władzy. Całe generacje Rosjan zostały uformowane pod rządami byłego oficera KGB, wychowane i ukształtowane zgodnie z wolą systemu, który współtworzył ze swoim otoczeniem.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi