Podczas obrad soboru trydenckiego (1545–1563) na ołtarzu spoczywały dwie księgi. Pierwszą była rzecz jasna Biblia, drugą „Suma teologiczna” Tomasza z Akwinu. Papież Leon XIII, dobrze czujący ducha swojego czasu (kwestia robotnicza, sekularyzm), w 1880 r. ogłosił św. Tomasza patronem szkół i uniwersytetów katolickich. Benedykt XVI, najwybitniejszy myśliciel katolicki przełomu tysiącleci, Tomaszem się nie zachwycał, ale jego osobę i dzieło przedstawił aż w trzech kolejnych katechezach środowych. W Katechizmie Kościoła katolickiego, którego był naczelnym redaktorem, Akwinata jest cytowany aż 61 razy.
Z polskich myślicieli nawet Leszek Kołakowski, który z doktora anielskiego czerpał nie za dużo, napisze, że wielu jest takich, „którzy cały korpus dzieła filozoficznego Tomasza mają za swój, a byli wśród nich ludzie prawdziwie wybitni”. A autor „Zniewolonego umysłu” będzie ostrzegał samego siebie: „Uważaj Miłosz, według Tomasza z Akwinu, w tym, co piszesz, powinny być integritas, consonantia, claritas”. Wyklinany i uwielbiany, nierozumiany i wciąż wykładany w uczelniach katolickich jako najwyższej klasy myśliciel zmarł 750 lat temu, 7 marca 1274 r.
Czytaj więcej
Wybitna karmelitanka zainteresowała się sprawą pewnego oszusta, ale chyba nie tak, jak przedstawił to Umberto Eco.
Wędrowny wół
Przyszedł na świat w 1224 lub 1225 r. na zamku Roccasecca w pobliżu Akwinu, nieopodal słynnego opactwa benedyktyńskiego Monte Cassino. „Urodził się w purpurze, prawie dosłownie na skraju cesarskiej purpury, gdyż był krewnym świętego cesarza rzymskiego. Na swej tarczy mógłby nosić herby połowy królestw Europy, gdyby tej tarczy nie odrzucił. Był z pochodzenia zarazem Włochem, Francuzem i Niemcem i w każdym calu Europejczykiem” – tak niemal z nabożnym zachwytem pisał o nim Chesterton. Jakby wierzył, że usłyszy od grobu świętego w Tuluzie słowa, które ten usłyszał pod koniec życia od Jezusa z krucyfiksu kaplicy w Neapolu: „Dobrze napisałeś o mnie…”.
Właśnie do Monte Cassino posłali go rodzice, aby tam beniaminek rodu przez dziewięć lat otrzymywał porządne wykształcenie podstawowe i przyswoił sobie to, w czym widzieli jego przeznaczenie. A mierzyli wysoko – w intratną godność opata, którą w tym czasie dzierżył na Monte Cassino stryj Sinibald. Dalsze nauki Tomasz pobierał w Neapolu, stolicy Królestwa Sycylii, gdzie krewny cesarz – Fryderyk II – powołał do życia prestiżowe studium generale. Tak nazywano wtedy zaczątki uniwersytetów.