Już 10 marca odbędzie się 96. ceremonia wręczenia Oscarów. Popularność gali rosła z biegiem czasu, organizująca ją Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej miała w swojej historii okresy wzlotów i upadków. Od kilku lat trwa dyskusja o przyszłości oscarowej machiny. Rozwój platform streamingowych, pandemia, odpływ widzów z kin, a także ostatnie strajki scenarzystów i aktorów mocno nadwyrężyły branżę. Padają pytania: dla kogo właściwie są Oscary i czy mają one jeszcze jakieś znaczenie?
Odpowiedzi nie są jednoznaczne, tak jak skomplikowana i pełna zwrotów akcji jest historia Oscarów. Dzieje nagrody tak naprawdę odzwierciedlają przemiany kulturowe – podkreśla dziennikarz Michael Schulman w swojej książce pt. „Oscarowe wojny. Historia Hollywood pisana złotem, potem i łzami”. Ceremonie rozdania tych nagród zaczął oglądać w dzieciństwie. W dorosłym życiu, pracując w redakcji „New Yorkera”, opisywał m.in. burzę, która się rozpętała w Akademii za sprawą kampanii #OscarsSoWhite (z ang. Oscary tak bardzo białe). Wtedy Akademii nie podobał się m.in. pomysł werbowania do swojego grona nowych członków należących do niedoreprezentowanych grup mniejszościowych. Po późniejszym ujawnieniu licznych skandali, akcjach #MeToo oraz #Time’sUp Akademia zaczęła jednak dostrzegać pracujące w środowisku kobiety, mniejszości seksualne i etniczne. W efekcie tego w tym roku po raz pierwszy filmy nominowane do Oscara zostały wyselekcjonowane także na bazie „progów różnorodności” i musiały spełniać parytetowe normy.
Pewne rzeczy się jednak nie zmieniły: wyścig o statuetkę można porównać do wyborów prezydenckich – liczy się przede wszystkim kampania, za którą stoi potężna machina lobbingowa. Niektórzy uważają, że te coroczne konferencje marketingowców wyróżniają się jedynie oprawą i strojami. Dla innych to igrzyska, dwugodzinne targi żywego mięsa.
Czytaj więcej
Matt Alt opisuje, jak powstawały słynne towary eksportowe Japonii. Koncentruje się na tych rozrywkowych, takich jak tamagotchi i karaoke.
Dziennikarz od lat związany ze światem kultury i filmu po raz pierwszy nawiązał do ceremonii w debiutanckiej książce pt. „Meryl Streep. Znowu ona!”. Jej tytuł to nawiązanie do przemówienia na gali w 2012 r., w którym aktorka zażartowała, że pewnie pół Ameryki jest rozczarowane jej kolejną statuetką. Prace nad encyklopedyczną historią Oscarów rozpoczął sześć lat później. Za sprawą niezliczonych wywiadów i rozmów splótł filmowe wątki rozciągnięte na dziesięciolecia. Wybrał kilkanaście historii pokazujących kluczowe momenty w dziejach kina, amerykańskiej kultury i historii Akademii.