Tomasz Terlikowski: W kwestii aborcji Izabela Leszczyna zastosowała zwykły szantaż

To, że moje i Izabeli Leszczyny poglądy na aborcję są radykalnie odmienne, nie jest dla mnie zaskoczeniem. Zaskakuje mnie to, że polityczne koncepty przesłaniają szefowej resortu zdrowia realia.

Publikacja: 09.02.2024 17:00

Izabela Leszczyna

Izabela Leszczyna

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Byłem i jestem przeciwnikiem przerywania ciąży, pozostaję zwolennikiem prawnych ograniczeń w tej kwestii. Liberalizacja prawa aborcyjnego nie jest czymś, pod czym bym się podpisał. Moje poglądy w sprawie aborcji są więc odmienne niż prezentowane (przypomnijmy: z partyjnego przymusu) przez polityków Platformy Obywatelskiej, w tym Izabelę Leszczynę. Jednocześnie rozumiem, że jako minister zdrowia musi się ona troszczyć o dostępność legalnej (w rzadkich przypadkach) aborcji. Tyle że nie jest troską o taką dostępność radykalizowanie przekazu, który nie bierze pod uwagę tego, jak różne są sytuacje poszczególnych szpitali. Niedopuszczalny jest także szantaż stosowany przez minister zdrowia nie tylko wobec dyrekcji szpitali, lecz także wobec ich pacjentek.

Czytaj więcej

Tomasz Terlikowski: Czy piekło jest puste?

O czym mówię? O wywiadzie, jakiego Izabela Leszczyna udzieliła Wirtualnej Polsce. „Powiem wprost – nie obchodzi mnie, w jaki sposób dyrektorzy szpitali zapewnią legalną terminację ciąży. Jeśli w jakimś szpitalu wszyscy lekarze powołują się na klauzulę sumienia, to niech dyrektor ściągnie lekarza z innego szpitala czy miasta, któremu sumienie nie zabrania zrealizować świadczenia medycznego ratującego zdrowie lub życie kobiety, bo takim przecież jest terminacja ciąży w uzasadnionych przypadkach. A jeśli ktoś nie będzie w stanie zapewnić takiego lekarza, to niech stara się o kontrakt np. na okulistykę, a nie ginekologię” – oznajmiła minister.

To teraz porozmawiajmy o konkretach. Do aborcji potrzebny jest – poza ginekologiem – także choćby anestezjolog, więc nie mówimy o jednym lekarzu, lecz o co najmniej dwóch. Pani minister ma też, a przynajmniej powinna mieć, świadomość, że są w Polsce regiony, gdzie niemal nie ma lekarzy, którzy są w stanie przeprowadzać aborcję, a którzy nie powołują się na klauzulę sumienia. Przyczyny mogą być różne, może to być efekt nacisku społecznego, ale i przekonań. Istotne jest jedno: są całe regiony, gdzie lekarzy gotowych przeprowadzić zabieg jest naprawdę niewielu. I argument, że dyrektor ma ich sprowadzić z innego miejsca, zwyczajnie nie działa. Polska nie jest zresztą jedynym krajem w takiej sytuacji, bo podobnie było (a zdaje się, że nadal jest) na południu Włoch. Od ministra zdrowia można chyba wymagać wiedzy na ten temat. I brania pod uwagę takich skomplikowanych sytuacji.

Pani minister ma też, a przynajmniej powinna mieć, świadomość, że są w Polsce regiony, gdzie niemal nie ma lekarzy, którzy są w stanie przeprowadzać aborcję, a którzy nie powołują się na klauzulę sumienia. 

Wypowiedź Leszczyny jest przy tym groźna. Bo jeśli pani minister mówi, że jak szpital nie będzie zapewniał aborcji, to niech nie składa wniosku o finansowanie oddziału ginekologicznego, a na przykład okulistyczny, to w istocie mówi, że w pewnym rejonie, we własnej lecznicy kobiety nie uzyskają pomocy ginekologicznej, bo pani minister, używając szantażu, chce sprawić wrażenie, że jej partia spełnia swoje obietnice. A obietnic tych spełnić nie może, i to wcale nie z powodu ewentualnego weta prezydenta, ale decyzji wyborców, którzy 15 października zdecydowali, że zwolennicy dopuszczenia aborcji do 12. tygodnia ciąży nie mają nawet głosów koniecznych do przegłosowania tej ustawy w Sejmie. Politycy Koalicji Obywatelskiej mają tego świadomość, minister zdrowia z pewnością też, więc eskaluje słowa. Tyle że to – powtórzę jeszcze raz – wcale nie rozwiązuje problemów z dostępem do legalnej aborcji w Polsce.

Byłem i jestem przeciwnikiem przerywania ciąży, pozostaję zwolennikiem prawnych ograniczeń w tej kwestii. Liberalizacja prawa aborcyjnego nie jest czymś, pod czym bym się podpisał. Moje poglądy w sprawie aborcji są więc odmienne niż prezentowane (przypomnijmy: z partyjnego przymusu) przez polityków Platformy Obywatelskiej, w tym Izabelę Leszczynę. Jednocześnie rozumiem, że jako minister zdrowia musi się ona troszczyć o dostępność legalnej (w rzadkich przypadkach) aborcji. Tyle że nie jest troską o taką dostępność radykalizowanie przekazu, który nie bierze pod uwagę tego, jak różne są sytuacje poszczególnych szpitali. Niedopuszczalny jest także szantaż stosowany przez minister zdrowia nie tylko wobec dyrekcji szpitali, lecz także wobec ich pacjentek.

Pozostało 81% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi