Gra należy do produkcji imprezowych, takich, które najlepiej sprawdzają się w większym gronie (od trzech do sześciu osób) i nie mają skomplikowanych zasad. Nie oznacza to jednak, że nie wymagają skupienia. Osoba marząca o zwycięstwie musi intensywnie myśleć. Do tego szybko i precyzyjnie podejmować decyzje, w przeciwnym razie zostanie obłożona tytułową kocią klątwą.
W każdej rundzie jeden z graczy otrzymuje hasło, a następnie musi je przekazać pozostałym uczestnikom za pomocą określonej liczby słów. Jeśli zagadka zostanie rozwiązana szybciej, np. po dwóch z czterech podpowiedzi, punkty dostaje jedynie zgadujący. Jeśli zostanie rozwiązana po przewidzianej liczbie wskazówek, dzieli się punktami z podpowiadającym. W przeciwnym razie punktów nie dostaje nikt.
Czytaj więcej
Gra „War Hospital” pozwala zarządzać szpitalem z czasów I wojny światowej.
Teoretycznie hasła nie są skomplikowane i można je bez trudu opisać innymi słowami. „Kangur” to przecież „torbacz” i „skoczek”, a „kucyk” to „konik” i „mikrus”. Problem w tym, że wszystkie te podpowiedzi pozwalają uczestnikom zabawy zgadnąć hasło wcześniej, niż chciałby podpowiadający. A to oznacza, że musi się on nagimnastykować, by zdobyć jakiekolwiek punkty. Błędnych podpowiedzi dawać też nie może. Ba, nawet jeśli zbyt długo myśli, może zostać ukarany punktami ujemnymi.
Pudełko z „Kocią klątwą” zawiera blisko 900 haseł. Niektóre z nich mogą stanowić wyzwanie, bo jak jednym słowem opisać „por” lub „pyłek”. Zresztą nic nie stoi na przeszkodzie, by gracze dorobili własne karty i w ten sposób podnieśli poziom trudności zabawy. A przy okazji jeszcze skuteczniej nauczyli się trafnie dobierać słowa.