Pozytywne wrażenie wywarła na mnie książka Davida Graebera i Davida Wengrowa „Narodziny wszystkiego. Nowa historia ludzkości”. To publikacja dwóch antropologów, którzy zabierają się za historię cywilizacji od samego początku, czyli od pierwszych plemion, które z czasem przeobraziły się w osady. Dochodzimy do momentu, gdzie możemy mówić o człowieku tworzącym zalążki cywilizacji, kultury i społeczeństw. Autorzy opowiadają tę historię w sposób nieortodoksyjny, powiedziałbym wręcz, że wytaczają wojnę wszystkim linearnym opowieściom – tym głoszącym, że im bardziej zaawansowane jest społeczeństwo, tym więcej musi być hierarchii i różnic społecznych. Bo wtłacza nam się mity, że wszelkiego rodzaju postęp jest związany właśnie z tymi hierarchiami. Graeber i Wengrow niszczą tego typu poglądy, pokazując, że istniały miasta, gdzie przestrzenie wspólne były czymś naturalnym. Że istniał okres, gdzie rolnictwo było traktowane jako forma zainteresowania. Że w jednym czasie istniały społeczeństwa, które były skrajnie równościowe, i takie, które były ich zupełnym przeciwieństwem. Te książki w fascynujący sposób burzą mity na temat współczesnych społeczeństw.
Czytaj więcej
W Chinach trwa czystka w armii na ogromną skalę. W ostatnim czasie „zniknęło” kilku generałów oraz sam minister obrony. Nieoficjalnie mówi się, że chodzi o korupcję, choć pojawiają się też głosy, że może to mieć związek z planami ataku na Tajwan.
Często wracam do jednego z najchętniej cytowanych ekonomistów, czyli Darona Acemoglu. Razem z Jamesem A. Robinsonem wydają książki, których zadaniem jest przybliżenie czytelnikom ekonomii instytucjonalnej. Próbują stworzyć wielką ramę dla opowieści o gospodarce. Zaczęło się to od publikacji „Dlaczego narody przegrywają”, następnie wydali „Wąski korytarz. Państwa, społeczeństwa i losy wolności”. Są to świetne prace. Ukazano w nich ekonomię, w której centrum są zawarte takie elementy jak: instytucje, struktury społeczne, walka klas.
Dosłownie wczoraj skończyłem oglądać serial „Bracia Sun”, który zderza kulturę amerykańską z chińską. Opowiada o dylematach rodziny rozdartej pomiędzy światem przestępczym a pragnieniem podejmowania własnych wyborów. Klasyczny Netflix, ale solidnie wykonany. Duże wrażenie zrobiła na mnie też „Zagłada domu Usherów” (Netflix). Osobom, którym spodobała się „Sukcesja”, ten serial z pewnością przypadnie do gustu, bo są utrzymane w podobnym klimacie. A wspomniana produkcja HBO to jeden z najlepszych seriali, jakie ostatnio widziałem. Całe wrażenie tym bardziej jest spotęgowane, jeśli człowiek ma do czynienia ze światem polityki i wielkich pieniędzy.