Przeciętnemu konsumentowi popkultury nazwa Arkham kojarzy się ze słynnym więzieniem, do którego trafiali najbardziej szaleni przeciwnicy Batmana. To jednak błędny trop. „Biuro śledcze” zaprasza do innego Arkham, a mianowicie fikcyjnego miasteczka w Massachusetts, któremu H.P. Lovecraft poświęcił niejedno opowiadanie.

Planszówka zawiera pięć kryminalnych zagadek osadzonych w realiach lat 20. XX wieku. Oczywiście realiach nieco wypaczonych, gdyż działają tu tajemniczy kultyści, a w okolicy czuć przytłaczającą obecność Cthulhu. Stąd planszę przedstawiającą dom uzupełniają dwie mapy, książka adresowa, dwie stare gazety oraz teczka z tajemniczą zawartością. Do tego dochodzą akta wspomnianych pięciu spraw. A to oznacza, że na graczy czeka sporo czytania i jeszcze więcej główkowania.

Czytaj więcej

„Fantastyczny Matt Parey”: Jak rodził się fandom

Po zapoznaniu się ze sprawą gracze (1–8 osób) wspólnie rozpoczynają badanie sprawy. Nie rywalizują ze sobą, po prostu razem próbują przebrnąć jako drużyna przez scenariusz. Dzięki książce adresowej znajdują ludzi do przesłuchania, a w dzienniku sprawy konkretne informacje. Należy je przeanalizować, gdyż pozwalają podążyć we właściwym kierunku bądź sprowadzą na manowce. Po pewnym czasie dochodzenie kończy się i rozpoczyna interwencja prowadząca do oczekiwanego rozwiązania.

Gra ma niesamowity klimat rodem z powieści Lovecrafta i to on stanowi jej największą zaletę. Fani kryminałów będą co prawda narzekać na drobne niejasności, ale i tak spędzą pięć upojnych wieczorów w Arkham, Bostonie i innych miasteczkach Massachusetts.