„Ultimatum”: Aktor niejednej akcji

Miał skończyć z kinem sensacyjnym, a jednak nakręcił „Ultimatum”. Liam Neeson mimo 71 lat nie poddaje się!

Publikacja: 01.09.2023 17:00

„Ultimatum”, reż. Nimród Antal, dystr. Kino Świat

„Ultimatum”, reż. Nimród Antal, dystr. Kino Świat

Foto: STUDIOCANAL SAS - TF1 FILMS PRODUCTION

Zapowiadał się na sportowca. Od dziewiątego roku życia ćwiczył boks, grał też w piłkę nożną i szykował do występów w pierwszoligowym Bohemians. W międzyczasie studiował fizykę i informatykę w Belfaście oraz uwijał się wózkiem widłowym w browarze Guinness. Liam Neeson nie ukrywa, że aktorem został przez politykę. Zachwycił się brytyjskim unionistą i duchownym protestanckim Ianem Paisleyem i doszedł do wniosku, że facet po prostu świetnie gra. A to ułatwia życie w każdej branży.

Dziś Neeson jest gwiazdą kina akcji, choć takim pozbawionym mięśni Sylvestrem Stallone’em. Wcale tego nie planował. Przez lata starannie wybierał role, kreując nieszablonowe postacie w filmach utytułowanych reżyserów. Debiutował jako Jezus u Kena Andersona w „Procesie Pielgrzyma”, mignął jako sir Gawain w „Excaliburze” Johna Boormana czy głośnej „Misji” Rolanda Joffé. Największą rozpoznawalność przyniósł mu horror „Darkman” też nie byle kogo – bo Sama Raimiego, późniejszego twórcy „Spider-Manów”. Jednak dopiero główna rola w „Liście Schindlera” Stevena Spielberga zapewniła mu miejsce w Hollywood. Występami w „Gwiezdnych wojnach” czy „Gangach Nowego Jorku” umacniał już tylko swój gwiazdorski wizerunek. I robił wszystko, by nie dać się zaszufladkować.

Jakim więc cudem został gwiazdą kina akcji, aktorem z kilkunastu już filmów, w których gra dokładnie tę samą postać samotnego mściciela? Zadecydował o tym splot okoliczności. W 2008 roku kariera Neesona spowolniła, a otrzymywane przez niego gaże zaczęły spadać. Zbiegło się to w czasie z premierą thrillera „Uprowadzona”, w którym zagrał ojca nastolatki wykorzystującego umiejętności zdobyte podczas pracy dla rządu, by odbić ją z rąk porywaczy. Obraz odniósł olbrzymi sukces, a widzowie domagali się kontynuacji. Rok później w tragicznym wypadku narciarskim zmarła żona aktora Natasha Richardson. Aktor przewartościował swoje życie. Skupił się na wychowywaniu synów i zarabianiu pieniędzy, z których część przekazuje na działalność instytucji charytatywnych. Jest ambasadorem dobrej woli UNICEF-u, wspiera chorych na raka, odwiedza miejsca konfliktów. Może więc dlatego nie wybrzydza i kręci film za filmem?

Czytaj więcej

„Disney Illusion Island”: Mickey biega, Donald skacze

Jego najnowsza produkcja, „Ultimatum”, zaczyna się interesująco. Pracujący w instytucji finansowej Matt Turner (w tej roli właśnie Liam Neeson) odwozi dzieci do szkoły. Po drodze znajduje w samochodzie telefon, a dzwoniąca osoba informuje go, że zainstalowała w aucie bombę. O tej pory bohater musi wykonywać wszystkie polecenia i nie może wysiąść z pojazdu. Szybko odkrywa, że nieznajomy chce go wrobić w serię morderstw i przy okazji okraść placówkę finansową, dla której pracuje.

Nakręcony w czasie pandemii film jest anglojęzyczną wersją dobrze przyjętego hiszpańskiego thrillera „Nieznany”, który wcześniej doczekał się już wersji niemieckiej, tureckiej i południowokoreańskiej. Wydawałoby się więc, że ten remake musi się udać. W końcu wyreżyserował go Nimród Antal z Węgier, autor kultowych „Kontrolerów”, który z pewnością zadba o artystyczną i psychologiczną stronę dzieła. Tymczasem po dobrym początku napięcie spada, a kolejne niedorzeczności w zachowaniu postaci zaczynają irytować.

Antal nie wykorzystuje stworzonych przez siebie szans. Niby pokazuje problemy rodzinne bohatera, zwłaszcza trudności wychowawcze i kryzys zaufania, ale szybko je porzuca. Nie bawi się też w krytykę świata biznesu. Ogranicza się do akcji, bo przecież ma na planie Liama Neesona. A to niby wciąż król takiego kina. Pytanie tylko, jak długo jeszcze.

Zapowiadał się na sportowca. Od dziewiątego roku życia ćwiczył boks, grał też w piłkę nożną i szykował do występów w pierwszoligowym Bohemians. W międzyczasie studiował fizykę i informatykę w Belfaście oraz uwijał się wózkiem widłowym w browarze Guinness. Liam Neeson nie ukrywa, że aktorem został przez politykę. Zachwycił się brytyjskim unionistą i duchownym protestanckim Ianem Paisleyem i doszedł do wniosku, że facet po prostu świetnie gra. A to ułatwia życie w każdej branży.

Pozostało 86% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich