Hello Sunshine to założona przez aktorkę Reese Witherspoon wytwórnia specjalizująca się w historiach o kobietach. Ich kanwę stanowią często książki popularnych w USA autorek. Tak było w przypadku głośnych „Wielkich kłamstewek” (2017–2019) na podstawie Liane Moriarty; taki jest też kazus miniserialu „O jedno cię proszę” na bazie bestsellerowej powieści Laury Dave. Sęk w tym, że tytuł tytułowi nierówny. Nie wszystko, co Hello Sunshine produkuje, zamienia się w złoto.

Owen (znany z „Gry o tron” Nikolaj Coster-Waldau), na pozór mąż i ojciec idealny, wyparowuje, gdy jego firmie zaczyna się przyglądać FBI. Niedawno przezeń poślubiona Hannah (Jennifer Garner) oraz Bailey (Angourie Rice), córka z poprzedniego małżeństwa, zostają same, choć z torbą pełną gotówki. Hannah postanawia uważniej przyjrzeć się życiu Owena, inicjując śledztwo, w które angażuje wrogo nastawioną do siebie Bailey.

Czytaj więcej

„Śmieszne strony”: Sprośne i niedoskonałe obrazki

Hannah, chodząca doskonałość, dwoi się i troi, by zbliżyć się do pasierbicy, lecz ta – jako że jest stereotypowo nakreśloną i pozbawioną głębi nastolatką – gardzi staraniami macochy. Tę klasyczną dychotomię można by zignorować, gdyby rekompensata czaiła się w samej intrydze. Tak bynajmniej nie jest. Całość ma nie najlepsze tempo, a sama anegdota jest szalenie powierzchowna. Widz nie dostaje szansy, by poznać bohaterów, więc ma prawo nie przejmować się ich losami. Mało tego, odbiorca jest tu skrajnie biernym obserwatorem – zagadkę rozwiązują wyłącznie protagonistki, w dodatku dość ślamazarnie, przez co zaangażowanie generują jedynie finały odcinków.

Rafał Glapiak, Mocnepunkty.pl