Najlepsze tenisistki świata, a wśród nich Iga Świątek, zagrały na Foro Italico w turnieju BNL Internazionali d’Italia o 3,9 mln dolarów. To dużo, ale w tym samym czasie tenisiści – biegający podobnie długo po tych samych kortach, pod tym samym szyldem i w identycznym układzie drabinki na 96 uczestników, przed widzami płacącymi takie same ceny za bilety na mecze obu płci (z wyjątkiem finałów) – mieli w puli 8,5 mln, czyli ponad dwa razy więcej.
Czytaj więcej
Amerykanka Mikaela Shiffrin, jedna z najlepszych alpejek w historii narciarstwa, faworytka trwających właśnie mistrzostw świata, może być zapamiętana jako kobieta ogromnego sukcesu. Ale także jako symbol pokory wielkiego sportowca wobec życia w cieniu zwycięstw.
Oburzenie i frustracja
Trudno wytłumaczyć, skąd tak rażąca rozbieżność, skoro w poprzednich miesiącach odbyły się trzy podobne, połączone turnieje WTA 1000 oraz ATP Masters 1000 (Kalifornia, Floryda, Madryt) i tam mężczyźni oraz kobiety rywalizowali o te same kwoty, tak samo jak od lat dzieje się podczas czterech turniejów Wielkiego Szlema, nawet jeśli każdy widzi, iż panowie grają w nich do trzech, panie do dwóch wygranych setów.
Organizatorzy Internazionali d’Italia, czyli włoska federacja tenisowa (FITP), mają niewiele do powiedzenia poza tym, że zamierzają w przyszłości naprawić niezręczną sytuację. Jej szef Angelo Binaghi ogłosił wprawdzie niedawno, że najważniejszy krajowy turniej dojdzie do równości płac już w 2025 roku, ale to zobowiązanie tylko może, a nie musi się spełnić. Zatem jeszcze przynajmniej w przyszłym sezonie kobiety grające dobrze w tenisa będą wykonywać taką samą pracę w Rzymie za znacznie mniejsze pieniądze i – prawdopodobnie – po raz kolejny nie omieszkają zauważyć, że taki stan rzeczy to wyjątkowa niesprawiedliwość.
Tym razem, gdy już nie ma wśród aktywnych mistrzyń rakiety Sereny Williams, najgłośniej brzmiał głos Pauli Badosy, którą oburzyły nie tylko nierówności, ale także fatalna polityka informacyjna działaczy oraz organizatorów. – Nie mamy pojęcia, dlaczego płace nie są równe. Nikt nam niczego nie wyjaśnia. Mówią, że dostajesz tyle i tyle, no i musisz grać – stwierdziła Hiszpanka, która należy do zwolenniczek stworzenia nowej organizacji tenisa zawodowego – Professional Tennis Players Association, która miałaby lepiej dbać o prawa grających.