Michał Szułdrzyński: Jak Facebook rozmontował demokrację

Z Trumpem czy bez Facebook nie rozwiąże problemów, które sam stworzył.

Publikacja: 03.02.2023 17:00

Michał Szułdrzyński: Jak Facebook rozmontował demokrację

Foto: AdobeStock

Po dwóch latach od szturmu sympatyków Donalda Trumpa na Kapitol władze firmy Meta zdecydowały, że były prezydent USA będzie mógł wrócić na Facebooka i Instagrama. W komunikacie firmy zaznaczono, że w 2021 roku podjęto decyzję o tym, by po burzliwych wydarzeniach z 6 stycznia zawiesić jego konto na dwa lata, czas upłynął, a firma nie chce stawać na drodze „otwartej, publicznej i demokratycznej debacie na platformach Meta”. Pod koniec listopada podobną decyzję podjął Elon Musk, właściciel Twittera.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Morawiecki, premier z innej ligi

W oświadczeniu Mety kilka sformułowań przykuwa uwagę. Pierwsze, że społeczeństwo powinno mieć prawo do infomacji o tym, co mówią politycy. Bo to, oczywiście, prawda, tyle że przez ostatnie 24 miesiące firma to prawo ograniczała, blokując konto Trumpa – by nie było wątpliwości, uważam, że ta decyzja była słuszna. Meta tłumaczy, że wówczas podjęła decyzję o zawieszeniu, ponieważ zaszły „nadzwyczajne okoliczności”. Dlatego, zdaniem firmy, dziś pytaniem nie jest, czy przywrócić byłego prezydenta, ale czy utrzymują się wciąż owe nadzwyczajne okoliczności.

Na wszelki wypadek wprowadzono pewne ograniczenia, bo Meta zastrzegła, że Trumpa będą obowiązywać te same zasady co innych, i jeśli je złamie, zasięgi jego wpisów mogą być ograniczane (widać je będzie wyłącznie po wejściu na profil Trumpa, nie zaś w newsfeedzie, czyli liście aktualności każdego z użytkowników), mogą też zostać wprowadzone ograniczenia komercyjnego promowania jego wpisów.

W komunikacie właściciela Facebooka czytamy dalej, że obywatele muszą słyszeć polityków, ponieważ dzięki temu mogą dokonać świadomego wyboru przy urnie. To odwołanie do ideałów deliberatywnej demokracji, w której racjonalni obywatele podejmują racjonalne decyzje na podstawie informacji, jakie czerpią z mediów. Sęk w tym, że internet, a zwłaszcza platformy społecznościowe, z Facebookiem na czele, tak rozumianą demokrację zabił. Zakłada ona istnienie jakiejś sfery debaty publicznej i sfery, gdzie pojawiają się informacje i są następnie weryfikowane. Tymczasem media społecznościowe doprowadziły do prywatyzacji debaty publicznej – i tak jak gusta, każdy dziś ma swoją debatę w gronie swoich znajomych na Facebooku. Nie ma też jednej infosfery, która stanowiłaby punkt odniesienia dla różnych skrajnych poglądów i teorii, gdzie byłyby one falsyfikowane. Przeciwnie, powstaje mnóstwo różnych infosfer, w których funkcjonują mieszkańcy poszczególnych baniek informacyjnych.

Gdy zalewają nas najrozmaitsze informacje i fałsze, teorie prawdziwe i te spiskowe, naprawdę nie jesteśmy w stanie dokonać racjonalnego wyboru. 

Gdy zalewają nas najrozmaitsze informacje i fałsze, teorie prawdziwe i te spiskowe, naprawdę nie jesteśmy w stanie dokonać racjonalnego wyboru. Najczęściej więc kierujemy się tym, co podpowiadają nam emocje. Bo to oburzenie, gniew, złość najszybciej działają na nas jako silne bodźce na platformach społecznościowych.

„Ludzie zawsze będą mówić różne rzeczy w internecie. Domyślnie pozwalamy ludziom mówić, nawet jeśli to, co mają do powiedzenia, jest niesmaczne lub niezgodne z prawdą. Demokracja jest chaotyczna, a ludzie powinni mieć możliwość zabrania głosu” – czytamy w oświadczeniu Mety. Ale to platformy takie jak Facebook sprawiły, że ten chaos demokracji się pogłębia tak mocno, że w ogóle demokracja, jaką znamy z podręczników, może za jakiś czas się wyczerpać. Ponieważ wcześniej również każdy miał prawo do wypowiedzi, ale nie było narzędzi, które sprawiałyby, że każdy głos – zarówno wybitnego eksperta, jak i zwykłego anonimowego hejtera – ważyłby dokładnie tyle samo. To za sprawą platform internetowych teorie spiskowe, fake newsy, dezinformacja i zwykły hejt rozchodzą się po świecie z prędkością błyskawicy.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Bibi powrócił

Istotnie więc nie jest ważne, czy Trump na Facebooka wróci, czy nie. Sednem jest to, że ktoś taki jak on został prezydentem dzięki temu, co z demokracją zrobiły platformy społecznościowe. Mleko się rozlało, bez względu na to, jaką decyzję w sprawie Trumpa podejmie zarząd Mety.

Po dwóch latach od szturmu sympatyków Donalda Trumpa na Kapitol władze firmy Meta zdecydowały, że były prezydent USA będzie mógł wrócić na Facebooka i Instagrama. W komunikacie firmy zaznaczono, że w 2021 roku podjęto decyzję o tym, by po burzliwych wydarzeniach z 6 stycznia zawiesić jego konto na dwa lata, czas upłynął, a firma nie chce stawać na drodze „otwartej, publicznej i demokratycznej debacie na platformach Meta”. Pod koniec listopada podobną decyzję podjął Elon Musk, właściciel Twittera.

Pozostało 88% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi