W USA opublikowano ją w 2001 r. i choć powstała na podstawie doświadczeń autorki „tu i teraz” – nie tylko nie straciła na aktualności, ale stała się memento na dziś. To książka, która jest „rozdzierającym oskarżeniem wobec amerykańskiego marzenia”.
Autorka, która zmarła w 2022 r., 20 lat wcześniej posiadała doktorat z biologii, wykładała na uczelniach i jednocześnie była dziennikarką. W związku z tym zastosowała „staroświecki model dziennikarstwa, czyli sprawdzanie na własnej skórze”. Na wiele miesięcy porzuciła swój zawód, by pójść do pracy na rynku niskopłatnych zajęć i przekonać się, jak wygląda w różnych miejscach USA słynny mit „od pucybuta do milionera”. Poszukując pracy, przedstawiała się jako rozwiedziona gospodyni domowa, która wraca na rynek pracy. Zdawała sobie sprawę ze swoich atutów: mimo przekroczenia 50. roku życia – jest białą kobieta, dla której język angielski jest ojczystym. Chodziło o to, by praca pozwoliła się jej utrzymać, choćby na bardzo skromnym poziomie – opłacić mieszkanie, jedzenie, samochód.
Czytaj więcej
Biografia „Igor Mitoraj. Polak o włoskim sercu” Agnieszki Stabro zdumiewa skalą nieporadności.
Okazało się, że nie jest to proste, nawet gdy jest się gotowym podjąć każdego zajęcia. Autorka rychło zrozumiała, że musi podjąć drugą pracę, by wynająć choćby obskurny pokój i kupić najtańszą żywność, czyli fast foody. Zarabiała m.in. jako kelnerka na Florydzie (2,43 dolara za godz. plus napiwki), sprzątaczka w Maine (6,65 dol. za godz.), sprzedawczyni Wal-Martu w Minnesocie (7 dol. za godz.). Przekonała się, że powszechne przed przyjęciem do każdej pracy jest badanie moczu na obecność narkotyków i wypełnianie szeregu testów mających upewnić pracodawcę, że przyjmuje odpowiedniego człowieka. „Kiedy dzięki testom (…) odrzuci się wszystkich buntowników, zostaje jednorodna, niewolnicza, zmutowana siła robocza, której wystarczy marzenie o odległym dniu, gdy zostanie włączona do udziału w zyskach firmy” – pisze.
Wszędzie starała się pracować jak najlepiej. Jednak gdy napór pretensji klientów i kolegów stawał się nie do zniesienia, notowała: „Niedemonstracyjnie, po prostu wychodzę”. Miała „przygniatające, zatęchłe poczucie porażki” i świadomość, że „jeśli nie potrafisz przebywać w towarzystwie cierpiących, to nie ma dla ciebie miejsca w świecie niskich zarobków ani w charakterze dziennikarki, ani kogokolwiek innego”.