Piotr Skwieciński, dziennikarz, znawca Rosji, a do wojny Putina z Ukrainą dyrektor Polskiego Instytutu w Moskwie, napisał książkę. Jego „Koniec ruskiego miru?” wydała Teologia Polityczna. Autor zastanawia się nad historycznymi, można by rzec intelektualnymi źródłami masakry w Buczy. I nad tym, czy ta wojna oznacza triumf, czy raczej zapowiada klęskę pewnej wizji.
Dodajmy, że ruski mir jest koncepcją państwa zbierającego do pewnego stopnia rozsypany Związek Sowiecki. Szczególną rolę odgrywa w nim wizja „narodu trójjedynego” złożonego z dominujących Rosjan, a także z Ukraińców i Białorusinów.
Tatarzy, bolszewizm, Putin
Koniec ruskiego miru?” to dziełko erudycyjne, naszpikowane przykładami z architektury, z literatury i filmowej popkultury, z pomników, historycznych pamiątek i symboli, inkrustowane także ludzkimi przypowiastkami, czasem z różnych zakamarków dziejów, czasem z dnia niemal dzisiejszego. Arcyciekawa książka i arcyciekawa debata nad nią w siedzibie Teologii Politycznej. Dotknęła ona między innymi pytania, na ile można mówić o utrwalonych cechach narodowych. Ten spór toczy się od wielu dziesiątków lat.
Łukasz Adamski, wiceszef Centrum Dialogu i Porozumienia, oponował przeciw używaniu pojęcia „gen kulturowy”, bo mu to trąci rasizmem. Niemniej jednak, choć słowa są ważne, a „gen” istotnie kojarzy się z biologią (Rosjanie jak w praktyce każdy naród są po trosze zlepkiem różnych genów), akurat w przypadku tego kraju i tego narodu kwestionowanie cech narodowych wydaje się szczególnie trudne. Przy całej zgodzie na to, że narody bywają na ogół duchowo pęknięte, a na dokładkę owe cechy mogą ulegać zmianom, szczególnie w dzisiejszym globalizującym się świecie.
Adamski zachowywał dystans wobec „determinizmu” tych cech i przypominał o roli przypadku w historii. Zapewne warto o nim pamiętać. Ale kiedy mówił o „pechu Rosjan”, którym nie dane było po 1905 roku przetestować choćby namiastek demokracji i wolnego rynku, zdawał się zapominać, że kierunek zmian zależał jednak od nich samych. Im nikt kolejnych przełomów nie przynosił (tak jak Polakom, Czechom czy Rumunom po 1944 roku).