Wigilie dla bezdomnych i samotnych. Jak to się robi w pandemii

Normalnie jest gwarno i rojno. Stół za stołem, talerz obok talerza, człowiek przy człowieku. Mrowie potraw, drobne upominki, kolędy, opłatek. Jak to tradycyjnie na Wigilii, tylko razy pięćdziesiąt, sto. Ale w roku pandemii mało co jest normalne.

Publikacja: 11.12.2020 18:00

W wigiliach organizowanych przez Caritas Polska udział bierze nawet 10 tys. osób rocznie. W tym roku

W wigiliach organizowanych przez Caritas Polska udział bierze nawet 10 tys. osób rocznie. W tym roku oddziały diecezjalne zamiast tradycyjnych spotkań planują doręczenie co najmniej 13,5 tys. paczek. Na zdjęciu wieczerza wigilijna dla ubogich i bezdomnych zorganizowana przez Caritas i PCK w Szczecinie w 2011 r.

Foto: Fotorzepa, Dariusz Gorajski

Jedna z największych akcji świątecznych w Polsce to dzieło Fundacji Wolne Miejsce. W KRS widnieje od 2016 roku, cztery lata wcześniej w hali „Kapelusz" w Parku Śląskim w Chorzowie zorganizowała pierwsze spotkanie dla samotnych na masową skalę (udział wzięło 600 osób). Od tego czasu regularnie, również na śniadania wielkanocne, zaprasza na wspólne świętowanie osoby w kryzysie bezdomności, ubogie, samotne. Ale już wcześniej Wolne Miejsce funkcjonowało nieformalnie, jako idea, której impuls dał 20 lat temu Mikołaj Rykowski (do 2018 roku – prezes fundacji), gdy w przedświątecznej krzątaninie zagadnął żonę: a może by tak wolne miejsce przy wigilijnym stole nie stało puste, może by tak zaprosić samotnego sąsiada?

Od lat wspólne kolacje świąteczne organizuje również Caritas Polska, głównie poprzez swoje lokalne ośrodki diecezjalne. Uczestniczyło w nich nawet 10 tysięcy osób rocznie. – Sam brałem w nich udział w ubiegłych latach i widać było, jak dla wszystkich jest to ważne, i dla samych potrzebujących, często osób starszych, samotnych, i dla młodych wolontariuszy, którzy mogą się czegoś od nich dowiedzieć, wysłuchać historii ich życia – wspomina Maciej Dubicki z działu komunikacji polskiego Caritasu.

Jedną z powołanych przez niego grup jest Senior caritas est, która zawiązała się wiosną zeszłego roku. Dopóki było to możliwe, jej członkowie widywali się na cotygodniowych spotkaniach, zajęciach, pogadankach. Przychodziło na nie zwykle kilkadziesiąt osób, zależy, jak kto dysponował czasem i czy temat go interesował. Obecność na pierwszej wspólnej Wigilii wszyscy, czyli około setki seniorów, potraktowali jednak obowiązkowo. Bożenna Hołownia wspomina z rozczuleniem: – Była msza, a później bardzo piękny koncert w wykonaniu emerytowanych artystów opery i operetki, coś dobrego do zjedzenia, życzenia. Taka normalna, rodzinna Wigilia, jak to w polskiej tradycji.

Są jeszcze Wigilie na Dworcu Centralnym w Warszawie, od ośmiu lat organizowane dla osób w kryzysie bezdomności (i innych) przez fundację Daj Herbatę. Dotąd wyglądały podobnie jak cotygodniowe „wydawki" posiłków i środków higienicznych. Też było jedzenie, tylko więcej niż w pozostałe dni w roku i bardziej różnorodne, dochodziły ponadto ciasta, które można było po prostu upiec i dostarczyć fundacji. Tradycji stawało się zadość przy dzieleniu się opłatkiem i życzeniach. Ponadto więcej było czasu, by pogadać chwilę dłużej, uściskać się z zaprzyjaźnionymi podopiecznymi, na chwilę przystanąć. – Osoby, którym udzielamy pomocy, nieraz bardzo tego potrzebują. Zwłaszcza te, z którymi pracujemy też oddzielnie – mówi założycielka i szefowa Daj Herbatę Katarzyna Nicewicz.

Tradycją są obiady bożonarodzeniowe Wspólnoty Sant'Egidio. Ta zeszłoroczna w samej tylko Warszawie zgromadziła około 550 gości, a jeszcze więcej wolontariuszy (bo ponad 600). – Pracy jest sporo i na tydzień–kilka dni przed, i w same święta. Zawsze było tak, że jedni przygotowywali jedzenie, inni prezenty czy dekoracje, kto inny jeszcze podawał do stołu. To dla nas bardzo ważne święto, stąd od kilku lat spędzamy je wspólnie z naszymi przyjaciółmi – opowiada przedstawicielka wspólnoty Magda Wolnik. Wśród gości przeważają bezdomni, ubodzy, seniorzy, ale są też mieszkańcy domów pomocy społecznej, imigranci i uchodźcy.

Sant'Egidio pomaga im przez cały rok, jednak, jak przyznaje Magda Wolnik, święta to czas szczególny. – To dla wielu z naszych gości trudny dzień, może nawet najtrudniejszy w roku. W przypadku osób doświadczających bezdomności, bo to oni są największą grupą wśród zaproszonych, jest to spowodowane również tym, że w pustym mieście nie mają gdzie się schronić. Co nierzadko kończy się tym, że całą noc jeżdżą autobusami, żeby uciec przed zimnem.

Doświadczenia w organizowaniu świąt „na żywo" nie zdążył natomiast nabrać warszawski oddział fundacji Wolne Miejsce. – Na Wielkanoc chcieliśmy zaprosić ludzi do wspólnego stołu w wielkiej hali, ale covid nam przeszkodził. Zmieniliśmy strategię i zaczęliśmy dostarczać posiłki osobom samotnym i w kwarantannie – wyjaśnia Anna Kułakowska. – Nic się nie zmieniło od tego czasu, więc kontynuujemy działalność w tej samej formie.

Więcej potrzebujących

Za sprawą rządowych decyzji masowe Wigilie zostały odwołane. Dotyczy to przede wszystkim domów i ośrodków pomocy społecznej. W kilku, do których dzwonię – a które jeszcze w ubiegłym roku organizowały świąteczne spotkania dla potrzebujących – słyszę, że „z uwagi na panującą sytuację w tym roku jest to wykluczone". Części organizacji udało się jednak przestawić na inne, bardziej bezpieczne tory. „Z powodu pandemii Covid-19 nie mamy możliwości ugoszczenia naszych Gości przy zastawionych stołach. Podjęliśmy decyzję o organizacji mobilnej Wigilii, aby nikt nie był samotny w tym dniu. Nasi wolontariusze odwiedzą każdą zgłoszoną osobę, dostarczając wigilijną kolację bezpośrednio do domu" – informuje na przykład fundacja Wolne Miejsce na swojej stronie internetowej.

– Nie zamierzamy rezygnować ze wspólnego świętowania – deklaruje zdecydowanie przedstawicielka wspólnoty Sant'Egidio. – Oczywiście, ze względu na sytuację ze wszystkimi możliwymi środkami bezpieczeństwa i obostrzeniami. Istotne jest przecież to, żeby nikt nie pozostał w tym dniu sam, a zwłaszcza osoby w różnego rodzaju trudnych sytuacjach. W tym dniu najbardziej tęsknimy za rodziną. Czasem rodzina i dom jest, ale brakuje środków na zorganizowanie świąt – podkreśla Magda Wolnik. Warszawska wspólnota działa od 12 lat i nigdy dotąd kolejki po jedzenie nie ciągnęły się tak daleko. – W tym roku chcemy tylko w Boże Narodzenie rozdysponować 700 posiłków – dodaje.

Z drugiej strony, jak zauważa, w tym roku przybyło również wolontariuszy. Może za sprawą apelu papieża Franciszka wygłoszonego na pustym placu Świętego Piotra jeszcze wiosną, który mówił, że uratować możemy się tylko razem? – „Nikt nie ratuje się sam” - to hasło naszych tegorocznych świąt. Widzimy, że wiele osób doświadcza trudności ekonomicznych i psychicznych. Ale jest też wiele solidarności.

Katarzyna Nicewicz także obserwuje boom. – Zgłasza się do nas nawet trzy razy więcej firm, które chcą coś kupić albo wręcz zorganizować jakąś akcję – opowiada. To również kwestia rządowych obostrzeń. – Wiele przedsiębiorstw miało zaplanowany budżet na Wigilie dla pracowników. A te, jak wiadomo, nie mogą się odbyć, trzeba więc gdzieś te pieniądze wydać. I fajnie, że myślą o potrzebujących.

Za sprawą pandemii w Daj Herbatę musiało zajść także kilka zmian. Po pierwsze: jedzenie zamiast w wielkich termosach i wydawane do misek przyjedzie od razu w pudełkach na wynos. Po drugie, wszystkie dania przygotowuje poza tym restauracja, przy zachowaniu maksymalnych środków ostrożności. Po trzecie, trzeba będzie działać bardziej taśmowo: wolontariusz bierze pudełko, kładzie na murku, osoba z kolejki podchodzi, odbiera, odchodzi – i tak w kółko. To plus środki ostrożności sprawią, że pewnie znów będzie sporo uśmiechu, ale, niestety, kontakt osobisty zostanie zminimalizowany. – Staramy się, żeby tak to nie wyglądało, ale musimy dbać o bezpieczeństwo nas wszystkich. Koszt jest taki, że odpada kontakt bezpośredni, fizyczny. Przecież nie możemy nawet komuś podać ręki.

Nie dosłownie, ale w przenośni wyciąga ją również Fundacja Wolne Miejsce. Procedura zgłoszenia do otrzymania świątecznego wsparcia wygląda tak: trzeba zadzwonić pod numer infolinii w danym mieście (lista dostępna na stronie wolnemiejsce.pl/wigilia/) i zostawić nagranie z podstawowymi informacjami. Czyli imię, nazwisko, adres zamieszkania, liczba domowników – i ewentualnych zwierzaków (bo w tym roku są również przygotowywane paczki z karmą dla psów i kotów). A 24 grudnia czekać na wolontariusza z paczką. Wielkie gotowanie odbędzie się w Katowicach, tam zostanie przygotowanych 6 tysięcy posiłków, które pojadą w Polskę. Z uwagi na obostrzenia, mimo wyposażenia wolontariuszy w środki ochronne przez fundację, trzeba będzie wprowadzić limity osób w kuchni i przy pakowaniu. – Będziemy pracować na zmiany. Czy zdążymy? Musimy – zapewnia Anna Kułakowska.

Logistyka to zatem nie problem, nieco gorzej z rękoma do pracy. – Może nie tyle trudnością, ile wielkim wyzwaniem jest zebranie wolontariuszy z własnym środkiem transportu. Posiłki będą dostarczane w Wigilię od rana do wczesnego popołudnia, a wiele osób nie ma doświadczenia w takim działaniu, wskazane jest więc, by na wolontariusza przypadało około 20 paczek. Co oznacza, że fundacja powinna zgromadzić ich co najmniej trzystu. – Liczymy, że jeszcze będą się zgłaszać, na pewno będzie to możliwe do 20 grudnia.

Nowe sposoby na nowe czasy

W Sant'Egidio koszt świątecznego obiadu to 50 złotych, w tym: sałatki, śledzie, barszcz, pierogi, drugie danie. Z racji wymogów bezpieczeństwa w tym roku wszystkie dania przygotowują restauracje. – Dzięki temu można z jednej strony wesprzeć kogoś darmowym posiłkiem, z drugiej uratować czyjeś miejsca pracy w restauracjach, które są w trudnej sytuacji – mówi Magda Wolnik.

W zmienionej formule musi działać także Caritas. Oddziały diecezjalne zamiast tradycyjnych spotkań przy wielkim wspólnym stole organizują doręczenie co najmniej 13,5 tysiąca paczek. – Jest nam przykro, że w tym roku nie możemy zorganizować tradycyjnej kolacji, ale względy zdrowotne są w tej chwili znacznie ważniejsze. Zwłaszcza że w takich spotkaniach bierze udział sporo starszych osób, więc tym bardziej musimy być ostrożni. Nawet gdyby było można, nie powinniśmy organizować w tym roku Wigilii w dotychczasowej formie, żeby nie narażać najsłabszych – podkreśla Maciej Dubicki. I dodaje: – Ale nie mogliśmy całkowicie zrezygnować z pomocy, bo mamy świadomość, że po drugiej stronie jest człowiek, który na nią czeka.

Dlatego też organizacja już wiosną uruchomiła centra kryzysowe w ramach akcji #PomocdlaSeniora, które wciąż działają (numery telefonów dostępne na stronie caritas.pl/pomocdlaseniora). – Część osób dzwoniła, by dopytać, jak się nie zarazić, poradzić, co robić, żeby być bardziej bezpiecznym. Ale było też sporo telefonów od seniorów, którzy chcieli po prostu porozmawiać – mówi przedstawiciel Caritasu. Jak przypomina, wsparcie psychiczne jest równie ważne co pomoc rzeczowa. A nieraz i ważniejsze. – Zapełnić żołądek to jedno. Ale te osoby są często samotne, każde spotkanie to dla nich okazja, by porozmawiać z drugim człowiekiem. Naprawdę, nieraz wystarczy kogoś wysłuchać, powiedzieć coś miłego, zapytać, co słychać, żeby na twarzy pojawił się uśmiech – podkreśla. – Zdajemy sobie sprawę, że w tym roku nie będzie tak samo. Pewnie, można zamienić kilka zdań przy przekazaniu paczki, ale ze względów logistycznych i bezpieczeństwa nie możemy sobie pozwolić na dłuższe pogawędki. Chociaż tymi paczkami postaramy się zrekompensować tę stratę.

Pewne kwestie są jednak nie do przeskoczenia. – Choć nie zawsze się da, staramy się robić mniej więcej to samo co wcześniej, tylko że przez internet. Problemem jest natomiast to, że jedynie co piąty z naszych uczestników ma dostęp do komputera i internetu. Wiem, że do wszystkich dotrą paczki od Caritasu, ale niestety nie ze wszystkimi będziemy mogli połączyć się na żywo – tłumaczy Bożenna Hołownia z grupy Caritas senior est. Oficjalne spotkanie online jest zaplanowane na 22 grudnia. – Będę prosić, żeby wszyscy przygotowali swoje ulubione danie, a przynajmniej byli gotowi o nim opowiedzieć. Może uda się też wcześniej zebrać przepisy, żebyśmy mogli się powymieniać i coś przyrządzić. Tak żeby jakoś osłodzić sobie tę rozłąkę i to, że możemy spotkać się tylko przez internet – mówi pani Bożenna. Również w samą Wigilię, od godziny piątej bądź szóstej do północy, będzie aktywne spotkanie online. – Każdy, kto będzie miał czas czy chęć, będzie mógł dołączyć, porozmawiać, jeszcze raz złożyć sobie życzenia. Tak, żebyśmy byli u siebie w domach, ale jednak wszyscy razem.

Alternatywą dla tych, którzy chcą uciec od niezręcznych rozmów, chociażby o polityce, jest Wigilia bez Granic. W tym roku – również w wersji online. Od pięciu lat akcję organizuje Instytut Myśli Schumana. – Idea jest taka, żeby jednoczyć ludzi, a Boże Narodzenie jest ku temu piękną okazją. Dzięki temu z jednej strony obcokrajowcy, niekoniecznie katolicy, mogą dowiedzieć się czegoś o naszych obyczajach świątecznych i być może po raz pierwszy w życiu spróbować tradycyjnych polskich potraw. Z drugiej – integrować się z Polakami i nie czuć już tak wyalienowani – mówi rzeczniczka Małgorzata Jaroszek. Dotychczas polskie rodziny zapraszały cudzoziemców pod swój dach, w tym roku w przeznaczonym dla nich miejscu przy stole stanie laptop, smartfon, tablet. – My tylko pośredniczymy w dobraniu par, jeśli ktoś ma chęć ugościć obcokrajowca u siebie w domu, a nie zna nikogo w swojej okolicy. Oczywiście, można kogoś zaprosić do siebie, w granicach limitu pięciu gości, zalecamy jednak, by spotkania wyjątkowo odbywały się raczej online.

To nie zrekompensuje bezpośredniego kontaktu i bliskości przy łamaniu się opłatkiem, składaniu życzeń czy śpiewaniu kolęd. Nie da też obcokrajowcom możliwości spróbowania tradycyjnych potraw. Ale ta chwilowa niedogodność prędzej czy później się skończy. – Gdy wszystko wróci do normy, będzie można spotkać się na żywo, kontynuować tę znajomość. Nasze dotychczasowe doświadczenia pokazują, że tak zazwyczaj się to kończy. To zalążek fajnych relacji ponad granicami.

Choć przez chwilę porozmawiać

Jakkolwiek by się tytułowały organizacje i inicjatywy na rzecz „bezdomnych, ubogich, potrzebujących", ich wspólnym mianownikiem jest samotność.

Psycholog Łukasz Strąkowski, który pracuje w schronisku dla bezdomnych mężczyzn w Łodzi, przypomina, że już po 1 listopada ze wszystkich stron jesteśmy bombardowani komunikatem: „przeżyj magiczne RODZINNE święta". – Co utrwala schemat, że jest to czas, kiedy powinniśmy być z rodziną i spędzić z nią czas w wyjątkowy sposób, tego się od nas wymaga – mówi. – Mamy wdrukowany, zakodowany wzór tego, jak święta powinny wyglądać, co sprawia, że samotność staje się jeszcze bardziej dotkliwa. A ta wynika z różnych przyczyn: może zdarzyć się tak, że nasi bliscy już odeszli, po prostu nikogo już nie mamy, zostaliśmy zupełnie sami. Może to również wynikać z uzależnienia, gdzie dość często ponosi się takie straty: rodzina nie chce utrzymywać z nami kontaktu. Powodów jest mnóstwo, istotne jest to, że samotność zazwyczaj doskwiera szczególnie w tym czasie – dodaje. Łukasz Strąkowski zauważa, że często zapominamy o tym, co wydaje się oczywiste. – O relacje z ludźmi powinniśmy dbać na co dzień, nie tylko od święta – przypomina. Znane jest powiedzenie: „tak blisko siebie mieszkamy, a widujemy się tylko na weselach i pogrzebach". – W codziennym życiu tego kontaktu zwyczajnie brakuje – dodaje psycholog.

Wiele rodzin funkcjonuje od święta do święta. Zwłaszcza kiedy gniazdo opustoszało, dzieci wyfrunęły w świat. Ile razy jest tak, że rodzina zjeżdża się raz do roku, właśnie na Boże Narodzenie? – I nagle mamy święta z pandemią w tle, a to na pewno nie jest moment, który sprzyja biesiadowaniu. Oczywiście, można wypracować bezpieczne sposoby, aby jakoś te święta spędzić razem, pomagają w tym nowoczesne technologie. Można też pójść na wspólny spacer w bezpiecznej odległości, nie trzeba ciasno siedzieć przy stole, żeby spędzić czas razem.

Z racji swojej pracy Łukasz Strąkowski niejednokrotnie słyszał opowieści o takich masowych Wigiliach. – Przyjemnie się słucha wypowiedzi osób, które brały w nich udział. Często ktoś, kto szedł tam po raz pierwszy, czuł się zagubiony, myślał sobie: przecież nikogo tam nie znam! Ale na miejscu okazywało się, że obok siedzi ktoś, z kim można porozmawiać. Takie spotkania to okazja do nawiązania nowych znajomości na przyszłość, żeby jakoś sobie poradzić ze swoją samotnością. Jeśli zamkniemy się na świat i innych ludzi, to nasza sytuacja się nie zmieni. Postawa proaktywna może nam w tym pomóc.

Magda Wolnik ma radę dla wszystkich. – Warto się rozejrzeć wokół siebie, poszukać grup, organizacji, z którymi można wspólnie komuś pomóc. Razem jest to zwykle łatwiejsze, możemy wtedy więcej. Ale równie dobrze można zainteresować się własnymi sąsiadami i zauważyć, że tuż obok żyje ktoś samotny, w dramatycznie trudnej sytuacji, szczególnie w okresie pandemii. Jako społeczeństwo musimy zrobić wszystko, żeby nie zostawić nikogo „z tyłu”, samego – podkreśla.

Podpisuje się pod tym Łukasz Strąkowski. – Każdy z nas zapewne zna kogoś, o kim wie, że jest samotny, nie ma z kim porozmawiać, całymi dniami siedzi w czterech ścianach. Dlatego każdego, nie tylko wolontariuszy różnych organizacji pomocowych, warto uczulić, że przyniesienie kawałka ciasta, porcji pierogów czy drobnego upominku to nie wszystko. Nie chodzi o sam posiłek, tylko żeby choć przez chwilę porozmawiać, zapytać, co słychać. Żeby drugiemu człowiekowi zrobiło się po prostu lepiej i poczuł, że nie jest sam.

Jedna z największych akcji świątecznych w Polsce to dzieło Fundacji Wolne Miejsce. W KRS widnieje od 2016 roku, cztery lata wcześniej w hali „Kapelusz" w Parku Śląskim w Chorzowie zorganizowała pierwsze spotkanie dla samotnych na masową skalę (udział wzięło 600 osób). Od tego czasu regularnie, również na śniadania wielkanocne, zaprasza na wspólne świętowanie osoby w kryzysie bezdomności, ubogie, samotne. Ale już wcześniej Wolne Miejsce funkcjonowało nieformalnie, jako idea, której impuls dał 20 lat temu Mikołaj Rykowski (do 2018 roku – prezes fundacji), gdy w przedświątecznej krzątaninie zagadnął żonę: a może by tak wolne miejsce przy wigilijnym stole nie stało puste, może by tak zaprosić samotnego sąsiada?

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Prof. Marcin Matczak: PSL i Trzecia Droga w swym konserwatyzmie są bardziej szczere niż PiS