Jedna z największych akcji świątecznych w Polsce to dzieło Fundacji Wolne Miejsce. W KRS widnieje od 2016 roku, cztery lata wcześniej w hali „Kapelusz" w Parku Śląskim w Chorzowie zorganizowała pierwsze spotkanie dla samotnych na masową skalę (udział wzięło 600 osób). Od tego czasu regularnie, również na śniadania wielkanocne, zaprasza na wspólne świętowanie osoby w kryzysie bezdomności, ubogie, samotne. Ale już wcześniej Wolne Miejsce funkcjonowało nieformalnie, jako idea, której impuls dał 20 lat temu Mikołaj Rykowski (do 2018 roku – prezes fundacji), gdy w przedświątecznej krzątaninie zagadnął żonę: a może by tak wolne miejsce przy wigilijnym stole nie stało puste, może by tak zaprosić samotnego sąsiada?
Od lat wspólne kolacje świąteczne organizuje również Caritas Polska, głównie poprzez swoje lokalne ośrodki diecezjalne. Uczestniczyło w nich nawet 10 tysięcy osób rocznie. – Sam brałem w nich udział w ubiegłych latach i widać było, jak dla wszystkich jest to ważne, i dla samych potrzebujących, często osób starszych, samotnych, i dla młodych wolontariuszy, którzy mogą się czegoś od nich dowiedzieć, wysłuchać historii ich życia – wspomina Maciej Dubicki z działu komunikacji polskiego Caritasu.
Jedną z powołanych przez niego grup jest Senior caritas est, która zawiązała się wiosną zeszłego roku. Dopóki było to możliwe, jej członkowie widywali się na cotygodniowych spotkaniach, zajęciach, pogadankach. Przychodziło na nie zwykle kilkadziesiąt osób, zależy, jak kto dysponował czasem i czy temat go interesował. Obecność na pierwszej wspólnej Wigilii wszyscy, czyli około setki seniorów, potraktowali jednak obowiązkowo. Bożenna Hołownia wspomina z rozczuleniem: – Była msza, a później bardzo piękny koncert w wykonaniu emerytowanych artystów opery i operetki, coś dobrego do zjedzenia, życzenia. Taka normalna, rodzinna Wigilia, jak to w polskiej tradycji.
Są jeszcze Wigilie na Dworcu Centralnym w Warszawie, od ośmiu lat organizowane dla osób w kryzysie bezdomności (i innych) przez fundację Daj Herbatę. Dotąd wyglądały podobnie jak cotygodniowe „wydawki" posiłków i środków higienicznych. Też było jedzenie, tylko więcej niż w pozostałe dni w roku i bardziej różnorodne, dochodziły ponadto ciasta, które można było po prostu upiec i dostarczyć fundacji. Tradycji stawało się zadość przy dzieleniu się opłatkiem i życzeniach. Ponadto więcej było czasu, by pogadać chwilę dłużej, uściskać się z zaprzyjaźnionymi podopiecznymi, na chwilę przystanąć. – Osoby, którym udzielamy pomocy, nieraz bardzo tego potrzebują. Zwłaszcza te, z którymi pracujemy też oddzielnie – mówi założycielka i szefowa Daj Herbatę Katarzyna Nicewicz.
Tradycją są obiady bożonarodzeniowe Wspólnoty Sant'Egidio. Ta zeszłoroczna w samej tylko Warszawie zgromadziła około 550 gości, a jeszcze więcej wolontariuszy (bo ponad 600). – Pracy jest sporo i na tydzień–kilka dni przed, i w same święta. Zawsze było tak, że jedni przygotowywali jedzenie, inni prezenty czy dekoracje, kto inny jeszcze podawał do stołu. To dla nas bardzo ważne święto, stąd od kilku lat spędzamy je wspólnie z naszymi przyjaciółmi – opowiada przedstawicielka wspólnoty Magda Wolnik. Wśród gości przeważają bezdomni, ubodzy, seniorzy, ale są też mieszkańcy domów pomocy społecznej, imigranci i uchodźcy.