Wyjątkowy Brad Pitt

Brad Pitt od trzech dekad kształtuje naszą wyobraźnię. Na ekrany wszedł nowy film z jego udziałem – „Bullet Train”. Niedawno aktor ożenił się ze swoją dawną partnerką Jennifer Aniston, a na premierę przyszedł w spódniczce.

Publikacja: 05.08.2022 10:00

Brad Pitt (z prawej) w „Bullet Train” zagrał kilera Biedronkę. W filmie występuje również m.in. popu

Brad Pitt (z prawej) w „Bullet Train” zagrał kilera Biedronkę. W filmie występuje również m.in. popularny raper Bad Bunny i Sandra Bullock

Foto: MATERIAŁY PRASOWE

Mam już swoje lata i myślę o wycofaniu się z kina, powiedział wywiadzie dla lifestyle’owego magazynu „GQ”. Podchwyciły to setki portali z całego świata. Zapytany o planowaną „emeryturę” podczas premiery swojego ostatniego filmu „Bullet Train”, Brad Pitt roześmiał się: „No nie... Chyba powinienem doprecyzować swój sposób wypowiadania się... Po prostu wszedłem już w wiek średni i muszę pomyśleć o tym, jak chcę spędzić czas, który jeszcze będzie mi dany. Nie jest to łatwe, bo nie jestem typem faceta, który snuje pięcioletnie plany”. Ekrany świata zapełniają się dziś młodymi gwiazdami, dziennikarze plotkarskich portali polują na aktorki i aktorów z pokolenia czterdziestolatków, jak choćby Ryana Goslinga czy Benedicta Cumberbatcha, i młodszych o dziesięć lat – Jennifer Lawrence, Emmę Stone czy Kristen Stewart i jej partnera ze „Zmierzchu” Roberta Pattinsona. Co więcej, świat masowej wyobraźni wypełniają bohaterowie telewizyjnych seriali, w których również rodzą się współczesne gwiazdy i gwiazdki. Ale przecież to starsze gwiazdy na premierach ściągają przed kina tłumy fanów i są największą atrakcją festiwali. Za ekskluzywne wywiady z nimi światowe magazyny są gotowe zapłacić najwyższe honoraria.

Trafiają też na plakaty filmów, bo są ich najlepszą reklamą. Brad Pitt oraz Tom Cruise, Johnny Depp, George Clooney. Sześćdziesięciolatkowie, którzy oszukali czas. Brad Pitt jest na tle kolegów z branży szczególny. Cruise, promując w Cannes swój ostatni film „Top Gun. Maverick”, wyglądał na 30 lat. Fantastyczna figura, zero zmarszczek, bujna czupryna. Widzowie przymykają oczy nawet na jego związki z Kościołem scjentologicznym. Depp, mimo procesów z byłą żoną oskarżającą go o przemoc domową, nic nie stracił na popularności. Zwłaszcza że proces niedawno wygrał. Cztery namalowane przez niego obrazy idoli – Ala Pacino, Keitha Richardsa, Boba Dylana i Elizabeth Taylor – zostały właśnie sprzedane za 3 mln funtów w trzy godziny. Były takie wybitne? Nie. Były po prostu namalowane przez Deppa. Błyskotliwy i dowcipny George Clooney z bohatera medycznego serialu telewizyjnego wyrósł na jednego z najwybitniejszych aktorów i ciekawego reżysera.

Brad Pitt jest na tym tle szczególny, bo to typ faceta, który podobno stara się unikać rozgłosu. Ale nie ma na to najmniejszej szansy.

Czytaj więcej

Koncert na dwoje aktorów

Jaki był tytuł tej szmiry

Jego sława zrodziła się w latach 90. XX wieku. Wysoki, szczupły, czasem trochę nonszalancki w stylu bycia, czasem „po męsku” szorstki, a jednocześnie niespokojny, szukający czegoś, co jest za horyzontem, niosący w sobie tajemnicę. Przy tym zabójczo przystojny.

Portale wciąż są pełne informacji i plotek na jego temat. Tytuły krzyczą: „Brad Pitt na berlińską premierę »Bullet Train« przyszedł w płóciennej spódniczce”, „Brad Pitt ożenił się ze swoją dawną partnerką Jennifer Aniston”, „Brad Pitt przegrał proces z Angeliną Jolie”, „Brad Pitt kupił ponadstuletni dom w Carmel”, „Brad Pitt cierpi na prozopagnozję, nie zapamiętuje twarzy”. To tematy tylko z lipca 2022 r., ku radości speców od reklamy. Bo 5 sierpnia na ekrany świata wszedł nowy film z Pittem – „Bullet Train”, więc podgrzanie atmosfery wokół gwiazdora przekłada się na pieniądze zostawione w kasach kin.

„Bullet Train” to typowe kino wakacyjne. Zabawa. Ekranizacja bestsellerowej powieści Kotaro Isaki. Pitt gra tu Biedronkę – płatnego mordercę, który ma do wykonania zadanie w pociągu pędzącym z prędkością 300 km na godzinę z Tokio do Morioka. Ale razem z nim jadą inni przedstawiciele tej samej branży. Kilerzy. Każdy ma swój cel i, jak się okazuje, wszystko się ze sobą łączy, a ma związek z porwaniem syna gangstera.

Za kamerą stanął David Leitch, stary znajomy Pitta. Spotkali się w 1999 r. na planie „Podziemnego kręgu”. Leitch był wówczas kaskaderem. Potem najbardziej ryzykowne zadania wykonywał za aktora m.in. w „Troi” czy „Mr & Mrs Smith”. Ale jego ambicje sięgały dalej. Pracował jako asystent reżysera, w 2014 r. współreżyserował „Johna Wicka”, potem już samodzielnie zrobił „Atomic Blond”, „Dead- pool 2”, „Szybkich i wściekłych: „Hobbsa i Shawa”. Wyspecjalizował się w może nie najambitniejszym, ale uwielbianym przez studia, przynoszącym pieniądze kinie akcji na niezłym poziomie.

„Bullet Train” powstał w czasie pandemii.– Chcieliśmy z Bradem nakręcić film eskapistyczny, zabawny i oryginalny, który po zakończeniu lockdownów sprawiłby, że ludzie będą chcieli wrócić do kin – przyznaje reżyser.

Szanse na sukces są spore. Także dzięki udziałowi Pitta, który na ekranie jest sympatycznym, ekscentrycznym i w gruncie rzeczy zabawnym facetem. Bo ten aktor w każdej roli dodaje produkcjom blasku. Quentin Tarantino, który spotkał się z nim przy „Pewnego razu w Hollywood” i „Bękartach wojny”, powiedział: „Jest gwiazdą filmową w starym stylu. Przystojny, bardzo męski i bardzo modny. Łapie żart… Ale tylko pracujący z nim reżyserzy i aktorzy wiedzą, jak wielki ma talent i jaką ma zdolność wyczucia sensu każdej sceny. Może i nie potrafi tego wyartykułować, ale instynktownie wszystko genialnie rozumie. Emanuje z niego rzadka ponadczasowość. Tacy kiedyś byli Paul Newman, Robert Redford czy Steve McQueen. I szczerze mówiąc, nie sądzę, że można dokładnie opisać, na czym to polega, ponieważ to tak, jakby opisywać blask gwiazd. Kiedy podczas pracy nad »Bękartami wojny« Brad wchodził na plan, nie czułem się, jakbym patrzył na próbę przez wizjer kamery. Miałem wrażenie, że oglądam film”.

Pitt urodził się 18 grudnia 1963 r. w małym miasteczku Shawnee w Oklahomie. Dorastał w Springfield w stanie Missouri. Rodzice – przedstawiciele klasy średniej, chcieli, by zrobił karierę w reklamie. Brad studiował nawet marketing i dziennikarstwo na uniwersytecie w Missouri, ale tuż przed dyplomem rzucił naukę i starym datsunem ruszył do Kalifornii. Zdradzonej kariery w poważnym zawodzie ojciec mu zresztą długo nie darował. Pitt opowiadał, że kiedyś zadzwonił do domu, a ojciec powiedział mu, że byli z matką na jakimś jego filmie. „Jakim?” – spytał, na co ojciec krzyknął do żony: „Betty, jaki był tytuł tej szmiry, która tak nam się nie podobała?”.

Przyciąga największych

Początki nie były łatwe. Pitt zarabiał na życie, łapiąc każdą pracę, a najlepiej wspomina reklamowanie pewnego baru w kostiumie wielkiego kurczaka. Za 9 dolarów za godzinę. No i chodził wytrwale na przesłuchania i zdjęcia próbne. Wreszcie dostał epizody w kilku operach mydlanych, większą rolę zagrał w telewizyjnym filmie „To Young To Die?” Roberta Markovitza. Był tam zdemoralizowanym chłopakiem, który maltretuje i zmusza do prostytucji swoją przyjaciółkę.

Przełomem stał się epizod w „Thelmie i Luizie” Ridleya Scotta. W kultowym filmie o kobietach wyrywających się ku wolności zagrał kochanka jednej z nich. Dziennikarze pisali potem, że Brad Pitt zrobił karierę w 15 minut. Albo jeszcze dosadniej – dzięki orgazmowi, jaki na ekranie zafundował Geenie Davis.

Nie było wątpliwości, że chłopak miał „to coś”: niewymuszoną, ekranową siłę. Wieść o tym rozeszła się w filmowym światku. Jeszcze przed premierą „Thelmy...” Pitt zagrał w kilku filmach: „Johnny Suede”, „Cool World” i wreszcie u Roberta Redforda w „Rzece życia”. O rolę w tym ostatnim walczył zaciekle. I w roli chłopaka, który cierpi, bo nie może zdobyć akceptacji ojca, trzyma w ryzach cały film.

Potem już poszło łatwiej. Pitt był psychopatycznym mordercą w „Kalifornii” Dominika Seny, a zaraz potem wystąpił w „Wichrach namiętności” – obrazie, który ugruntował image romantycznego, seksownego amanta kochającego kobiety, ale ponad wszystko ceniącego sobie własną wolność. Ale nie dawał się zaszufladkować. Żeby uciec od jednoznacznego wizerunku, przyjął rolę rozdartego, pełnego niepokoju wampira w filmie Neila Jordana „Wywiad z wampirem”. Przeżył ją ciężko, bo – jak twierdził – udzielała mu się depresja jego bohatera. Ale stworzył u boku Toma Cruise’a kreację interesującą, a Neil Jordan powiedział o nim: – Pitt nie ma techniki ani teatralnego przygotowania, jest typowym aktorem filmowym. To kłębek czystych emocji.

W czasie zdjęć na planie wyraźnie czuło się rywalizację między nim a Cruise’em, który był już wówczas wielką gwiazdą, jednak odezwały się w nim męskie ambicje i kompleksy. Niższy od Pitta o głowę zażądał butów na bardzo wysokim obcasie, nieustannie przypominał, że to on jest gwiazdą filmu. Potem lojalnie przyznał, że Brad Pitt jest piekielnie zdolny.

Zachwycił się nim również Tony Scott, brat Ridleya, autor wielu przebojów kasowych, który spotkał się z aktorem na planie „Prawdziwego romansu”. – Brad ma mroczną duszę kryjącą wiele tajemnic – powiedział o nim. – Jest wymarzonym odtwórcą czarnych charakterów.

Swoją coraz silniejszą pozycję Pitt potwierdził kreacjami w filmach „Siedem”, gdzie grał policjanta prowadzącego śledztwo w sprawie maniakalnego zabójcy, w „Uśpionych” Barry’ego Levinsona, gdzie wystąpił razem z Dustinem Hoffmanem i Robertem De Niro, a także w „Dwunastu małpach” Terry’ego Gilliama, partnerując Bruce'owi Willisowi. W tym ostatnim filmie jego bohater był psychicznie chory. Pitt o tę rolę walczył zaciekle. Stworzył przejmującą kreację, dostał za nią nominację do Oscara.

Wiek XX ugruntował pozycję Pitta, który po czterdziestce dojrzał i właściwie każdy film z jego udziałem stawał się wydarzeniem. „Siedem lat w Tybecie” Jeana-Jacquesa Annauda, „Babel” Alejandra Gonzaleza Inarritu, „Tajne przez poufne” braci Coen, „Zabójstwo Jessiego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda” oraz „Zabić to łatwo powiedzieć?” Andrew Dominika, „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona” Davida Finchera, „Bękarty wojny” i „Pewnego razu... w Hollywood” Quentina Tarantino , „Drzewo życia” Terrence’a Malicka, „Moneyball” Benetta Millera, „Zniewolony” Steve’a McQueena, „Adwokat” Ridleya Scotta, „Nad morzem” Angeliny Jolie, „Big Short” Adama McKaya, „Sprzymierzeni” Roberta Zemeckisa, „Ad Astra” Jamesa Graya. I ostatnio, już w postprodukcji, nowy film Damiena Chazelle’a „Babylon”. Ta wyliczanka obrazów w przypadku Pitta jest znacząca. Same topowe nazwiska reżyserów – artystów kilku pokoleń! Jakie filmy! Jaka różnorodność stylów! Komedie, dramaty, romanse, kino społeczne, film historyczny, western, science fiction. A wszystko na najwyższym poziomie. Może właśnie w tej różnorodności i klasie kryje się tajemnica fenomenu Pitta. Aktora, który przyciąga największych i sam uważnie wybiera.

– Jeszcze nie nakręciłem filmu, przy którym nie popadłbym w bezsenność, nie stracił kilku kilogramów i spokoju ducha – mówi. – Tak wiele można inwestować tylko w wartościowe przedsięwzięcia. Dlatego teraz już chcę bardzo ostrożnie wybierać. Przyjmuję role tylko w takich filmach, które mnie poruszają. Długo pracowałem, by móc sobie pozwolić na ten komfort.

Czasem tylko decyduje się na zabawę w stylu hitów „Deadpool” lub kolejnych „Ocean’s”. Tyle że aktorstwo Pittowi nie wystarcza. Nie zdobył się dotąd na odwagę, by stanąć za kamerą jako reżyser, ale od 2006 r. filmy współprodukuje. Na koncie jego firmy Plan B jest już niemal 70 tytułów: obrazów fabularnych – w niektórych z nich jednocześnie grał, ale też dokumentów, seriali telewizyjnych. W tym roku Plan B firmuje m.in. dwa głośne tytuły: „Blondynkę” Andrew Dominika o Marilyn Monroe i „Women Talking” Sary Polley o grupie menonickich kobiet, które jednoczą się przeciwko swoim gwałcicielom.

Wbrew schematom

Brad Pitt jest też nieprzyzwoicie bogaty. Za rolę dostaje 20 mln dolarów. Jego dochody płyną też z 10-hektarowej winnicy, którą kupił w 2008 r. we francuskiej Prowansji, razem z byłą partnerką Angeliną Jolie. W 2014 r. tam właśnie się pobrali. W Château Miraval powstaje światowej klasy różowe wino, co stało się wielomilionowym biznesem. Wspólne przedsięwzięcie po rozwodzie pary stało się poważnym punktem spornym, gdy Jolie sprzedała swoje udziały rosyjskiemu oligarsze Jurijowi Szeflerowi. Pitt podał sprawę do sądu, argumentując, że miał zapisane w umowie prawo pierwokupu, ale sprawę przegrał.

Aktor ma też posiadłości w Stanach. Przed laty, po przyjeździe do Los Angeles, wynajmował małe lokum, w którym mieszkał z dziesięcioma kolegami. Dziś ma w Kalifornii kilka wspaniałych rezydencji – od Beverly Hills aż po położony nad oceanem Carmel, gdzie kupił dom za 40 mln dolarów.

Co stracił? Wolność. Pieniądze mu ją zapewniają, ale sława zabiera. Kiedy był młodym chłopakiem i zaczynał robić karierę, słynął z tego, że nie kolekcjonował cadillaków, lecz rowery. Jeździł na nich gdziekolwiek się znalazł. Miał swoje bicykle w różnych zakątkach świata. Kiedy skądś wyjeżdżał, znajdował spokojne miejsce i przywiązywał tam pojazd na dwóch kółkach. Wyobrażał sobie, że kiedy znów tam wróci, jego środek lokomocji będzie na niego czekał. Miał rowery w Kanadzie, Oregonie, Nowym Orleanie, Las Vegas, Nowym Jorku, Londynie, dwa w Amsterdamie. Dzisiaj może mieć każdy, najlepszy i najbardziej nowoczesny samochód, ale nie może z niego wysiąść, by spokojnie przejść się po obcym mieście, wejść do muzeum albo, jak kiedyś, z Juliette Lewis jeść hamburgery na ławce w parku.

Pitt nie wypowiada się publicznie na temat swojego życia osobistego, ale dziennikarze i paparazzi śledzą każdy jego związek. A przystojny aktor ma ich za sobą wiele. Miłość z Juliette Lewis, którą spotkał na planie filmowym, była jego pierwszym ważnym związkiem. Wspominał, że czuli się oboje jak Bonnie i Clyde: wolni, niezależni. Potem Pitt pojawiał się w towarzystwie Madonny, a także Courtney Love, wdowy po Kurcie Cobainie z Nirvany. Naprawdę ważny okazał się związek z Gwyneth Paltrow. On już był gwiazdą, ona zaczynała karierę i też gwiazdą wkrótce się stała. Były uroczyste zaręczyny, ale do ślubu nie doszło.

Potem przyszły następne miłości. Małżeństwo z Jennifer Aniston, kolejne z Angeliną Jolie, z którą stworzyli okazałą rodzinę. Mają sześcioro dzieci: trójkę własnych i trójkę adoptowanych. Przez lata tworzyli bardzo zgodny team, który dziennikarze ochrzcili Brangelina. Ale okazało się, że pieniądze i sława szczęścia nie zapewniają. Jolie wniosła sprawę o rozwód, zarzucała Pittowi stosowanie przemocy domowej wobec dzieci. On zaraz po rozstaniu poszedł na alkoholowy odwyk. Dzisiaj każde z nich idzie własną drogą, spotykają się głównie w sądzie, a aktor wrócił do dawnej miłości – przed dwoma tygodniami znów wziął ślub z Jennifer Aniston.

Pitt wciąż stara się wyłamywać z hollywoodzkich schematów. Zmienia czarny garnitur na dżinsy, na premierę filmu zamiast w czarnym garniturze potrafi przyjść w luźnych spodniach i w zielonej marynarce. Nie opowiada o swoim życiu prywatnym, z plotek o powrocie do Aniston robił sobie publicznie żarty, a ślub nie stał się publicznym wydarzeniem. Ale jakkolwiek by się starał, jest wpisany w wielki Hollywood. W system, który coraz wyraźniej odchodzi. Pitt nie idzie z prądem, nie ubiega się o role w topowych serialach, nie wpisuje się w kulturę streamingowo-internetową. Może w ten sposób uosabia też naszą tęsknotę za czasem, który mija, i za aktorami, którzy nie są bohaterami kilku sezonów. I ostrożnie wybiera projekty, bo „kurczy się czas”. Quentin Tarantino tajemnicę niebywałej popularności Pitta wyjaśnia krótko: „Brad to jedna z ostatnich gwiazd kina kinowego”.

Czytaj więcej

Cannes. Blichtr i pozory empatii

Mam już swoje lata i myślę o wycofaniu się z kina, powiedział wywiadzie dla lifestyle’owego magazynu „GQ”. Podchwyciły to setki portali z całego świata. Zapytany o planowaną „emeryturę” podczas premiery swojego ostatniego filmu „Bullet Train”, Brad Pitt roześmiał się: „No nie... Chyba powinienem doprecyzować swój sposób wypowiadania się... Po prostu wszedłem już w wiek średni i muszę pomyśleć o tym, jak chcę spędzić czas, który jeszcze będzie mi dany. Nie jest to łatwe, bo nie jestem typem faceta, który snuje pięcioletnie plany”. Ekrany świata zapełniają się dziś młodymi gwiazdami, dziennikarze plotkarskich portali polują na aktorki i aktorów z pokolenia czterdziestolatków, jak choćby Ryana Goslinga czy Benedicta Cumberbatcha, i młodszych o dziesięć lat – Jennifer Lawrence, Emmę Stone czy Kristen Stewart i jej partnera ze „Zmierzchu” Roberta Pattinsona. Co więcej, świat masowej wyobraźni wypełniają bohaterowie telewizyjnych seriali, w których również rodzą się współczesne gwiazdy i gwiazdki. Ale przecież to starsze gwiazdy na premierach ściągają przed kina tłumy fanów i są największą atrakcją festiwali. Za ekskluzywne wywiady z nimi światowe magazyny są gotowe zapłacić najwyższe honoraria.

Pozostało 92% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich