Aktywizm jak paraliż jest zawsze postępowy. Był nim już wtedy, gdy młoda poetka opisywała marzenia aktywisty wstępującego do partii: „Należeć do niej/ Z nią działać, z nią marzyć/ Z nią w planach nieulękłych/ Z nią w trosce bezsennej". Jest i dziś, a wsteczni są co najwyżej strażnicy tradycji, ale kudy im do żaru i widowiskowości aktywistów. Tu drobna korekta, bo w latach, w których noblistka dzierżyła sztandar postępu nie było partyjnych aktywistów – partyjny był co najwyżej aktyw. Mógł on przy tym być całkiem nieruchawy, mało aktywny, ale był aktywem.
Czytaj więcej
Przed modą nie uciekniesz, dopadnie wszędzie. Świat wina nie jest tu wyjątkiem, a jedna z najnowszych mód nazywa się Alto Adige, właściwie można by to rozciągnąć i nazwać modą na wina górskie, to i Trydent się pomieści. Dlaczego niby wina z gór, z chłodniejszego klimatu miałyby być tak dobre? Bo nie dają win ciężkich i gęstych, lecz uczucie świeżości, mineralność oraz kwasowość. Spróbujcie państwo sami.
To się zmieniło, bo partia, każda partia zresztą, zamiast aktywu ma dziś rady nadzorcze, za to aktywiści są bezpartyjni i nader ruchliwi, do tego wręcz sprowadza się istota ich działalności. Pierwowzorem dzisiejszego aktywisty jest bowiem gość zasuwający z miejsca na miejsce z pustą taczką i tłumaczący, że ma taki zapieprz na budowie, iż nie ma czasu taczki załadować. Bo nieważny cel, ważny żar. Cel może się zresztą zmieniać, a jeden aktywista obskoczy przy tym protest ekologiczny, graniczny i aborcyjny. No, może nie tego samego dnia, bo jak się taki dendrofil przykuje do drzewa, to odkuwanie potrafi chwilę potrwać.
Są jednak pewne zasady niezmienne. Aktywista nie tyle nie musi, ile wręcz nie powinien kłopotać się wiedzą. Ta czyniłaby go bowiem ekspertem, a w dodatku od nadmiaru wiedzy wypadają włosy, pogarsza się wzrok i pojawiają się wątpliwości. Te ostatnie są najgorsze, żaden szanujący się aktywista – a szanuje się przecież każdy – ich nie ma. Nie dzieli włosa na czworo, nie przyznaje choćby części racji oponentom, nie zastanawia się nad ich argumentami. Nie zastanawia się choćby dlatego, że ich najzwyczajniej w świecie nie słyszy, kiedy bowiem oponent je przedstawia, aktywista zajęty jest organizowaniem kociej muzyki, która miałaby tamtego zagłuszyć.