I wbrew temu, co może się wydawać, wcale nie został rozstrzygnięty. Mowa oczywiście o sporze o aborcję, którego zakończenie, a przynajmniej głęboką niesłuszność, co jakiś czas ogłasza strona liberalna. Tak jednak wcale nie jest. A najlepszym przykładem jest nowe teksańskie prawo, które, omijając przez sprytny wybieg wyrok Roe kontra Wade, wymuszający na prawodawstwach stanowych legalność aborcji, sprawiło, że aż 90 proc. przeprowadzanych tam aborcji się nie odbędzie. Swój grosz do tej decyzji dorzucił także Sąd Najwyższy, który odmówił zablokowania owej ustawy – czego domagały się organizacje proaborcyjne – aż do momentu, gdy zostanie ona rozpatrzona pod kątem jej konstytucyjności. Efekt jest taki, że ustawa już obowiązuje i bardzo trudno będzie ją zablokować.
Czytaj więcej
We wstępie do książki „Imperium" brytyjski historyk Niall Ferguson przechadza się w pamięci po swoim rodzinnym domu, „małym postkolonialnym muzeum", jak sam je nazywa. Widzi sierść antylopy leżącą na kanapie, portret masajskiego wojownika na ścianie, bębny ze skóry zebry ustawione w rogu pokoju. Ale tego, co naprawdę zawdzięczała swoim podbojom Wielka Brytania, jak zresztą każde kolonialne imperium, nie dało się zawiesić na ścianie. Było tego zbyt wiele, a do tego nie miało w sobie nic egzotycznego. To styl i sposób życia, wygoda i komfort, których źródeł usilnie próbowano się nie domyślać. A przede wszystkim – nie widzieć. Na wszelki wypadek, żeby cena nie przesłoniła zysku.
Powodem owej trudności jest zaś fakt, że w istocie nie zakazuje ona aborcji, co byłoby niezgodne z orzeczeniem Roe kontra Wade. Nie uznaje jej za przestępstwo, a w zamian pozwala każdemu, nawet jeśli nie jest obywatelem Teksasu, wnieść pozew cywilny nie tylko przeciwko klinikom, w których wykonywane są aborcje powyżej szóstego tygodnia życia dziecka (to granica wykrywalności bicia serca), ale także przeciwko każdemu, kto przy aborcji współdziałał, choćby kierowcy taksówki, który przywiózł kobietę do kliniki. Za zaangażowanie w aborcję grozi grzywna w wysokości 10 tys. dol. plus koszty prawne.
Debata związana z aborcją będzie się nadal toczyć, a rozwiązania prawne zmieniać
Takie sformułowanie prawa sprawia, że nie podlega ono w prosty sposób wcześniejszym wyrokom Sądu Najwyższego, a ogranicza działalność klinik, które obawiają się procesów i ogromnych kar. Istotne jest także to, że nie da się w prosty sposób sformułować aktu procesowego, który to prawo mógłby ukrócić.