Tomasz P. Terlikowski: Fundamentalny spór o aborcję

Ten spór, choć wielu chciałoby go już zakończyć, uznać za rozstrzygnięty na korzyść postępu i otwartości, wciąż jest żywy.

Publikacja: 15.09.2021 22:05

Tomasz Terlikowski

Tomasz Terlikowski

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

 I wbrew temu, co może się wydawać, wcale nie został rozstrzygnięty. Mowa oczywiście o sporze o aborcję, którego zakończenie, a przynajmniej głęboką niesłuszność, co jakiś czas ogłasza strona liberalna. Tak jednak wcale nie jest. A najlepszym przykładem jest nowe teksańskie prawo, które, omijając przez sprytny wybieg wyrok Roe kontra Wade, wymuszający na prawodawstwach stanowych legalność aborcji, sprawiło, że aż 90 proc. przeprowadzanych tam aborcji się nie odbędzie. Swój grosz do tej decyzji dorzucił także Sąd Najwyższy, który odmówił zablokowania owej ustawy – czego domagały się organizacje proaborcyjne – aż do momentu, gdy zostanie ona rozpatrzona pod kątem jej konstytucyjności. Efekt jest taki, że ustawa już obowiązuje i bardzo trudno będzie ją zablokować.

Czytaj więcej

Jan Maciejewski: Aborcja jest nowym kolonializmem

Powodem owej trudności jest zaś fakt, że w istocie nie zakazuje ona aborcji, co byłoby niezgodne z orzeczeniem Roe kontra Wade. Nie uznaje jej za przestępstwo, a w zamian pozwala każdemu, nawet jeśli nie jest obywatelem Teksasu, wnieść pozew cywilny nie tylko przeciwko klinikom, w których wykonywane są aborcje powyżej szóstego tygodnia życia dziecka (to granica wykrywalności bicia serca), ale także przeciwko każdemu, kto przy aborcji współdziałał, choćby kierowcy taksówki, który przywiózł kobietę do kliniki. Za zaangażowanie w aborcję grozi grzywna w wysokości 10 tys. dol. plus koszty prawne.

Debata związana z aborcją będzie się nadal toczyć, a rozwiązania prawne zmieniać

Takie sformułowanie prawa sprawia, że nie podlega ono w prosty sposób wcześniejszym wyrokom Sądu Najwyższego, a ogranicza działalność klinik, które obawiają się procesów i ogromnych kar. Istotne jest także to, że nie da się w prosty sposób sformułować aktu procesowego, który to prawo mógłby ukrócić.

Ostatecznie jednak – i tego trzeba być świadomym – sprawa ta, wcześniej czy później, trafi pod obrady Sądu Najwyższego i to właśnie wtedy może dojść do rozstrzygnięcia, które ostatecznie obali wyrok Roe kontra Wade i otworzy drogę do sytuacji, w której ponownie to stany będą definiować swoje prawo aborcyjne. W praktyce będzie to oznaczać, że w części konserwatywnych stanów przerwanie ciąży będzie nielegalne. Nominacje sędziowskie Donalda Trumpa otworzyły drogę do takiej zmiany, bo – jak się zdaje – obecnie konserwatyści mają większość. Jednak dopóki nie dojdzie do głosowania, nikt nie może być pewien jego wyniku. Ale rzeczywistość potrafi być naprawdę zaskakująca. Gdy w Teksasie wprowadzono prawo ograniczające aborcję, to w sąsiadującym z nim meksykańskim stanie Coahuila uznano – a konkretniej uznał to Sąd Najwyższy Meksyku, odnosząc się do zapisów prawnych tego stanu – że nie wolno karać za aborcję. „Od teraz (...) sędziowie będą musieli pamiętać, że prawa stanowe, które całkowicie kryminalizują aborcję, w tym te, które nie zezwalają na aborcję we wcześniejszych stadiach ciąży, są niezgodne z konstytucją" – zapisano w komunikacie Sądu Najwyższego Meksyku. W praktyce oznacza to tyle, że sędziowie nie mogą skazywać na karę więzienia za dokonanie lub pomoc w aborcji, nawet jeśli lokalni ustawodawcy nie zmienili prawa karnego.

I jedna, i druga decyzja nie oznaczają rzecz jasna radykalnej zmiany sytuacji. Debata związana z aborcją będzie się nadal toczyć, a rozwiązania prawne zmieniać. I choć, jako od zawsze przeciwnik aborcji, mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni, a prawo do życia zostanie uznane za prawo fundamentalne, to mam świadomość, że nie nastąpi to szybko. Obie strony tej debaty czeka jeszcze wiele lat sporu, prawnych pułapek i zaangażowania.

 I wbrew temu, co może się wydawać, wcale nie został rozstrzygnięty. Mowa oczywiście o sporze o aborcję, którego zakończenie, a przynajmniej głęboką niesłuszność, co jakiś czas ogłasza strona liberalna. Tak jednak wcale nie jest. A najlepszym przykładem jest nowe teksańskie prawo, które, omijając przez sprytny wybieg wyrok Roe kontra Wade, wymuszający na prawodawstwach stanowych legalność aborcji, sprawiło, że aż 90 proc. przeprowadzanych tam aborcji się nie odbędzie. Swój grosz do tej decyzji dorzucił także Sąd Najwyższy, który odmówił zablokowania owej ustawy – czego domagały się organizacje proaborcyjne – aż do momentu, gdy zostanie ona rozpatrzona pod kątem jej konstytucyjności. Efekt jest taki, że ustawa już obowiązuje i bardzo trudno będzie ją zablokować.

Pozostało 82% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich