W tym roku w kraju doszło do 11,6 tys. wypadków – o 570 mniej niż w tym samym czasie minionego. Życie straciło w nich 1149 osób – o niemal sto ofiar mniej. W całym ubiegłym roku wypadków wydarzyło się 23,5 tys. Najczęstsze przyczyny dramatów na drogach od lat są niezmienne: nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu oraz nadmierna prędkość. Zwłaszcza ta ostatnia bije rekordy. Policyjne grupy Speed, działające we wszystkich komendach wojewódzkich w kraju, wyłapują coraz więcej kierowców, którzy mają na liczniku 200 km/h i więcej. Kiedyś takie prędkości były incydentalne.
– Na 440 tys. interwencji podjętych w ubiegłym roku przez policjantów z grup Speed ponad 300 tys. dotyczyło przekroczeń prędkości – podkreśla Robert Opas z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji.
Influencer w porsche
Biegły zbada, jak szybko jechał Patryk D., który w centrum Warszawy zabił pieszego. Ta szokująca tragedia wydarzyła się ponad tydzień temu, w nocy z soboty na niedzielę na ulicy Marszałkowskiej, naprzeciw domów towarowych Centrum. Człowiek poruszający się o kulach zmierzał w stronę Pałacu Kultury. – Przeszedł całą jedną jezdnię, torowisko i za nim jeden pas jezdni. Jeden samochód się zatrzymał i go przepuścił, drugi uderzył w niego z impetem, rozrywając ciało – relacjonuje jeden z policjantów.
Ofiara to 45-latek, bezdomny. Kim był, policja ustaliła dopiero, kiedy jego znajomi skojarzyli, że nie pokazuje się w stałym miejscu. Za kierownicą porsche siedział 28-letni Patryk D. (został aresztowany). W chwili wypadku nie miał cofniętych uprawnień do kierowania, ale wcześniej, w 2020 roku, miał zatrzymane prawo jazdy za tzw. 50+, czyli za przekroczenie dozwolonej prędkości o ponad 50 km/h. Co więcej, w ciągu ostatnich pięciu lat był ośmiokrotnie karany za różne wykroczenia drogowe – ustaliła policja.
Porsche było w leasingu, miało spersonalizowaną tablicę rejestracyjną, co także rzuca nieco światła na kierowcę i może wskazywać na chęć bycia zauważonym. „To motoryzacyjny patoinfluencer zabił pieszego" – tuż po wypadku podało na Facebooku warszawskie stowarzyszenie Miasto Jest Nasze. Już wcześniej D. miał chwalić się w sieci, że lubi jazdę nawet z prędkością 300 km/h. Dziś pewne jest, że w centrum miasta jechał znacznie szybciej, niż jest to dozwolone.