Jemen to jeden wielki saudyjski konsulat w Stambule – tyle że bez „Washington Post" i całego rozgłosu. Wszyscy Jemeńczycy są jak Dżamal Chaszukdżi" – takie słowa pojawiły się w jemeńskich mediach społecznościowych, gdy świat obiegła wiadomość o zamordowaniu saudyjskiego dziennikarza na początku października ubiegłego roku. Niezbyt często obecna w mediach, a trwająca od marca 2015 roku, wojna niemalże z dnia na dzień przestała być zapomniana.
Uwagę mediów na Jemen skierowały też grudniowe konsultacje w Szwecji, przygotowujące grunt pod przyszłe rozmowy pokojowe. Trzypunktowe porozumienie obejmowało przekazanie miasta i portu Hudajda (razem z portami Salif i Ras Issa) pod kontrolę bliżej nieokreślonych miejscowych sił, uruchomienie mechanizmu wymiany więźniów oraz porozumienie w sprawie miasta Taiz – strony konfliktu miały się tam powstrzymać od działań, eskalacji i decyzji, które utrudniałyby wprowadzenie w życie porozumienia pokojowego.
Brzmi niejasno i nieprecyzyjnie? Bardzo. Ale inaczej porozumienie by w ogóle nie powstało. Tak bardzo zwaśnione są strony, których od dawna nie udawało się nawet posadzić przy jednym stole. To nie były rozmowy pokojowe – do tego jeszcze bardzo daleka droga. To była próba budowania zaufania, aby w bliżej nieokreślonej przyszłości można było je rozpocząć.
Wcześniej czasem pojawiały się zdjęcia i informacje o Jemenie, tak jak choćby w sierpniu ubiegłego roku po ataku na szkolny autobus. Czterdzieści cztery trumny były fotogeniczne. Tak samo jak mali chłopcy, którzy przeżyli atak i pomagali później kopać groby dla swoich rówieśników. To był dziewiąty sierpnia. Mało kto jednak zwrócił uwagę, że w ciągu tych pierwszych dni sierpnia w całym Jemenie zginęło kilkaset osób.
Ile dokładnie – nie wie nikt. W kraju praktycznie bez państwa, wyniszczanym wojną, głodem i epidemią cholery trudno o wiarygodne statystyki. Na podstawie informacji medialnych dane gromadzi międzynarodowa grupa Armed Conflict Location & Event Data Project. Według jej wyliczeń w pierwszych 11 miesiącach ubiegłego roku zginęło w Jemenie ponad 28 tysięcy ludzi. Od początku 2016 roku – ponad 80 tysięcy. Listopad był najkrwawszym miesiącem – ponad 3000 ofiar. Około 40 procent wszystkich ofiar cywilnych to mieszkańcy portowego miasta Hudajda i okolic.