Polski top niewesołych pytań

90 tysięcy Polaków zagłosowało na „Polski Top" Radia 357, które założyli dziennikarze dawnej Trójki. Skoro wygrała piosenka „Nie pytaj o Polskę" z 1988 roku Grzegorza Ciechowskiego – trzeba pytać, co to znaczy.

Aktualizacja: 16.05.2021 20:01 Publikacja: 14.05.2021 10:00

Polski top niewesołych pytań

Foto: Reporter, Robert Król;

Pewnie nie tylko wspomniane 90 tysięcy słuchaczy oraz ich rodziny i najbliżsi wciąż nie mogą zrozumieć, co się stało z Programem III Polskiego Radia.

Przypomnijmy: Trójka powstała w PRL, państwie o ograniczonej suwerenności, zależnym od Związku Radzieckiego, jednak pomimo nieprzyjaznych warunków zewnętrznych spotkali się tam ludzie, którzy tworzyli wyjątkowe audycje, także kulturalne, w tym muzyczne. Nie było różowo: działała cenzura (taka struktura, jakiej nie ma podobno w krajach wolnych) skupiająca się na tym, by rządzący wówczas politycy z tak zwanej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotnicznej nie poczuli się zagrożeni w swoich interesach i nie były narażone na szwank sojusze, w tym najważniejszy – z ojczyzną światowego proletariatu, czyli Związkiem Radzieckim.

Kiedy po 1989 r. Polska odzyskała niepodległość, można było pomyśleć, że media będą niezależne, obywatelskie, obiektywne. Niestety, czasy prezydentury Lecha Wałęsy z jego upiornym kwartetem (Wachowski, Cybula, Falandysz, Drzycimski) godnym „Ubu Króla" okazały się dla mediów straszne, jakbyśmy żyli w bananowej republice. Także powracające do władzy ekipy postkomunistów i ludowców pokazały, że politycy nie mają oporów, by majdrować w składach redaktorskich stacji radiowych i telewizji. Również polaryzacja wokół katastrofy smoleńskiej sprawiła, że szefowie Trójki nie mogli się czuć do końca bezpiecznie: nie było tam jak w BBC. Zaczęła się karuzela stanowisk w kierunku zgodnym z tym, jak głosowali Polacy. Można powiedzieć: sami tego chcieliśmy. A jednak to, co stało się ponad rok temu, gdy Kazik Staszewski napisał piosenkę „Twój ból jest lepszy niż mój" – to wciąż historia nie do pojęcia.

Gdy miliony Polaków poddane zostały reżimowi sanitarnemu w związku z pandemią koronawirusa i nie mogły m.in. odwiedzać swoich bliskich na cmentarzach, Jarosław Kaczyński, prezes rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość, pojechał na cmentarz do swoich bliskich. Kazik Staszewski, który śpiewał już o wynaturzeniach władzy Lecha Wałęsy, Józefa Oleksego, Leszka Millera i Waldemara Pawlaka, zareagował w swoim stylu i napisał ludową piosenkę, której sens jest taki, że matka, która straciła dziecko, nie może odwiedzić go na cmentarzu, zaś człowiek, który rządzi Polską – może.

Zła wróżba się spełniła

Nie pierwsza to i nie ostatnia podwórkowa ballada o bucie ludzi władzy. Wciąż jednak nie wiadomo, dlaczego władze zachowały się, jakby wciąż trwał PRL. Gdy piosenka Kazika wygrała Listę Przebojów Trójki, pisowski namiestnik w radiu zażądał unieważnienia głosowania i zaczęła się haniebna pacyfikacja. Może dowiemy się kiedyś, czy zążądał tego sam Jarosław Kaczyński, czy też raczej nadmiernie usłużni politycy oddelegowani do pracy na medialnym odcinku uruchomili efekt domina, który zniszczył jedną z najbardziej zasłużonych powojennych instytucji kultury. Tak, bo Trójka ze swoimi audycjami poświęconymi literaturze, z własnym teatrem i koncertami, nie wspominając programów muzycznych, była jedną z najważniejszych instytucji powojennej kultury. Po roku, jaki minął od afery z piosenką Kazika, z całą mocą trzeba podkreślić – była. Bo już nie jest. Na ten przerażający krajobraz po medialnej bitwie składa się nie tylko migracja kilkudziesięciu czołowych dziennikarzy, wśród których są legendy polskiego radia: Piotr Kaczkowski, Wojciech Mann i Marek Niedźwiecki. Śmiercią tragiczną zmarła Lista Przebojów, która wylansowała tysiące polskich piosenek, mających zarówno walor poetycki, jak i stanowiący zapis polskiej historii. Młodzi artyści takiego wsparcia zostali pozbawieni.

Oczywiście, miarą katastrofy w czasach Excela i analizowania słupków są dane o słuchalności. Proszę bardzo: w okresie od grudnia 2020 do lutego 2021 r. udział Programu III Polskiego Radia spadł z 5,6 do 1,9 proc. W 2010 r. słuchało Trójki blisko 3 mln słuchaczy (ok. 9 proc.). Niestety, nie znalazł się nikt przytomny, kto by powstrzymał dzieło zniszczenia. Podobno wicepremier Piotr Gliński próbował działać, ale się nie udało. Prezydent Andrzej Duda wypowiadał się za uszanowaniem wolności słowa, zdając sobie sprawę, że również elektorat PiS jest przerażony tym, jak niszczy się Trójkę. Ale tylko w czasie kampanii prezydenckiej Andrzej Duda wyraził troskę. Gdy został prezydentem na drugą kadencję – już nie wyraził. Gwałtownie zmienił zdanie?

Wcześniej był moment nadziei, gdy po odejściu wielu dziennikarzy szefem anteny został Kuba Strzyczkowski. Już wtedy mówiło się, że jest naiwny, wierząc politykom. Nie udało mu się zachęcić do powrotu wielu kolegów i pewnie zdawał sobie sprawę, że jego przyszłość oraz przyszłość Trójki w dużej mierze zależą od wyniku wyborów prezydenckich. Mówiąc wprost: wybór Andrzeja Dudy źle wróżył i ta zła wróżba się spełniła.

Czy ci wszyscy, którzy głosowali na obecnego prezydenta, zdawali sobie sprawę, że pośrednio decydują o losie swojej ulubionej stacji? Perfidia polityki polega na tym, że tworzy napięcia społeczne tak wysokie, że głosujący uruchamiają procesy jak w rosyjskiej ruletce, których potem w większym lub mniejszym stopniu bywają ofiarami. Oczywiście, można powiedzieć: co tam radio! Nie ono było stawką wyborów. Ktoś doda: nie szkoda róż, gdy płoną lasy. A właśnie, że Trojka jest jedną z takich róż, której szkoda. Można oczywiście dywagować pod hasłem „Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło", bo przecież działają dwie niezależne jak nigdy wcześniej redakcje – Nowy Świat i 357. Może kiedyś będzie można tak sentencjonalnie powiedzieć, ale jeszcze nie dziś.

Oczywiście, budujące jest to, że energia dziennikarzy oraz słuchaczy okazała się większa niż depresja wywołana ingerencją polityków. Zarówno radiowcy pozbawieni pracy, etatów i dostępu do eteru, jak i słuchacze mogą powiedzieć: „Co nas nie zabije, to nas wzmocni". Przejawy tego są widoczne gołym okiem. Najpierw powstało Radio Nowy Świat, a później ruszyło Radio 357, oba działające dzięki wsparciu słuchaczy i prowadzonych przez nich zbiórek. Na tym tle warto jednak zapytać: czy Polacy nawet w obliczu dramatycznej sytuacji muszą się dzielić? Pewnie wielu słuchaczy zadawało sobie pytanie, dlaczego ich ulubieni prezenterzy nie mogą do nich przemawiać z jednej anteny, pod jednym szyldem? Dlaczego pieniądze słuchaczy muszą iść dwoma strumieniami do obu stacji, co oczywiście osłabia ich siłę działania?

Najprościej jest odpowiedzieć, że Trójka nie była monolitem pod żadnym względem: pokoleniowo, personalnie, estetycznie, politycznie. Stąd wzięły się niedawne polemiki pomiędzy przedstawicielami obu redakcji i zaczęto przylepiać sobie polityczne łatki. Z dzisiejszej perspektywy przypomina to parlamentarną opozycję, która zarzucając rządzącej partii wszystko, co najgorsze, sama siebie powinna krytykować, ponieważ nie potrafi się porozumieć i wybiera, świadomie czy nie, rolę wiecznej ofiary bez szansy na przełom. Jarosław Kaczyński zaciera ręce. A jeśli przewidział, że sztuczka z lewicą jednocześnie uratuje rząd i podzieli opozycję, to jeszcze łatwiej było mu przewidzieć, jeśli w ogóle się nad tym zastanawiał, że sprawa Trójki też nie będzie miała większego znaczenia. Jakby nie było, po ingerencji w radiową Trójkę działają trzy redakcje: na Myśliwieckiej, Nowy Świat i 357. Na tym tle trzeba zapytać: „Czy warto było ginąć za Kazika?".

Pacyfikacja Trójki

Kazik przy okazji premiery płyty „Zaraza", na której znalazła się piosenka „Twój ból jest lepszy niż mój", powiedział: „Chciałem podziękować wszystkim dziennikarzom, którzy wzięli moją stronę, oraz muzykom, którzy na znak protestu zabrali z Trójki swoją muzykę, a ja poszedłem ich tropem. A jednocześnie nie czuję, żebym takiej pomocy potrzebował. Nie czułem się zagrożony, a wszystkie ruchy zrobiły kolosalną promocję płycie". To wypowiedź już wobec dziennikarzy wyważona, zdarzało się bowiem Kazikowi mówić, że nie potrzebował ich pomocy. Prostolinijność każe zapytać, czy udzielił wystarczającego wsparcia redaktorom Trójki, którzy zaryzykowali dla niego swoje kariery?

Większość wie, że Kazik to „samotny, biały żagiel", ceniący swoją niezależność. Nie chciał się wikłać w żadne akcje i sojusze. A może było jeszcze inaczej: nie chciał brać odpowiedzialności za gesty dziennikarzy, których później – a różnie mogło być – będą żałować. Jako wolnościowiec mógł myśleć: niech każdy decyduje za siebie. Poniekąd tak się stało. I dziennikarze poszli – każdy swoją drogą. Niektórzy osobno jak Kazik. Agnieszka Szydłowska, która straciła również pracę w TVP, nadaje przecież w sieci pod szyldem Newonce.radio.

Ciekawe, że także głosujący na Polski Top 357 zastosowali zasadę Kazika. Teoretycznie mogliby zagłosować w taki sposób, by piosenka „Twój ból jest lepszy niż mój" spektakularnie wygrała pierwszy Polski Top. Tak się nie stało. Co więcej, piosenka Kazika, o którą rozegrała się jedna z większych batalii w historii mediów III RP, w zestawieniu znalazła się dopiero na odległym 61. miejscu, a głosowało, przypomnijmy, aż 90 tysięcy osób. Sporo. Tak dużo głosów otrzymał w ostatnich wyborach parlamentarnych dziewiąty na liście posłów z najwyższą liczbą wyborców. Kto? Jacek Sasin. Nieco więcej miał Borys Budka. Jeszcze trochę więcej Zbigniew Ziobro. Wszyscy trzej poróżnieni. Jak trzy opisywane redakcje.

Ale co z tym Kazikiem i „Czy warto było za niego umierać?". Tym bardziej że nawet, gdy zaczęła się bitwa o „Twój ból jest lepszy niż mój", pojawiały się opinie, i to tych, którzy byli zażenowani polityczną pacyfikacją Trójki, że piosenka, owszem, jest mocnym politycznym głosem, ale generalnie wyjątkowa nie jest. Mówiono nawet, że jest słaba. Osobiście tak nie uważam, bo trudno napisać utwór, który błyskawicznie i celnie, jak mem, reaguje na polityczną sytuację. Kazik jest w tym mistrzem. Trafił w dziesiątkę kolejny raz. Poza tym idealnie wybrał formę: to, co powiedział, trzeba było ubrać w prostą formę piosenki podwórkowej, w jakiej zawsze wyrażano gniew wobec politycznej i społecznej niesprawiedliwości.

Jednocześnie z wynikiem głosowania na Polski Top nie będę dyskutował. Vox populi – vox dei. Przecież 90 tysięcy dawnych Trójkowiczów, od roku pozbawionych swoich ulubionych audycji, poszło na pocztę kupić, jak za króla Ćwieczka, kartki pocztowe, nalepiło znaczek i wysłało swój głos do redakcji 357, by żaden politruk nie mówił, że e-maile były wysyłane w sposób fałszujący obraz głosowania. Efekt? Poczta Polska, która straciła na „wyborach kopertowych", nie tylko zarobiła, ale też pomogła w uczciwym głosowaniu. Być może teraz jego wyniki powinna zanalizować profesjonalna pracownia badań społecznych.

Zanim się to stanie, warto zauważyć, że notowanie Radia 357 to dowód na wspierania polskich artystów w czasie, gdy nie mogą koncertować i liczyć na promocję swoich utworów. Przypomnijmy: od 1983 roku do 2019 roku dziennikarze Trójki nadawali Top Wszech Czasów, którego pomysłodawcą był Marek Niedźwiecki: na początku w grudniu, potem na przełomie grudnia i stycznia, zaś ostatnio w majówkę. W zestawieniu łączono hity polskie z zagranicznymi. Pojedynki były dla naszych artystów nobilitujące – konkurowali z globalnymi gigantami – ale i trudne do wygrania. Nic dziwnego: ze „Stairway to Heaven", „Brothers in Arms" i „Bohemian Rhapsody" walczyć nie jest łatwo, skoro takie grupy jak Led Zeppelin, Dire Straits i Queen też nie miały monopolu na pierwsze miejsce i naprzemiennie się z niego strącały. Tym większą satysfakcję czuć mógł Perfect, który przez pierwszą dekadę Topu Wszech Czasów z grona polskich przebojów był notowany najwyżej dzięki „Autobiografii", przeważnie w pierwszej piątce, a najwyżej na miejscu trzecim (podobnie jak „51" TSA w 2009 roku). Potem od roku 2003 do 2005 na ósmym miejscu plasowała się „Arahja" Kultu. Siedmiokrotnie polskich artystów najwyżej reprezentował w zestawieniu „Dziwny jest ten świat" Czesława Niemena. W 2016 do rywalizacji na szczycie dołączył Grzegorz Ciechowski (na zdjęciu) z „Nie pytaj o Polskę". W 2019 roku odstąpił najwyższe miejsce pośród krajowych artystów Czesławowi Niemenowi. Rok temu Topu już w Trójce, z wiadomych względów, nie było.

Dziwna jest ta Polska

W związku z tym, że pierwszy Polski Top wygrała piosenka „Nie pytaj o Polskę", nie da się uniknąć refleksji, że jednak musimy żyć w wyjątkowym kraju oraz czasie, gdy na liście przebojów wygrywa piosenka stawiająca niewesołe pytania o naszą ojczyznę. Grzegorz Ciechowski, wyjątkowy poeta rocka, z typową dla siebie maestrią napisał o Polsce nie wprost, ubierając ją w kostium kobiety. Ukochanej, ale wymagającej poświęceń. Kto wie: chyba rzeczywiście jesteśmy narodem wyjątkowym, skoro jako jedyni na świecie na liście przebojów zamiast piosenek pogodnych, słonecznych, optymistycznych, chcemy mieć niełatwe polityczno-społeczne refleksje. Choć na świecie jest jeszcze inny kraj, którego obywatele lubią słuchać hitów o własnym państwie. Ten kraj to oczywiście Ameryka, gdzie raz na szczycie jest gorzkie „Born in USA" Springsteena, a innym „This House Is Not for Sale" Bon Joviego.

Poza tym, że Ciechowski napisał o Polsce, skomponował też piękną melodię. Proszę jednak zwrócić uwagę, że „Nie pytaj o Polskę" to wierzchołek góry lodowej. Na drugim miejscu uplasował się „Krakowski spleen". Spleen, czyli smutek jest przełamany mocną deklaracją Kory: „stanę wtedy na raz/ze słońcem twarzą w twarz". Nie chciałbym zbytnio egzystencjalnej piosenki upolityczniać, ale była grana na konwencji prezydenckiej Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. „Arahja"? Wiadomo: niby o podzielonym Berlinie doby Układu Warszawskiego, a de facto o typowo polskim rozdarciu, które trwa w najgorsze: „Moje ciało murem podzielone/Dziesięć palców na lewą stronę/Drugie dziesięć na prawą stronę". Miejsce czwarte? „Autobiografia" Perfectu. Opowieść zaczęta od czasów stalinowskich nie kończy się wesoło: „Otwieram drzwi/I nie mówię już nic/Do czterech ścian". Emigracja wewnętrzna jak się patrzy. Deprecha!

Na szóstym? „Polska". Kazik, podobnie jak Ciechowski, epicentrum polskiej brzydoty widział na dworcach: „Czy byłeś kiedyś u nas na dworcu w nocy/Jest tak brudno i brzydko/Że pękają oczy, oczy, oczy". Co prawda, dworce już u nas europejskie, ale fraza „Kochają bić coraz więcej i więcej" podejrzanie dobrze koresponduje z jedyną w pierwszej siódemce Polskiego Topu piosenką nagraną po 1989 roku, czyli „Wojenką" Lao Che. W niej zaś takie wersy: „Gdy dorosły chmurny – marszczy brew/Wtedy wojna jest i sika krew./Wojna to sport, a sport to zdrowie:/Skoki do gardła i rzuty ołowiem./Zawsze jest powód do użycia noża/Płock żąda dostępu do morza!".

Ponieważ pierwszy całkowicie optymistyczny utwór Polskiego Topu, czyli „Dni, których jeszcze nie znamy" Marka Grechuty, znalazł się dopiero na pierwszym miejscu drugiej dziesiątki, na koniec muszę dodać, że antywojenny „Dziwny jest ten świat" uplasowany na miejscu piątym również niesie nadzieję, choć nie od początku. Niemen w czasach Gomułki, na rok przed Marcem '68, śpiewał:

Lecz ludzi dobrej woli jest więcej

I mocno wierzę w to,

że ten świat

Nie zginie nigdy dzięki nim.

(...) Nadszedł już czas,

Najwyższy czas,

Nienawiść zniszczyć w sobie.

Przypominam to z nadzieją, że dziennikarze, którzy byli zmuszeni odejść z Trójki, a potem się podzielili, wcześniej czy później wrócą tam pogodzeni. Najlepiej bez żądzy zemsty. 

Pewnie nie tylko wspomniane 90 tysięcy słuchaczy oraz ich rodziny i najbliżsi wciąż nie mogą zrozumieć, co się stało z Programem III Polskiego Radia.

Przypomnijmy: Trójka powstała w PRL, państwie o ograniczonej suwerenności, zależnym od Związku Radzieckiego, jednak pomimo nieprzyjaznych warunków zewnętrznych spotkali się tam ludzie, którzy tworzyli wyjątkowe audycje, także kulturalne, w tym muzyczne. Nie było różowo: działała cenzura (taka struktura, jakiej nie ma podobno w krajach wolnych) skupiająca się na tym, by rządzący wówczas politycy z tak zwanej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotnicznej nie poczuli się zagrożeni w swoich interesach i nie były narażone na szwank sojusze, w tym najważniejszy – z ojczyzną światowego proletariatu, czyli Związkiem Radzieckim.

Pozostało 95% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi