Marek Kobylański: Płacisz składki, ale myśl o innych

Specjalistów nie przybędzie z dnia na dzień, a dorzucanie kolejnych pieniędzy na ochronę zdrowia nie skróci kolejek, jeśli sposób zapisów i odwoływania wizyt u lekarzy się nie zmieni.

Publikacja: 04.02.2020 18:44

Marek Kobylański: Płacisz składki, ale myśl o innych

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik

Końca kolejek do specjalistów nie widać. I to nie tylko w publicznych placówkach. Ci, którzy mają wykupiony abonament w prywatnych lecznicach, też często do lekarza innego niż internista nie dostają się z dnia na dzień. Główne powody to brak specjalistów i, niestety, zwykła ludzka nonszalancja w podejściu do potrzeb innych pacjentów i do pracy lekarzy. A ta zdarza się zbyt często.

W Ministerstwie Zdrowia pojawił się pomysł, aby ci, którzy zapisują się do lekarza w publicznych placówkach, płacili karę, jeśli nie odwołają wizyty, na którą nie zamierzają przyjść. Prywatnej służby zdrowia ma to nie dotyczyć, ale już teraz działa w niej system przypominania i odwoływania.

W publicznej o problemie wiedzą wszyscy, dyskutuje się, obiecuje przed wyborami skrócenie kolejek i... nic z tego nie wynika. Może więc opłata za nieodwołanie wizyty to dobry pomysł? Choć przeciwnicy takiego rozwiązania uważają, że jeśli ktoś płaci składkę zdrowotną, to nie można go obciążać dodatkowymi kosztami.

Czytaj także:

Nie każdego pacjenta można dyscyplinować karą pieniężną

Czy prawa osób płacących składki i nieprzychodzących na wizyty są ważniejsze od praw osób, które miesiącami i latami czekają na poradę czy zabieg i potrzebują pomocy lekarza jak najszybciej? Zdesperowani często zapisują się do specjalisty w kilku miejscach. Nie można się temu dziwić, ale czy to taka fatyga odwołać już niepotrzebną wizytę?

Przykre, że tyle się narzeka na kolejki w przychodniach i szpitalach, a te wydłużają się, bo wielu ludzi myśli tylko o sobie. Proceder nieodwoływania wizyt świadczy często o egoizmie. I w tych przypadkach może rzeczywiście przydałyby się kary. Z drugiej strony wiem, że telefoniczne połączenie się np. z przychodnią rejonową wymaga anielskiej cierpliwości. Zapisy na wizyty i sposób ich odwoływania muszą się zmienić. Trzeba dać ludziom szansę bycia w porządku.

Końca kolejek do specjalistów nie widać. I to nie tylko w publicznych placówkach. Ci, którzy mają wykupiony abonament w prywatnych lecznicach, też często do lekarza innego niż internista nie dostają się z dnia na dzień. Główne powody to brak specjalistów i, niestety, zwykła ludzka nonszalancja w podejściu do potrzeb innych pacjentów i do pracy lekarzy. A ta zdarza się zbyt często.

W Ministerstwie Zdrowia pojawił się pomysł, aby ci, którzy zapisują się do lekarza w publicznych placówkach, płacili karę, jeśli nie odwołają wizyty, na którą nie zamierzają przyjść. Prywatnej służby zdrowia ma to nie dotyczyć, ale już teraz działa w niej system przypominania i odwoływania.

Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?