Końca kolejek do specjalistów nie widać. I to nie tylko w publicznych placówkach. Ci, którzy mają wykupiony abonament w prywatnych lecznicach, też często do lekarza innego niż internista nie dostają się z dnia na dzień. Główne powody to brak specjalistów i, niestety, zwykła ludzka nonszalancja w podejściu do potrzeb innych pacjentów i do pracy lekarzy. A ta zdarza się zbyt często.
W Ministerstwie Zdrowia pojawił się pomysł, aby ci, którzy zapisują się do lekarza w publicznych placówkach, płacili karę, jeśli nie odwołają wizyty, na którą nie zamierzają przyjść. Prywatnej służby zdrowia ma to nie dotyczyć, ale już teraz działa w niej system przypominania i odwoływania.
W publicznej o problemie wiedzą wszyscy, dyskutuje się, obiecuje przed wyborami skrócenie kolejek i... nic z tego nie wynika. Może więc opłata za nieodwołanie wizyty to dobry pomysł? Choć przeciwnicy takiego rozwiązania uważają, że jeśli ktoś płaci składkę zdrowotną, to nie można go obciążać dodatkowymi kosztami.
Czytaj także:
Nie każdego pacjenta można dyscyplinować karą pieniężną