Jacek Trela: Nie nos dla tabakiery, ale tabakiera dla nosa

Zmiany planowane w kodeksie postępowania cywilnego mają ułatwić pracę sądom, ale wbrew prawom obywateli: to łatwe dla sądu doręczenia, posiedzenia niejawne zamiast rozpraw oraz jeden sędzia zamiast trzech.

Publikacja: 16.02.2021 08:54

Jacek Trela: Nie nos dla tabakiery, ale tabakiera dla nosa

Foto: Fotorzepa / Krzysztof Skłodowski

Sejm zajmuje się obecnie rządowym projektem ustawy o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw (druk nr 899) z 15 stycznia 2021 r., który w ramach zmian ustawy z 2 marca 2020 r. – tzw. tarczy covidowej – przewiduje zmiany dotyczące postępowań przed sądami powszechnymi, administracyjnymi oraz Sądem Najwyższym. Projekt przywołuje mi na myśl postawione przez Ignacego Krasickiego w XVIII w. pytanie: czy nos dla tabakiery, czy ona dla nosa? Innymi słowy, czy obywatel jest dla sądu, czy sąd dla obywatela?

Rok od ustania epidemii

Projekt przewiduje stworzenie prawnej fikcji doręczeń na adres e-mail adwokata, a za datę doręczenia uznaje się następny dzień roboczy od chwili wprowadzenia korespondencji przez sąd do środka komunikacji elektronicznej. Projektowany przepis zakłada, że każda wprowadzona do systemu przesyłka dociera do adresata, a przecież wiadomo, że tak nie jest. Każdy, kto korzysta ze skrzynki e-mailowej, nie raz doświadczył tego, że wiadomość w ogóle nie dotarła albo wylądowała w tzw. spamie. Przyjęcie fikcyjnej zasady, że datą doręczenia jest dzień następny po dacie wysłania przesyłki przez sąd (wprowadzenia korespondencji do środka komunikacji elektronicznej), jest sprzeczne z istniejącą w przepisach zasadą awizowania przesyłek przez 14 dni, zarówno tych doręczanych tradycyjnie, jak i tych, które miałyby być doręczane za pośrednictwem specjalnie zaplanowanego, ale nadal nieistniejącego systemu teleinformatycznego. Doręczenia w ramach systemu teleinformatycznego opisane w art. 1311 k.p.c. to doręczenia za zgodą strony na odrębne konto utworzone w tym systemie, który ma być skonstruowany na potrzeby obsługi postępowania sądowego, a nie doręczenia na adresy poczty elektronicznej w komercyjnych serwerach.

Czytaj także: Prezydent podpisał nowelizację Kodeksu postępowania cywilnego

Warto też podkreślić, że tak adwokaci, jak i radcowie prawni, jako osoby prowadzące kancelarie, czyli mikroprzedsiębiorcy, nie mają ustawowych gwarancji urlopu. Zatem 14-dniowy okres awizacji przesyłek to minimalne zabezpieczenie przed skutkami biegu terminów w przypadku nieobecności w kancelarii. Podobnie sprawa przedstawia się w przypadku choroby pełnomocnika, która przecież nie oznacza automatycznego wstrzymania przez sąd wysyłania pism. Zamiast budowy teleinformatycznego systemu doręczeń zdecydowano się na rozwiązanie tyleż proste, ile karkołomne z punktu widzenia gwarancji procesowych dla stron postępowania. Projektowane przepisy o doręczeniach wywołają negatywne skutki dla obywateli, godząc w standard rzetelnego procesu. Warto też zapytać, dlaczego model doręczeń e-mailowych miałby trwać rok od ustania stanu epidemicznego, skoro intencją jego wprowadzenia jest podobno jedynie zapobieganie skutkom epidemii i ochrona zdrowia obywateli.

W opinii przygotowanej na zlecenie NRA przez adwokatów Bartosza Przeciechowskiego i Krzysztofa Sokołowskiego, z której treścią można zapoznać się na stronie adwokatura.pl, czytamy m.in., że „projektowane rozwiązanie narusza zasadę przewidywalności procesu oraz sprawiedliwości procesowej, które są składową prawa do sądu. (...) powinnością ustawodawcy jest takie ukształtowanie procesu, aby strony nie były zaskakiwane podejmowanymi czynnościami procesowymi, mogły w oparciu o przejrzyste reguły procesowe, z poszanowaniem własnych praw procesowych i obywatelskich planować zarówno własne stanowisko procesowe, jak i sprawy życia codziennego".

Priorytet to szybkość

Projekt wprowadza też zasadę prowadzenia spraw na posiedzeniach niejawnych zamiast na rozprawach. Powiada się, że posiedzenia niejawne przeprowadza się tylko wtedy, jeżeli nie można przeprowadzić rozprawy lub posiedzenia jawnego na odległość z jednoczesnym bezpośrednim przekazem obrazu i dźwięku, bez względu na przyczynę owej niemożliwości oraz stanowisko stron procesu. My, prawnicy praktycy, wiemy jednak, że taki zapis jest jedynie pozorem wyjątku, a w rzeczywistości wprowadza regułę. W uzasadnieniu projektu podkreśla się, że „zderzenie dwóch wartości konstytucyjnych (art. 45 ust. 1 Konstytucji RP) – jawności rozprawy i prawa do rozpoznania sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki, ale z wyłączeniem tej pierwszej, nie pozostawia wątpliwości, której należy dać pierwszeństwo". I daje się pierwszeństwo szybkości.

Tymczasem konstytucyjna gwarancja do jawnego rozpatrzenia sprawy, stawiana przez projektodawców na równi z zasadą rozpatrzenia sprawy bez uzasadnionej zwłoki, tym różni się od tej drugiej, że w konstytucji są zapisane szczególne sytuacje dopuszczające niejawny charakter procesu. Zgodnie z art. 45 ust. 2 konstytucji wyłączenie jawności rozprawy może nastąpić ze względu na moralność, bezpieczeństwo państwa i porządek publiczny oraz ze względu na ochronę życia prywatnego stron lub inny ważny interes prywatny. Żaden z tych wyjątków nie występuje, a wystąpienia stanu zagrożenia epidemiologicznego nie można utożsamiać z zagrożeniem bezpieczeństwa państwa.

Projekt wprowadza też zasadę rozpoznawania spraw nie tylko w pierwszej, ale też w drugiej instancji w składzie jednego sędziego. W uzasadnieniu projektodawca wskazuje, że „nie ma znaczenia, czy w sprawie orzeka jeden czy trzech sędziów. Nie ma obiektywnych i sprawdzalnych danych pozwalających na przyjęcie, że wyrok wydany w składzie jednego sędziego jest mniej sprawiedliwy niż wydany w poszerzonym składzie, czy też że sprawa została mniej wnikliwie zbadana przez jednego sędziego niż przez trzech". Doświadczenie adwokackie wskazuje, że członkowie składu sądu, a nie tylko sędzia sprawozdawca, są zaangażowani, zadają pytania, przyglądają się dokumentom w aktach itp. Rozstrzygnięcie sprawy jest wynikiem analizy przeprowadzonej przez kolegialny skład.

Stan epidemii nie może być żadnym usprawiedliwieniem dla wprowadzanych rozwiązań. Prawodawca w stanie epidemii powinien w sposób szczególny dążyć do jak najpełniejszej ochrony obywateli także w wymiarze ich prawa do sądu. Tymczasem tworzone są reguły, które mają ułatwiać pracę sądom wbrew prawu obywateli – łatwe dla sądu, ale nie dla obywateli doręczenia, posiedzenia niejawne zamiast rozpraw oraz jeden sędzia zamiast trzech. Nie może być uzasadnieniem dla projektowanych zmian to, że ich wprowadzenie przyspieszy pracę sądów, a co za tym idzie, usunie powstałe zaległości. Nie na tym powinna polegać reforma sądownictwa i zwiększanie dostępu do sądu. Chcę wierzyć, że fundamentalne wady projektu dostrzegają także sędziowie, choć zawarte w nim reguły niewątpliwie ułatwiłyby im pracę.

Autor jest prezesem Naczelnej Rady Adwokackiej.

Sejm zajmuje się obecnie rządowym projektem ustawy o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw (druk nr 899) z 15 stycznia 2021 r., który w ramach zmian ustawy z 2 marca 2020 r. – tzw. tarczy covidowej – przewiduje zmiany dotyczące postępowań przed sądami powszechnymi, administracyjnymi oraz Sądem Najwyższym. Projekt przywołuje mi na myśl postawione przez Ignacego Krasickiego w XVIII w. pytanie: czy nos dla tabakiery, czy ona dla nosa? Innymi słowy, czy obywatel jest dla sądu, czy sąd dla obywatela?

Pozostało 92% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?