Agencja ma gwarantować, by adopcje służyły dobru dziecka i by ich celem nigdy nie był zysk. Takie są cele polityki umożliwiającej wychowanie w środowisku rodzinnym najmłodszych, których pozbawiono pieczy rodziców biologicznych. Jednak z ustaleń dziennikarzy „Dagens Nyheter" wynika, że procedury przysposobienia w różnych krajach nie były przestrzegane. O nadużyciach wielokrotnie ostrzegali też w ciągu ostatnich dwóch dekad szwedzcy urzędnicy.
Tutejsze pary adoptowały 60 tys. dzieci z ponad stu krajów, m.in. z Kolumbii, Chile, Brazylii, Peru, Etiopii, Korei Południowej, Chin, Indii, Filipin, Indonezji, Iranu, Sri Lanki, Tajlandii, Wietnamu, Tajwanu i Rumunii. W większości krajów alarmowano o niewłaściwych adopcjach. W wielu też przypadkach matki po porodzie w szpitalu okłamywano, że ich dziecko umarło. Tymczasem porywano je do adopcji. Za pieniądze. Przysposabianym pociechom nadawano też fałszywą tożsamość i zatajano ich pochodzenie.
Czytaj także: Anna Nowacka Isaksson: Nie pozwolili im wychodzić
Wśród państw, z których Szwecja adoptowała, „Dagens Nyheter" wymienia też Polskę. Od lat 70. u szwedzkich par wychowało się 2003 polskich dzieci. Tutejsze media donosiły „o incydentach mających wyraźny związek ze Szwecją, zwłaszcza w latach 1993–2003". Według „Dagens Nyheter" Szwedzi występowali jako pośrednicy w kupowaniu dzieci w Polsce, by potem oddać je za pieniądze do Szwecji. W 2013 r. nagłośniono, że sprzedano je online.
W 2018 r. szwedzka telewizja publiczna ujawniła nadużycia przy adopcjach z Chile w latach 70. i 80. XX w. Władze namawiały ubogie matki, by oddały swoje dzieci tymczasowo pod opiekę państwa, aż ich sytuacja ekonomiczna się poprawi. W rzeczywistości jednak dokumenty fałszowano i dzieci zabierano do rodzin, które chciały wziąć je pod opiekę w Szwecji. Od czasu odkrycia skandalu liczba przypadków z podejrzeniem o oszustwo wzrosła dramatycznie