Michał Rudy: Dla koronawirusa łamiemy konstytucję, ale tylko na chwilę?

Publikacja: 12.03.2020 13:31

Michał Rudy: Dla koronawirusa łamiemy konstytucję, ale tylko na chwilę?

Foto: Adobe Stock

Prezes Rady Ministrów pismem z dnia 1 marca 2020 r. przedstawił Sejmowi Rzeczypospolitej Polskiej rządowy projekt ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowvych. I właściwie od razu pojawiły się głosy krytyczne.

Prof. Marcin Matczak, stwierdził iż "ustawa [właściwie jej projekt – przyp. autora] antykoronawirusowa jest klasycznym przykładem prawa wprowadzanego na fali strachu, często podsycanego przez media" oraz że projekt ustawy będzie służył do wprowadzenia „ministanu wyjątkowego". Prof. Ewa Łętowska nowe regulacje nazwała „niekonstytucyjnym bublem prawnym", który może być niebezpiecznym precedensem. W podobnym duchu co prof. Łętowska wypowiadał się prof. Jerzy Zajadło. Z kolei dr Mikołaj Małecki nazwał projekt „koronawirusowym populizmem prawnym".

Ja sam w artykule dla „Rz" pt. „Blankietowy stan wojny z wirusem COVID-19" pisałem, że projekt został przygotowany w oderwaniu od obowiązującego porządku prawnego Rzeczypospolitej Polskiej, posługuje się normami „blankietowymi", których wejście w życie oznaczać będzie daleko idącą dowolność w stosowaniu prawa, przy czym został on napisany po prostu „na kolanie". Z kolei „brak oparcia się o rozwiązania administracyjnego zwalczania chorób zakaźnych ludzi (...) powoduje, że władza chce walczyć z chorobą zakaźną, za pomocą jakiś absurdalnych poleceń, rodem z XIX monarchii absolutnej, wydawanych przez Prezesa Rady Ministrów, ministra właściwego do spraw zdrowia lub wojewodę".

2 marca 2020 r., ok. 23.20 Sejm przyjął ustawę o przeciwdziałaniu koronawirusowi: 400 posłów głosowało za, 11 przeciw, 7 wstrzymało się od głosu.

„Opresyjność, uznaniowość, nakazowość, sankcyjność" – takimi słowami ustawę skwitował senator Adam Szejnfeld. Na etapie prac w Senacie opracowane zostały przy tym dwie opinie prawne. Pierwsza prof. Marka Chmaja, druga prof. Huberta Izdebskiego. Wynika z nich, iż nie sposób nie zauważyć, wspomnianych już przeze mnie, uregulowań blankietowych znajdujących się w ustawie, dających aparatowi państwowemu swobodę w kształtowaniu zakresu ograniczeń sfery wolności i praw człowieka i obywatela z uwagi na ochronę zdrowia publicznego. Jak zauważa przy tym prof. Marek Chamaj „posługiwanie się w ustawie przesłanką <> rodzi ryzyko instrumentalnych nadużyć tych regulacji ustawy i wykorzystywania ich w innym celu niż bezpośrednio w celu przeciwdziałania koronowirusowi". Autorzy opinii zwracają uwagę także na konieczność doprecyzowania przepisów ustawy z uwagi na przepisy Konstytucji i określony w nich konstytucyjny obowiązek zwalczania chorób epidemicznych.

Pomimo tego 6 marca 2020 senatorowie bez poprawek przyjęli ww. specustawę. Za głosowało 74 senatorów, wstrzymało się 9 osób, nikt nie był przeciwko. Dość kuriozalnie brzmiały przy tym wyjaśnienia senatora Krzysztofa Kwiatkowskiego, który odnosząc się do poważnych wątpliwości, które towarzyszyły wprowadzeniu specustawy wyjaśniał. „Przyjmujemy ustawę w poczuciu odpowiedzialności za życie i zdrowie pacjentów. I w poczuciu odpowiedzialności za zdrowie i życie pacjentów deklarujemy, że trzeba ją jak najszybciej znowelizować".

W imieniu rządu do obaw senatorów odniósł się minister Michał Dworczyk. Przyznał on, że część rozwiązań to faktycznie daleko idące przepisy, dla których bezpiecznikiem ma być jedynie czas stosowania ustawy. Minister apelował przy tym o „elementarny poziom zaufania". „To jest broń atomowa, ale poza zaufaniem posłużmy się logiką" - dodał.

Otóż z przykrością muszę przyznać, że nie mam nawet minimalnego poziomu zaufania. Nie mogę go mieć, jak w prasie, jeszcze przed podpisaniem ustawy przez Prezydenta RP, można było przeczytać w prasie, że „kobieta z objawami, które mogą wskazywać na koronawirusa, oddaliła się z izby przyjęć. Powiadomiono więc policję, a ta rozpoczęła poszukiwania. (...) Parę zatrzymano po godz. 15 na stacji paliw w Lwówku Śląskim. Ich samochód został przyblokowany dwoma radiowozami. (...)W miejsce interwencji została zadysponowana jedna z dwóch specjalistycznych karetek na Dolnym Śląsku przeznaczonych do transportu osób na oddziały zakaźne" (...) .Jak ustaliła "Wyborcza", na stację benzynową przyjechała po kilku godzinach. W tym czasie ubrani w kombinezony ochronne policjanci odsyłali wszystkie osoby wjeżdżające na stację benzynową. (...) Rzeczniczka sanepidu podkreśla natomiast, że służby sanitarne z policyjną akcją nie mają nic wspólnego. To szpital miał wezwać policję". I od razu można zadać pytanie na podstawie jakich przepisów zarządzona i przeprowadzona została taka akcja i to przy udziale Policji?

Proszę mnie źle nie zrozumieć, ja nie jestem przeciwnikiem daleko idących środków prewencji i zwalczania choroby zakaźnej. Nie pozwala mi na to moje prawie dwudziestoletnie doświadczenie w administracyjnym zwalczaniu tych jednostek chorobowych. Jednakże mając na względzie, iż mówimy tutaj o środkach ingerujących w podstawowe prawa i wolności człowieka i obywatela, zasadne byłaby zatem taka nowelizacja przepisów aby ich interpretacja nie budziła wątpliwości. W przeciwnym wypadku możemy mieć do czynienia z sytuacją kiedy podmioty przepisy te stosujące będą de facto naruszać podstawowe prawa i wolności obywatelskie co jest nie tyle sytuacja niepożądaną, co niemogącą mieć miejsca w demokratycznym państwie prawa. Oczywiste jest bowiem, iż takie naruszenia będą budzić nie tylko niepokój społeczny, ale przede wszystkim doprowadzić mogą do utraty zaufania i braku podporządkowania się szeroko rozumianej władzy w tym organom służb sanitarno-epidemiologicznych, co w obliczu możliwej epidemii czy pandemii jest sytuacją niebezpieczną.

dr Michał Rudy, prawnik, SWPS Uniwersytet Humanistycznospołeczny, Kancelaria Prawna Result Witkowski, Woźniak, Mazur i Wspólnicy sp. k.

Prezes Rady Ministrów pismem z dnia 1 marca 2020 r. przedstawił Sejmowi Rzeczypospolitej Polskiej rządowy projekt ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowvych. I właściwie od razu pojawiły się głosy krytyczne.

Prof. Marcin Matczak, stwierdził iż "ustawa [właściwie jej projekt – przyp. autora] antykoronawirusowa jest klasycznym przykładem prawa wprowadzanego na fali strachu, często podsycanego przez media" oraz że projekt ustawy będzie służył do wprowadzenia „ministanu wyjątkowego". Prof. Ewa Łętowska nowe regulacje nazwała „niekonstytucyjnym bublem prawnym", który może być niebezpiecznym precedensem. W podobnym duchu co prof. Łętowska wypowiadał się prof. Jerzy Zajadło. Z kolei dr Mikołaj Małecki nazwał projekt „koronawirusowym populizmem prawnym".

Pozostało 85% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?