Waldemar Gontarski o wyroku TSUE: Sąd ma być adwokatem frankowicza

Wykorzystując błędne tłumaczenie na język polski przepisu prawa Unii polski rząd w 2014 r. namawiał Trybunał w Luksemburgu do odstąpienia od dotychczasowej linii orzeczniczej korzystnej dla frankowiczów. Ale to już historia

Aktualizacja: 12.06.2020 10:36 Publikacja: 12.06.2020 08:51

Waldemar Gontarski o wyroku TSUE: Sąd ma być adwokatem frankowicza

Foto: AdobeStock

Sąd ma być adwokatem frankowicza - tak wynika z wyroku Trybunału Sprawiedliwości, wydanego z polskiego pytania prejudycjalnego, 4.06.2020 r., Medius, C-495/19, EU:C:2020:431.

Trybunał dokonał wykładni art. 7 ust. 1 dyrektywy 93/13 (o klauzulach abuzywnych) w kontekście art. 393 § 2 polskiego k.p.c. upoważaniającego sąd meriti do wydania wyroku zaocznego przyjmując za prawdziwe twierdzenia powoda (tutaj przedsiębiorcy występującego przeciwko konsumentowi) o faktach zawarte w pozwie lub pismach procesowych doręczonych pozwanemu przed posiedzeniem, chyba że budzą one uzasadnione wątpliwości albo zostały przytoczone w celu obejścia prawa. Trybunał w gruncie rzeczy orzekł, że sąd ma być adwokatem nieobecnego konsumenta i (w sentencji) odrzucając wykładnię dosłowną 393 § 2 k.p.c. nałożył na sąd krajowy obowiązek przeprowadzenia „środków dowodowych niezbędnych do dokonania z urzędu oceny nieuczciwego charakteru warunków umownych, na których przedsiębiorca oparł swe roszczenie, w wypadku gdy sąd ten poweźmie wątpliwości co do nieuczciwości tych warunków w rozumieniu omawianej dyrektywy".

Czytaj też: Gdy konsument jest bierny, sąd musi być aktywny - TSUE o wyrokach zaocznych w sprawach konsumenckich

Błędnie przetłumaczone prawo Unii na korzyść banków

Były czasy zgoła inne dla kredytobiorców, gdy w Polsce jako jedynym państwie członkowskim Unii Europejskiej konsumenci w sporze z przedsiębiorcami, np. z frankowicze z bankami, masowo przegrywali sprawy sądowe o ustalenie nieważności bezwzględnej całkowitej. Jednocześnie sądy polskie, w przeciwieństwie np. do sądów węgierskich, nie chciały kierować pytań prejudycjalnych w sprawie kredytów indeksowanych i denominowanych (za to później tak chętnie zadawały pytania w swoich sprawach dotyczących reformy sądownictwa). Chociaż tylko w naszym kraju obwiązywał błędnie przetłumaczony na język polski przepis zawarty w art. 4 ust. 1 dyrektywy 93/13, sprostowany dopiero od 2016 r. (Dz.Urz.UE.L z 2016 r. Nr 276, poz. 17[1]). Mówiąc najkrócej błąd translacyjny polegał na tym, że w okresie obowiązywania błędnie przetłumaczonego przepisu zostało wydane absurdalne orzecznictwo, np. wyrok SN z 19.03.2015 r., IV CSK – w myśl którego w lepszej sytuacji prawnej w stosunku do kredytobiorcy wykonującego umowę byłby kredytobiorca, który odmawiając wykonania umowy nie doprowadziłby do sanowania abuzywności (por. Kodeks cywilny. Komentarz. Tom III. Zobowiązania. Część ogólna, wyd. II, red. J. Gudowski, Warszawa 2018, Lex, art. 385, teza 26). Bezprawie zawarte w omawianym wyroku SN zostało multiplikowane w orzecznictwie sądów powszechnych, np. w wyroku SO w Warszawie z dnia 23.08.2018 r. III C 875/17 i przy tym samym składzie orzekającym w wyroku SO w Warszawie z dnia 11.10.2018 r. III C 1388/16.

Dodajmy, że implementacji orzeczniczej sprostowanego art. 4 ust. 1 dyrektywy dokonała dopiero uchwała (7) Sądu Najwyższego z dnia 20 czerwca 2018 r. III CZP 29/17 – oparta na zasadzie ex tunc, jak tego wymaga prawidłowo przetłumaczony art. 4 ust. 1.

Był wpis sądowy od frankowicza do 100 tysięcy złotych

Można powiedzieć, że frankowicze do UE przystąpili dopiero w 2016 r. – po sprostowaniu przepisu dyrektywy tak, aby cena abuzywności nie była dokonywana z uwzględnieniem sposobu stosowania (wykonywania) badanej klauzuli umownej w okresie od daty jej zawarcia do chwili wyrokowania, czyli nie bierze się pod uwagę tego, jak konkretne zobowiązanie jest wykonywane przy spłacie poszczególnych rat.

Wcześniej względem frankowiczów Polska naruszała także europejski standard zawierający się w prawie dostępu do sądu. Nie obowiązywał przepis zawarty w art. 13a ustawy z 28.07.2005 r. o kosztach sądowych w sprawach cywilnych (Dz.U. z 2020 r., poz. 755) lub jego odpowiednik – stanowiący, że frankowicz wytaczający powództwo przeciwko bankowi wnosi opłatę w wysokości jednego tys. złotych, lecz obowiązywały zasady ogólne z wpisem sądowym do 100 tys. złotych.

Rząd wykorzystał przeciwko frankowiczom błędnie przetłumaczoną dyrektywę

W 2014 r. Polska zamiast zabiegać o sprostowanie art. 4 ust. 1 dyrektywy, postanowiła wykorzystać błędnie przetłumaczony przepis w obronie interesów banków. O tym, jak bardzo nasz kraj odchodził od korzystnych dla frankowiczów rozstrzygnięć zawartych w orzecznictwie luksemburskim, świadczy zestawienie pkt 83-85 wyroku TS dnia 30.04.2014 r., Kásler, C 26/13, EU:C:2014:282 (dotyczy nieważności bezwzględnej całkowitej umowy kredytowej jako minimum minimorum tego, co przysługuje frankowiczowi w przypadku klauzul abuzywnych) ze stanowiskiem wyrażonym przez rząd Polski w sprawie prejudycjalnej zawisłej przez Trybunałem w Luksemburgu (Uwagi na piśmie Rzeczypospolitej Polskiej, C-312/14 Banif Plus Bank [Węgry], Warszawa, dnia 14 października 2014 r., pkt 82-83):

„Rzeczpospolita Polska sygnalizuje, że stwierdzenie nieważności postanowień walutowych zawartych w umowach kredytów denominowanych a w konsekwencji orzeczenie obowiązku przewalutowania takich kredytów, mogłoby spowodować daleko idące negatywne konsekwencje dla rynku finansowego. Przykładowo, w przypadku Polski, przewalutowanie kredytów walutowych kursu z dnia ich udzielenia mogłoby się wiązać z obniżeniem wyceny większości takich kredytów o ok. 30-40% i mogłaby wygenerować po stronie banków straty w wysokości nawet kilkudziesięciu miliardów złotych. [...]".

Luksemburg nie posłuchał Warszawy.

PS. Powyższe stanowisko Polski z dnia 14 października 2014 r. zostało wydane, gdy sekretarzem stanu ds. europejskich w MSZ był Rafał Trzaskowski.

Autor jest prof. nadzw. dr. hab. nauk prawnych, adwokatem

Sąd ma być adwokatem frankowicza - tak wynika z wyroku Trybunału Sprawiedliwości, wydanego z polskiego pytania prejudycjalnego, 4.06.2020 r., Medius, C-495/19, EU:C:2020:431.

Trybunał dokonał wykładni art. 7 ust. 1 dyrektywy 93/13 (o klauzulach abuzywnych) w kontekście art. 393 § 2 polskiego k.p.c. upoważaniającego sąd meriti do wydania wyroku zaocznego przyjmując za prawdziwe twierdzenia powoda (tutaj przedsiębiorcy występującego przeciwko konsumentowi) o faktach zawarte w pozwie lub pismach procesowych doręczonych pozwanemu przed posiedzeniem, chyba że budzą one uzasadnione wątpliwości albo zostały przytoczone w celu obejścia prawa. Trybunał w gruncie rzeczy orzekł, że sąd ma być adwokatem nieobecnego konsumenta i (w sentencji) odrzucając wykładnię dosłowną 393 § 2 k.p.c. nałożył na sąd krajowy obowiązek przeprowadzenia „środków dowodowych niezbędnych do dokonania z urzędu oceny nieuczciwego charakteru warunków umownych, na których przedsiębiorca oparł swe roszczenie, w wypadku gdy sąd ten poweźmie wątpliwości co do nieuczciwości tych warunków w rozumieniu omawianej dyrektywy".

Pozostało 80% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?