Subwencje z Polskiego Funduszu Rozwoju okazały się największym wsparciem dla firm pogrążonych przez pandemię. Niestety, ciągle nie ma jasności, jak tę pomoc rozliczać. Sam PFR na początku nie do końca wiedział, komu pieniądze chce dać. Najpierw wydał regulamin, potem go zmienił. W międzyczasie przyznał już pierwsze pieniądze. Potem się okazało, że niektóre firmy, które je dostały, muszą subwencję zwrócić, bo z nowego regulaminu wynika, że im się ona nie należy.
Na usprawiedliwienie PFR można dodać, że w udzielaniu wsparcia chodziło o czas. Nie wszystko więc od razu zagrało jak trzeba. Tak samo przecież było z kolejnymi tarczami antykryzysowymi. Nadal jednak nie na każde dręczące przedsiębiorców pytanie można znaleźć odpowiedź w przepisach. I pewnie jeszcze tak będzie przez jakiś czas. Nic dziwnego, że w tej sytuacji ratunkiem są objaśnienia Ministerstwa Finansów albo wydawane przez fiskusa interpretacje. Ostatnio pojawiły się cztery, które dotyczą subwencji z tarczy finansowej. I choć z każdej z nich wynika coś innego (raz subwencja uznawana jest za pożyczkę, innym razem nie), każda z nich jest korzystna dla firm.
Czytaj także:
Fiskus nie chce podatku od subwencji z PFR. Na razie
Dobrze, że fiskus patrzy na wsparcie udzielane przedsiębiorcom łaskawym okiem. Oby nie było to chwilowe. Do wyjaśnienia pozostaje bowiem jeszcze sporo kwestii. Za kilka miesięcy będą podejmowane decyzje, komu umorzyć udzielone wsparcie. I wtedy pojawi się problem, jak je rozliczyć. Gdyby stosować obowiązujące przepisy, subwencja powinna być przychodem. Wtedy fiskus wziąłby część tego, co wcześniej PFR dał firmom. Dlatego warto już dziś pomyśleć o wprowadzeniu specjalnego zwolnienia. Tym bardziej że PFR zapewniał, że od wsparcia podatku nie zapłacimy.