Słowa wiceminister sprawiedliwości Marii Ejchart o planach przedterminowego wypuszczenia z cel 20 tys. skazanych, czyli blisko 30 proc. więziennej populacji, to nic innego jak zapowiedź liberalizacji polityki karnej. Po mrocznych czasach Zbigniewa Ziobry, gdzie kodeks karny wyłącznie zaostrzano, jest to zapowiedź spodziewana. W końcu środowisko skupione wokół ministra sprawiedliwości Adama Bondara wywodzi się z wolnościowych organizacji, takich jak Helsińska Fundacja Praw Człowieka od lat piętnująca zbyt surową politykę karną wobec skazanych w Polsce.
Wywiad Marii Ejchart sugeruje zwrot w stronę modelu norweskiego
Z wywiadu udzielonego „Rzeczpospolitej” przez Ejchart wynika, że więcej ma być kar nieizolacyjnych, a skazani mają być też częściej przedterminowo zwalniani. Świadomość tej nowej polityki mają w pierwszej kolejności nabyć dyrektorzy więzień odpowiedzialni za składanie wniosków do sądów penitencjarnych i w związku z tym śmielej tego typu działania wykonywać. Takie słowa mogą być traktowane jako miękka presja na służby podległe ministerstwu, by rozpocząć zmianę filozofii podejścia do skazanych.
Minister Ejchart w miejsce surowego systemu penitencjarnego widzi tzw. norweski model, gdzie skazani mają dostęp do konsoli i sauny, dzięki czemu jakoby szybciej wracają na łono społeczeństwa. Za tym wszystkim mają iść zmiany w samym kodeksie karnym, które odkręcałyby restrykcje wprowadzone przez Zbigniewa Ziobrę.
Cała ta sytuacja pokazuje, jak niestabilny mamy w Polsce system prawny, a w newralgicznym punkcie, jakim jest polityka karna, państwo porusza się od ściany do ściany na zasadzie wahadła. Oczywiście w polityce Ziobry szkodliwy populizm penalny od zawsze grał pierwsze skrzypce, niemniej również u obecnych reformatorów widać ambicje i przekonania silnie determinowane światopoglądowo.
Czytaj więcej
Więzienia są przeludnione. Moim celem jest zmniejszenie liczby więźniów o 20 tys. Pierwsze uzasadnione przedterminowe zwolnienia już nastąpiły - deklaruje wiceministra sprawiedliwości Maria Ejchart.