Prokurator generalny w piątek wieczorem zaskoczył wszystkich, przychodząc do prokuratora krajowego Dariusza Barskiego z pismem, z którego wynika, że Zbigniew Ziobro nieprawidłowo powołał go na tę funkcję, używając nieważnego przepisu. Warto docenić, że decyzja ministra została szeroko uzasadniona i wsparta opiniami ekspertów (w tym prof. Jana Zimmermanna, promotora doktoratu Andrzeja Dudy; zapewne nie ma tu przypadku). Oby ten standard wyjaśniania zawiłości pozostał z nami na dłużej.
Wszystkich jednak nie wyjaśniono, bo prawnicy głowią się teraz, kto i kiedy odkrył, że przepis jest nieważny, i co z ważnością rozlicznych decyzji, jakie prokurator Dariusz Barski – zawsze bliski Zbigniewowi Ziobrze – przez ten czas podejmował. Ma to o tyle znaczenie, że jeszcze niedawno minister Bodnar rozmawiał przecież z prokuratorem Barskim, nie formułując takich zastrzeżeń. Ba, na wniosek ministra Barski powołał w skład Prokuratury Krajowej Jacka Bilewicza, który teraz ma pełnić obowiązki szefa tej jednostki.
Otwiera się nowy front konfliktu między rządzącymi a opozycją i prezydentem Dudą, który mówi o „terrorze praworządności” – najwyraźniej mając obiekcje wobec rządów prawa. Protestują Barski i jego współpracownicy, wypowiadając prokuratorowi generalnemu posłuszeństwo i zarzucając mu popełnienie przestępstwa – to rzecz bez precedensu, ale też koronny dowód dysfunkcjonalności tej struktury, którą poprzednia władza chciała „zabetonować” na wypadek zmiany rządów, ale do produkcji betonu użyła zapewne przeterminowanego cementu. Jego data ważności miała bowiem upłynąć wtedy, gdy Zbigniew Ziobro zakończył operację ponownego łączenia urzędów ministra i prokuratora generalnego – a Barskiego przywrócił kilka lat później.
Skądinąd patologią jest system, w ramach którego prokurator może wiele razy odchodzić w stan spoczynku, a potem z niego powracać – gdy oceni, że koniunktura zrobiła się dlań korzystna. I znów odejść, przygarniając przy okazji miłą portfelowi odprawę.
Ważniejsze jednak, co w najbliższych dniach zdarzy się w prokuraturze oraz czyich decyzji słuchać będą, wykonując prokuratorskie polecenia, policjanci. A jeszcze ważniejsza jest tu motywacja ekipy Adama Bodnara. Dwuwładza w prokuraturze na dłuższą metę nie jest do utrzymania – szczególnie gdy tak różne podejście do ścigania przestępstw ma obecny prokurator generalny i obsadzona przez Zbigniewa Ziobrę Prokuratura Krajowa, zawłaszczona w poprzednich latach i używana do obrony partykularnych interesów rządzących. To nie jest jakiś „spór prawny” dwóch równorzędnych racji, lecz konflikt prawa z bezprawiem. I obok kodeksu postępowania karnego kluczowy będzie tu kodeks moralny ministra Bodnara – jak trafnie to ujął pewien nieznany mi internauta. A konkretnie to, czy prokuratura pod jego kierownictwem powstrzyma się przed nadużywaniem władzy, które słusznie zarzucano poprzednikom.