Ewa Szadkowska: Lekarzu, zdyscyplinuj się sam

Szczątkowa liczba lekarskich dyscyplinarek w Sądzie Najwyższym pokazuje, że albo polscy medycy są tak świetni, albo system badania ich wpadek jest tak kiepski.

Publikacja: 01.02.2023 03:00

Ewa Szadkowska: Lekarzu, zdyscyplinuj się sam

Foto: Adobe Stock

Jak wiadomo, każdy Polak zna się na piłce nożnej i medycynie. Dzięki wsparciu dr. Google’a wypowiada się z takim samym znawstwem na temat zwalczania wysypki, jak i przeprowadzania operacji kręgosłupa. No i narzeka. Najchętniej na lekarzy, którzy (niepotrzebne skreślić): są niedouczeni, leniwi, pazerni, pozbawieni empatii, spóźniają się, niewyraźnie piszą, wystawiają recepty z błędami, nie słuchają pacjentów, a przede wszystkim źle leczą.

Okazuje się jednak, że te oceny – rzecz jasna bardzo często krzywdzące – nie skutkują lawiną postępowań dyscyplinarnych medyków. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, funkcjonująca od lipca 2022 r. w Sądzie Najwyższym Izba Odpowiedzialności Zawodowej dotąd zajęła się… jednym lekarzem (oraz dwójką dentystów i weterynarzem). W tym czasie zdołała orzec np. w sprawach 17 adwokatów. A przecież lekarzy mamy blisko 150 tys., kilka razy więcej niż adwokatów.

Czytaj więcej

Sąd Najwyższy rzadko zajmuje się dyscyplinarkami lekarzy

Mam świadomość, że poszkodowani pacjenci czy ich rodziny nie zawsze dążą do wytoczenia lekarzowi postępowania dyscyplinarnego. Mogą starać się pociągnąć go do odpowiedzialności karnej lub dochodzić rekompensaty na drodze cywilnej. Wiem też, że Sąd Najwyższy rozpatruje tyle skarg, ile do niego trafia. Przed powołaniem Izby Odpowiedzialności Zawodowej lekarzami zajmowała się Izba Karna SN i wówczas dyscyplinarki też można było policzyć na palcach rąk.

SN to finał sprawy, wcześniej zajmują się nią sądy lekarskie kolejnych szczebli, począwszy od izbowego. Czy na tym etapie wszystko jest w porządku? Resort sprawiedliwości ustami wiceministra Marcina Warchoła stwierdził ostatnio, że niekoniecznie. Szkoda tylko, że do takiej refleksji skłoniło go ukaranie „zawieszeniem” lekarza, który krytykował obostrzenia pandemiczne i przymus szczepień przeciw Covid-19.

Czytaj więcej

System no fault nie oznacza bezkarności lekarza

Jak wiadomo, każdy Polak zna się na piłce nożnej i medycynie. Dzięki wsparciu dr. Google’a wypowiada się z takim samym znawstwem na temat zwalczania wysypki, jak i przeprowadzania operacji kręgosłupa. No i narzeka. Najchętniej na lekarzy, którzy (niepotrzebne skreślić): są niedouczeni, leniwi, pazerni, pozbawieni empatii, spóźniają się, niewyraźnie piszą, wystawiają recepty z błędami, nie słuchają pacjentów, a przede wszystkim źle leczą.

Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?