Trybunał Konstytucyjny uznał za niekonstytucyjny przepis, na podstawie którego odbiera się kierowcom prawo jazdy za przekroczenie prędkości na terenie zabudowanym o 50 km/h. Zdaniem sędziów TK zatrzymanie prawa jazdy przez starostę tylko na podstawie informacji od policji o prędkości, z jaką poruszało się auto, to za mało. Czyli to, jak policja weryfikuje na drodze zachowanie kierowców, może być mało wiarygodne, a pomiary dokonywane przez sprzęt, którym posługują się funkcjonariusze, zostały podważone.
Orzeczenie to może też nieść konsekwencje w przypadku innych wykroczeń kierowców. Trudno będzie na przykład zrozumieć, dlaczego w przypadku jednego z wykroczeń ustalenia policji są mało wiarygodne, a w przypadku pozostałych już nie. Przecież do pomiaru przekroczenia prędkości o 20 km/h, 30 km/h czy 50 km/h używa się tych samych urządzeń. Czy teraz przy mniejszej prędkości ustalenia policji będą w porządku, a przy większej już nie? Kwestia ta jest tym bardziej istotna w sytuacji, gdy kary zostały zaostrzone w ostatnim czasie. Dzisiaj szybciej można przekroczyć liczbę punktów karnych, co także wiąże się z zatrzymaniem uprawnień do prowadzenia samochodu. No i oczywiście z wysokim mandatem.
Czytaj więcej
Starosta nie może zatrzymać dokumentu tylko na podstawie wniosku policji i nieweryfikowalnej informacji o przekroczeniu prędkości.
Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego może sprawić, że kierowcy przyłapani na wykroczeniu, z którym wiążą się poważne konsekwencje, będą chcieli podważać ustalenia policji, aby nie zapłacić wysokiej kary i nie zaliczyć punktów karnych. Na pewno zrobi się bałagan. Dlatego konieczna jest nowelizacja przepisów, tylko że trudno przewidzieć, w jakim kierunku pójdą zmiany.
Nie wiadomo, jak po rozstrzygnięciu Trybunału kierowca, któremu ma być odebrane prawo jazdy, miałby polemizować z ustaleniami policjantów o przekroczeniu prędkości. A trzeba zwrócić uwagę, że orzeczenie zapadło w czasach, kiedy rząd przykręca śrubę kierowcom, chcąc w ten sposób poprawić bezpieczeństwo na drogach. Tymczasem sędziowie TK wytrącają mu z rąk broń o dużym kalibrze, jakim jest właśnie zatrzymanie prawa jazdy za zbyt szybką jazdę. Ucierpi na tym wiarygodność drogówki. Bo jeśli w orzeczeniu stwierdza się, że pomiar prędkości to za mało, żeby odebrać uprawnienia, to co o tym mają myśleć funkcjonariusze i obywatele?