Teleporady lekarskie zadomowiły się w naszej rzeczywistości w czasie pandemii. Musieli się do nich przyzwyczaić i medycy, i pacjenci. Niestety, nie wszystko jest w porządku z taką formą diagnozowania i leczenia schorzeń. Zdarzało się, że poważne sprawy były w trakcie teleporad bagatelizowane lub źle oceniane. Bo przecież trudno na odległość ocenić, czy pacjent ma krwiaka. Do takich sytuacji nie powinno w ogóle dochodzić. Strach przed covidem nie powinien był narażać zdrowia ani życia pacjentów. Obowiązujące przepisy mówią, że teleporada nie może się odbyć, jeśli pacjent nie wyrazi na nią zgody.
Z kontroli przeprowadzonej przez Narodowy Fundusz Zdrowia wynika, że nieprawidłowości związanych z medycznymi teleporadami jest sporo. Do najczęstszych należą konsultacje udzielane na odległość właśnie w przypadku, gdy wymagana jest wizyta stacjonarna.
A, niestety, to nie wszystko. Okazuje się, że możliwość udzielania teleporad i wypisywania na ich podstawie zwolnień lekarskich jest wykorzystywana, aby na podstawie wymyślonej choroby pacjent mógł zostać w domu i nie iść do pracy. Istnieją nawet firmy, które specjalizują się w tego rodzaju „usługach”. Oferowały pomoc w uzyskaniu zwolnienia lekarskiego po odbyciu telefonicznej konsultacji lekarskiej.
Jak wynika z informacji z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, zdarzało się też, że jeden lekarz potrafił w jeden dzień wystawić ponad 200 zaświadczeń.
Oczywiście nie należy generalizować i w udzielaniu porad medycznych na odległość widzieć samo zło. Chodzi jednak o to, żeby teleporady faktycznie służyły dobru pacjenta i ułatwiały lekarzom kontakt z nimi, a nie zamieniły się w jeszcze jedną patologię w naszym systemie ochrony zdrowia.