Dziesięć lat zabrało polskiej Temidzie uniewinnienie Jerzego Urbana po tym, jak w sierpniu 2012 r. osoby fizyczne zawiadomiły organy ścigania o obrazie ich uczuć religijnych przez publiczne znieważenie przedmiotu czci religijnej (zarzut z art. 196 kodeksu karnego). Redaktor naczelny tygodnika „Nie" – jak wskazał Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa, III Wydział Karny (sygn. akt III K 270/19, materiał uzyskany w ramach dostępu do informacji publicznej) – spowodował opublikowanie na pierwszej stronie numeru 34 tegoż periodyku wpisanego w znak zakazu, karykaturalnego wizerunku nawiązującego do wizerunku Jezusa Chrystusa i związanego z nim kultu Najświętszego Serca Jezusowego. Sprawa po kilku latach pomiędzy instancjami sądowymi ujrzała światło dzienne, gdy w listopadzie 2021 r. prokurator generalny skierował do Sądu Najwyższego (Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych) skargę nadzwyczajną. Główną osią sporu z prawomocnym wyrokiem sądu rejonowego jest norma art. 53 Konstytucji RP, która – jak podkreśla PG – została przez sąd meriti naruszona. Prokurator podkreślił, że w sprawie mamy do czynienia z naruszeniem praw i wolności człowieka i obywatela (tu: wolności sumienia i wyznania).
Czytaj więcej
Jak donosi pap.pl, Zbigniew Ziobro złożył skargę nadzwyczajną w sprawie Jerzego Urbana, który w 2012 roku miał dopuścić się obrażenia uczuć religinych sześciu osób.
Konflikt konstytucyjnych wartości
Nie sposób w sprawie Urbana nie dojrzeć konfliktu wartości. Po jednej stronie wolność sumienia i możliwość/wolność wyznawania religii (praktykowania również w sferze publicznej), po drugiej zaś wolność słowa (wypowiedzi i ekspresji) czy pluralizm światopoglądowy. Obie te konstytucyjne wartości zostały szeroko skomentowane i ugruntowane, tak w orzecznictwie sądów powszechnych, Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego, jak i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Chociaż można mieć do niej wiele zarzutów, to polska konstytucja z 1997 r. już w preambule mocno akcentuje chrześcijańskie korzenie Polski (Invocatio Dei). Dostrzega również tych obywateli, którzy prawdę, sprawiedliwość, dobro i piękno wywodzą z innych źródeł. Bez względu więc na to, skąd czerpiemy wartości i inspirację, ciągle mówimy i bazujemy na wartościach. Warto więc zapytać nie tylko Jerzego Urbana, ale także Martę Lempart czy szansonistę Nergala, jakie wartości i czemu służące przedstawiają ich działania w sferze publicznej, atakujące chrześcijaństwo i jego symbole (wizerunki, Biblię, świątynie)? I za strasburskim Trybunałem ponowić również pytanie, czy wypowiedzi powyższych osób „przyczyniają się w jakiejkolwiek formie do publicznej dyskusji zdolnej pogłębić postęp ludzkich spraw" („capable in furthering progress in human affairs") (wyrok ETPCz, Otto-Preminger-Institute vs. Austria, 13470/87)?
Norma art. 196 kodeksu karnego podaje, iż karze podlega ten, kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych. Nie ma co do tego większych wątpliwości, że przedmiotem czci religijnej może być np. symbol danej wiary (krzyż, gwiazda Dawida, półksiężyc), materialne odzwierciedlenie bóstwa (posągi, wizerunki), przedmioty służące do liturgii (tak m.in. prof. Marian Filar). Zniewaga zaś polega na okazaniu pogardy dla określonych wartości. W przypadku opisywanej sprawy przybrała ona formę graficzną. Faktem powszechnie znanym jest to, iż Jerzy Urban ma negatywny stosunek do chrześcijaństwa, w szczególności zaś do Kościoła katolickiego. Wyraz dał temu wielokrotnie. Tym razem (w wydaniu tygodnika „Nie" z 2012 r.) wpisał znak drogowy w wizerunek Jezusa Chrystusa i związanego z nim kultu Najświętszego Serca Jezusowego. Jak podają ogólnodostępne źródła, kult ten jest znany w chrześcijaństwie od czasów średniowiecza (XII wiek).