Wojciech Tumidalski: Nowy etap dualizmu czyli logika faktów prawnych

Co innego gdy polityk wygłasza swe zamiary w formie publicznych deklaracji, a co innego, gdy na jego wniosek zamiary te trybunał ubiera w szaty wyroku. Konsekwencje prawne są bowiem nieubłagane.

Publikacja: 08.10.2021 14:52

Wojciech Tumidalski: Nowy etap dualizmu czyli logika faktów prawnych

Foto: Adobe Stock

Wniosek premiera Mateusza Morawieckiego, który tylko chciał, by Trybunał Konstytucyjny pozwolił rządowi na nieuznawanie w określonych przypadkach orzeczeń unijnego sądu co do Izby Dyscyplinarnej, albo umożliwiających podważanie nominacji sędziowskich, A doprowadził do tego, że TK zakwestionował przepisy unijnych traktatów. Sprawy zaszły o wiele dalej.

Słychać opinie, że wyrok TK miał bezpośrednio dotykać tylko orzecznictwa TSUE w sprawach prejudycjalnych. Jednak lektura sentencji czwartkowego orzeczenia (bo ona, a nie uzasadnienie, jest wiążąca) może doprowadzić do wniosku, że pole rażenia jest dużo szersze – że mianowicie polski Trybunał próbuje podważyć przepisy unijnego traktatu. Próbuje, bo do dokonywania jego wykładni kompetencji przecież nie ma – to wyłączna domena TSUE, który we współpracy z Komisją Europejską i jej działaniami politycznymi ma obowiązek dbać o to, by traktaty w każdym kraju były rozumiane jednolicie. To dlatego Komisja wszczęła postępowanie nie tylko przeciw Polsce, ale też przeciw Niemcom, których sąd konstytucyjny przyznał prymat prawu krajowemu (tam – nie w kwestii wymiaru sprawiedliwości, lecz euroobligacji).

Czytaj więcej

Trybunał Konstytucyjny ogranicza TSUE

Wyrok TK, wydany po 17 latach funkcjonowania w ramach Unii Europejskiej oraz po orzeczeniach tego samego trybunału z 2005 r., który jego sprzeczności z Konstytucją RP nie stwierdził, tym razem ma charakter zakresowy. Mówi on mianowicie, że jeśli przepisy traktatu rozumiemy w sposób ograniczający suwerenność państwa członkowskiego, to naruszają one Konstytucję RP. Może to więc oznaczać wszystko i nic. Nic – jeśli uznamy, że art. 4 oraz 19 Traktatu o Unii Europejskiej nie pozbawiają nas suwerenności ani nie ograniczają kompetencji państw członkowskich ponad to, na co już się zgodziliśmy wstępując do Unii. A wszystko – jeśli zrozumiemy, jakie prawne konsekwencje ma zakwestionowanie przez Trybunał traktatowych przepisów.

Kiedy bowiem polityk wygłasza różne deklaracje, ponosi za nie osobistą – i polityczną – odpowiedzialność. Może dzięki nim wygrać lub przegrać wybory. Ale kiedy do uprawiania polityki zaprzęga organy sądowe, wychodzimy już poza sferę faktów politycznych. Fakty prawne cechują się tym, że rodzą konsekwencje dalej idące niż deklaracje. Jeśli więc Trybunał orzekł o niekonstytucyjności przepisów traktatów, rodzi się konieczność wykonania dalszych kroków prawnych. Pierwszy to zmiana traktatu. Trudno sobie dziś wyobrazić skłonienie do tego wszystkich krajów Unii Europejskiej. Drugi – zmiana Konstytucji RP dostosowująca ją do traktatów – również nierealne. Trzecia droga – to opuszczenie wspólnoty, której wartości się nie podziela.

Czytaj więcej

Von der Leyen po wyroku TK: Prawo unijne ma prymat nad konstytucją

Patrząc na sprawę z międzynarodowego punktu widzenia trudno się spodziewać, że orzeczenie TK do akceptującej wiadomości przyjmie TSUE. Ze strony Komisji już słychać, że zastosuje wszelkie środki by wyegzekwować jedność stosowania traktatów. I ma do tego narzędzia. Pierwsza szansa by się o tym przekonać już w poniedziałek, gdy na wokandę TSUE trafi skarga rządu polskiego na rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady UE ws. mechanizmu warunkowości („pieniądze za praworządność”). Jeszcze nie czas na wyrok w tej sprawie, ale będzie szansa usłyszeć argumenty Brukseli na rozprawie. Na wyrok TK czekano też w Brukseli w związku z decyzjami ws. funduszy na Krajowy Plan Odbudowy. Czy wcześniej złożona przez premiera deklaracja, że Izba Dyscyplinarna zostanie zlikwidowana wystarczy, by dostać unijne pieniądze? Wydaje się w tym kontekście, że nie są przypadkiem wypowiedzi prezesa Narodowego Banku Polski o tym, jakim cudem gospodarczym jesteśmy i jak wszystko sami sobie sfinansujemy.

Dla oceny czwartkowego orzeczenia TK poza Polską znaczenie będzie miało także to, że w sprawie udział brali wiceprezes TK Mariusz Muszyński i Jarosław Wyrembak (nawet mimo, że ten ostatni złożył zdania odrębne odcinając się od ustaleń trybunalskiej większości). Udział sędziego-dublera w orzekaniu przez TK w głośnej sprawie skargi konstytucyjnej Xero Flor skrytykował Europejski Trybunał Praw Człowieka. Problem tylko w tym, że nie ma aktualnie w Polsce organu, który mógłby stwierdzić wydanie wyroku z udziałem "dublerów", więc pozostaje w obrocie prawnym. Teoretycznie sądy stosujące prawo mogą go w konkretnych sprawach nie brać pod uwagę ustalając stan prawny.

Co dalej? Zaczynamy nowy etap prawnego dualizmu - porządek krajowy i europejski. To zresztą dualizm poniekąd fałszywy, bo prawo unijne jest częścią krajowego, na co się zgodziliśmy wchodząc do tej wspólnoty, podobnie jak na to, że to TSUE interpretuje traktaty, a nie trybunały krajowe.

A w kraju? Sądy (raczej nie wszystkie) zapewne będą robić to, co robiły dotąd. Czyli badać powołania sędziowskie, kwestionować formułę KRS. Sędziów czekają za to dyscyplinarki, które zapewne prędzej czy później trafią do Trybunału w Strasburgu. Miną lata. Przez ten czas trudno będzie się wyrwać z tego zaklętego kręgu.

Czytaj więcej

Prof. Kamiński: Spróbujmy się usłyszeć i spotkać, by usunąć kolizje

Wniosek premiera Mateusza Morawieckiego, który tylko chciał, by Trybunał Konstytucyjny pozwolił rządowi na nieuznawanie w określonych przypadkach orzeczeń unijnego sądu co do Izby Dyscyplinarnej, albo umożliwiających podważanie nominacji sędziowskich, A doprowadził do tego, że TK zakwestionował przepisy unijnych traktatów. Sprawy zaszły o wiele dalej.

Słychać opinie, że wyrok TK miał bezpośrednio dotykać tylko orzecznictwa TSUE w sprawach prejudycjalnych. Jednak lektura sentencji czwartkowego orzeczenia (bo ona, a nie uzasadnienie, jest wiążąca) może doprowadzić do wniosku, że pole rażenia jest dużo szersze – że mianowicie polski Trybunał próbuje podważyć przepisy unijnego traktatu. Próbuje, bo do dokonywania jego wykładni kompetencji przecież nie ma – to wyłączna domena TSUE, który we współpracy z Komisją Europejską i jej działaniami politycznymi ma obowiązek dbać o to, by traktaty w każdym kraju były rozumiane jednolicie. To dlatego Komisja wszczęła postępowanie nie tylko przeciw Polsce, ale też przeciw Niemcom, których sąd konstytucyjny przyznał prymat prawu krajowemu (tam – nie w kwestii wymiaru sprawiedliwości, lecz euroobligacji).

Pozostało 81% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?