Znaczne zwiększenie potencjału wojskowego zapowiedziały nie tylko Polska czy Łotwa, lecz także Niemcy, Holandia, Hiszpania, a nawet neutralna Irlandia. Ta ostatnia podwyższyła swój budżet obronny o 50 proc.!
Żadne z tych państw nie jest jednak w stanie zapewnić sobie bezpieczeństwa własnym wojskiem. Nie chodzi jedynie o to, że Rosja jest potęgą nuklearną. Podjęte obronne inwestycje będą miały znaczący efekt tylko wtedy, gdy się skumulują w ramach UE. Pytanie, czy Europejska Unia Obronna, o której mówi Ursula von der Leyen, jest szansą czy mitem.
Podziały w ramach Unii i NATO sprzyjają Moskwie
Niechęć Amerykanów do europejskiej konkurencji dla NATO nie tłumaczy słabości europejskiej polityki obronnej (choć Amerykanie chętniej dzielą z Unią koszty wojen niż wojskowe decyzje). Podziały wewnątrz Europy są główną przyczyną słabości. Czy można sobie wyobrazić wspólną politykę obronną kanclerza Scholza i prezesa z Nowogrodzkiej? Brexit znacząco osłabił potencjał wojskowy zjednoczonej Europy. W Warszawie czy Paryżu nie ma zgody, by w kwestiach wojskowych decydował organ UE.
Formalnie polityka obronna jest wciąż w gestii państw narodowych, lecz w ostatnich miesiącach rola Komisji Europejskiej powoli i po cichu rośnie. KE udziela pomocy Ukrainie, koordynuje sankcje przeciw Rosji i tworzy podwaliny europejskiego przemysłu zbrojeniowego.