Jerzy Haszczyński: Męcząca krucjata przeciw rosyjskiemu złu

Walka zachodniej demokracji z autokracją niosącą zniewolenie narodowi swojemu i innym zyskała w warszawskim przemówieniu Bidena wymiar religijny. Czy jednak wszyscy na Zachodzie będą chcieli brać udział w trwającym lata starciu o wartości?

Publikacja: 26.03.2022 23:50

Prezydent USA Joe Biden

Prezydent USA Joe Biden

Foto: AFP

Prezydent Joe Biden przywołał Boga mówiąc o przyszłości „tego człowieka”, którego wcześniej nazwał zbrodniarzem wojennym i rzeźnikiem. „Ten człowiek” nie może pozostać u władzy. Te słowa nabrały religijnego charakteru.

Niezależnie od tego, jak je odczytywać, jako amerykańskie dążenie do zmiany na Kremlu czy też nawoływanie Rosjan, by się sami tym zajęli, trudno oczekiwać, by Biden z rzeźnikiem usiadł kiedyś do stołu.

Czytaj więcej

Joe Biden w Warszawie: Putin nie może pozostać u władzy

Parę razy odwołał się do papieża Jana Pawła II i do jego słów „Nie lękajcie się”. Teraz też nadają się na hasło w starciu ze złem. Jednak od ich wypowiedzenia do upadku imperium zła upłynęło kilkanaście lat, od powstania „Solidarności” do pożegnania komunizmu w Polsce prawie dekadę.

Walka ze złem teraz może trwać nawet dłużej. Nie miałaby to być krucjata w średniowiecznym rozumieniu. Nie zbrojne podbicie Moskwy. Lecz wielki nacisk gospodarczy na Rosję połączony z demonstrowaniem siły zachodnich wartości - demokracji i wolności, demonstrowaniem w działaniu, a nie tylko słowach. Podobnie działają misjonarze, pokazując, że dostatek, standard życia jest związany z wyznawanymi wartościami.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Biden mobilizuje w Warszawie demokratyczny świat przeciw Kremlowi

Tak zarysowana krucjata wymaga niezwykłych poświęceń. Czy zjednoczony Zachód jest w stanie tak długo czekać? Czy może latami ponosić koszty sankcji? Doświadczenie sugeruje, że będzie z tym bardzo trudno. A to dawniejsze, sprzed rosyjskiej inwazji rozpoczętej 24 lutego, nie daje żadnych nadziei. To z ostatnich tygodni wskazuje zaś, że zniechęcenie, zmęczenie, wątpliwości czy chęć do szybkiego zakończenia wojny kosztem Ukrainy mogą zwyciężyć.

W tej krucjacie jest element zbrojny. Jego ciężar spoczywa na Ukraińcach. Nie ma nic wspólnego z podbijaniem Moskwy. Przeciwnie - chodzi o to, by wyzwolić to, co Moskwa podbiła. Ukraińcy nie usłyszeli od Bidena w Warszawie nic nowego na temat tego, jak to osiągnąć. Co jeszcze, poza dotychczasowymi sankcjami, poza dotychczasowymi dostawami broni, mogą od Zachodu dostać, by pierwszy etap walki ze złem mógł się zakończyć? Nie zakończy się zaś, jeżeli rosyjskie wojska zostaną na przedmieściach Kijowa i na ukraińskim wybrzeżu. Następne etapy mogą się zrealizować tylko wtedy, gdy wyzwolona i bezpieczna Ukraina zacznie promieniować zachodnimi wartościami na Rosję. Tego promieniowania lęka się „ten człowiek” i inni dyktatorzy.

Prezydent Joe Biden przywołał Boga mówiąc o przyszłości „tego człowieka”, którego wcześniej nazwał zbrodniarzem wojennym i rzeźnikiem. „Ten człowiek” nie może pozostać u władzy. Te słowa nabrały religijnego charakteru.

Niezależnie od tego, jak je odczytywać, jako amerykańskie dążenie do zmiany na Kremlu czy też nawoływanie Rosjan, by się sami tym zajęli, trudno oczekiwać, by Biden z rzeźnikiem usiadł kiedyś do stołu.

Pozostało 85% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Panie prezydencie, proszę dać Eisenbergowi polskie obywatelstwo
Opinie polityczno - społeczne
Chrześcijańskie spojrzenie na nową kadencję ustawodawczą w Unii Europejskiej
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Arak: Europo, koniec jeżdżenia na gapę!
felietony
Donald Trump przeminie, ale triumpizm zakwitnie. Tego chce lud
Materiał Promocyjny
Ładowanie samochodów w domu pod każdym względem jest korzystne
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Nowa Jałta dla Ukrainy?