Ekonomiści różnych środowisk są zgodni, że epidemia SARS-CoV-2 będzie mieć bez wątpienia istotnie negatywny wpływ na gospodarkę Polski. Z tego też powodu społeczeństwo coraz powszechniej zaczyna oczekiwać, że rząd rozpocznie działania dwutorowo. Z jednej strony powinien kontynuować przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się koronawirusa SARS-CoV-2 i tym samym rozwojowi choroby COVID-19, zaś z drugiej strony musi natychmiast podjąć działania ratunkowe i osłonowe o charakterze gospodarczym, a więc ochraniające pracowników i firmy przed czyhającym już „wirusem” ekonomicznym, który może być w skutkach nie mniej tragiczny niż wirus biologiczny, a jego działanie rozciągać się w czasie o wiele dłużej niż epidemia.
Trafna jest opinia publicysty Łukasza Warzechy, że tunelowe widzenie problemu nie jest najlepszym rozwiązaniem. W przypadku takich zakłóceń funkcjonowania gospodarki jest to szczególnie ważne, aby nie dochodziło do nadmiernej koncentracji na problemach epidemiologicznych, który może przysłaniać rozwijające się równie groźne w skutkach problemy gospodarcze. W tej szczególnej sytuacji widzenie istniejących problemów w gospodarce przez rząd w szerokim spektrum jest wysoce pożądane do zapewnienia stabilności makroekonomicznej w najbliższej przyszłości. Jest to moment na podejmowanie działań antycypacyjnych, które powinny stanowić silny bufor dla zbliżających się nieuchronnie zakłóceń funkcjonowania gospodarki.
Rozwijający się kryzys gospodarczy jest inny niż wszystkie dotychczas znane kryzysy, włącznie z Wielkim Kryzysem Gospodarczym. Epidemia koronawirusa zaczęła systematycznie hamować sferę popytową, głównie z powodu wymuszonej izolacji ludzi. Produkcja w wielu branżach i sektorach gospodarki została w pewnym sensie administracyjnie zatrzymana – część gospodarki po prostu stanęła. W tej sytuacji istnieje poważne zagrożenie zakłóceń po stronie popytowej i podażowej gospodarki, a także niewydolny może być samoistny (rynkowy) proces dostosowawczy. Każda współczesna gospodarka podlega notorycznie jednoczesnym szokom popytowym i podażowym, tak więc nie jest to zjawisko nowe. Rządzący muszą często sobie radzić z obydwoma źródłami zakłóceń. To co można dzisiaj uznać za niespotykane to ogromna skala zarówno szoku podażowego, jak i popytowego. Do tej pory jak mieliśmy tego typu problem to najczęściej cechował się on silnym zakłóceniem popytowym albo podażowym, a rzadko stawaliśmy przed dylematem równoczesnego wprowadzania narzędzi neutralizujących szoki podażowe i popytowe.
Skoro zgadzamy się, że stoimy u progu innego kryzysu gospodarczego to muszą być użyte odmienne narzędzia niż stosowane w czasie ostatnich kryzysów finansowych. Dotyczy to zarówno działań banku centralnego, jak i rządu. Przede wszystkim obecnie priorytetem u progu nieuchronnego kryzysu ekonomicznego powinna być nie sfera finansowa – jak to było w czasie ostatniego kryzysu z lat 2007-2009, lecz sfera realna, która praktycznie została bezpośrednio „zarażona” przez wirus SARS-CoV-2.