Zbigniew Hockuba: Gospodarka na wojnie z wirusem

Covid-19 spowodował, że gospodarki wielu krajów znalazły się na równi pochyłej. Światu grozi kryzys porównywalny do załamania z lat 1929-1933.

Aktualizacja: 23.04.2020 16:39 Publikacja: 23.04.2020 16:29

Zbigniew Hockuba: Gospodarka na wojnie z wirusem

Foto: AFP

Gospodarki krajów dotkniętych pandemią są w stanie podobnym do wojny. Atak Covin-19 spowodował, że sektory ochrony zdrowia mobilizują środki do granic możliwości. Wprowadzone restrykcje, „dystans społeczny”, spowodowały zatrzymanie produkcji szeregu dóbr i usług. Nagle, gospodarki wielu krajów znalazły się na równi pochyłej. Światu grozi kryzys, którego rozmiary mogą być porównywalne z załamaniem z lat 1929-1933.

Rządy i banki centralne wykorzystują arsenał nadzwyczajnych środków, aby ograniczyć straty i zachować zdolność do restartu gospodarki, gdy choroba minie. Nie wiemy, kiedy to może nastąpić. Nie wiemy, jakie będą konsekwencje podjętych działań.

Atak i „wielkie zamknięcie”

Uderzenie koronawirusa było nieoczekiwane. Nie mamy szczepionki i lekarstwa. Na początku pandemii jedynym względnie skutecznym środkiem walki z rozprzestrzenianiem się zakażeń był tzw. dystans społeczny, czyli ograniczenie do minimum kontaktów międzyludzkich. Dlatego te branże, w których nie można wykonać usługi z dystansu lub w których świadczenie usług albo realizacja produkcji są związane ze zgromadzeniem w jednym miejscu, blisko siebie, dużej liczby osób, zostały czasowo „zamknięte”. Nagle stracili swoje dochody fryzjerzy i kosmetyczki, dentyści i masażyści. Zawiesiły swoje spektakle kina i teatry. Rozgrywki meczy piłki nożnej i wszelkich innych dyscyplin zostały przeniesione na później. Wiele przedsiębiorstw zamknęło swoje zakłady. Zamknięte są galerie handlowe, ograniczana komunikacja, zamykane granice. Uziemiane są samoloty, zamykane hotele i biura turystyczne. Atak koronawirusa zamroził wiele obszarów gospodarki. Spowodował jej „wielkie zamknięcie” i w rezultacie recesję, której rozmiary mogą być porównywalne do Wielkiego Kryzysu lat 1929-1933.

Sektor ochrony zdrowia w każdym kraju dotkniętym epidemią znalazł się na linii frontu walki z wirusem. Mobilizowane są zasoby ludzkie i rzeczowe. Tam, gdzie to możliwe, linie produkcyjne przestawiane są na wytwarzanie masek, respiratorów, odzieży ochronnej i środków dezynfekujących. Ośrodki badawcze starają się opracować szczepionkę i wynaleźć lekarstwo. Lekarze i personel medyczny ratują ludzkie życie wykazując się nierzadko heroizmem. W warunkach niedostatku sprzętu medycznego dokonywane są egzystencjalne wybory.

Zastosowana terapia „dystansu społecznego” w wymiarze ekonomicznym przekłada się na ograniczenia produkcji, zamykanie tysięcy małych i dużych przedsiębiorstw, spadek dochodów i gwałtowny wzrost bezrobocia. Rwą się normalne powiązania biznesowe, lokalne i globalne łańcuchy dostaw. Płatności nie są realizowane sprawnie, występuje powszechny brak płynności nawet w przedsiębiorstwach, które do niedawna były zdrowe ekonomicznie. Skalę narastającego kryzysu mogą obrazować dane o nowo zarejestrowanych bezrobotnych w gospodarce amerykańskiej w czterech tygodniach na przełomie marca i kwietnia br. to liczba około 22 mln osób, co stanowi prawie 14 proc. całej siły roboczej USA. Jeszcze na początku marca stopa bezrobocia w Ameryce wynosiła 3,5 proc., obecnie to ponad 17 proc. Tak nagłego wzrostu bezrobocia Stany Zjednoczone nie zanotowały nigdy.

Do akcji wkracza państwo

Nagły atak Covin-19 spowodował „kompresję” recesji w czasie. Szybkość procesów destrukcyjnych jest nieporównywalnie większa niż w przypadku poprzednich kryzysów. Dlatego w działaniach antykryzysowych liczy się przede wszystkim czas.

Szok wywołany „zamknięciem” gospodarki po ataku wirusa powinien być zrównoważony siłą i szybkością skoordynowanego działania agend rządowych i banku centralnego. Kierunek działania wynika z diagnozy sytuacji. Ponieważ przyczyną kryzysu jest Covid-19, wszystkie środki z arsenału polityki fiskalnej i monetarnej nie będą w pełni skuteczne, jeśli stan zdrowia publicznego nie będzie zadawalający - to opinia profesora Bena Bernanke, byłego Prezesa Rezerwy Federalnej, którą w pełni podzielam.

Oznacza to potrzebę mobilizacji środków dla potrzeb sektora ochrony zdrowia, wspieranie badań nad szczepionką i lekarstwem oraz masowe testowanie ludności. Testowanie może stanowić alternatywę dla „dystansu społecznego”, ponieważ radykalnie zmniejszy prawdopodobieństwo zakażenia zdrowej części populacji. Może przyspieszyć wdrożenie „exit strategy” ze stanu „zamknięcia” gospodarki.

Szok, „kompresja” recesji w czasie, oznacza możliwość nagłego wystąpienia tysięcy, dziesiątek tysięcy bankructw i w konsekwencji natychmiastowy wzrost bezrobocia. Dane z amerykańskiego rynku potwierdzają tę obserwację. Można przypuszczać, że podobne procesy, choć w mniejszej skali, zachodzą w innych gospodarkach. Dlatego rządy podejmują nie mające precedensu w historii decyzje, mające na celu ratowanie egzystencji przedsiębiorstw, miejsc pracy i ochrony dochodów tych, którzy już zasilili szeregi bezrobotnych. Prezydent Francji Emmanuel Macron mówił w wystąpieniu telewizyjnym: „żadne francuskie przedsiębiorstwo bez względu na wielkość nie może być narażone na ryzyko bankructwa, żaden obywatel francuski nie zostanie bez środków do życia”.

Podejmowane przez rządy i parlamenty wielu krajów działania wydają się wychodzić z założenia, że kryzys będzie głęboki lecz krótkotrwały. Dostarczenie firmom płynności obfitych rozmiarów, poprzez czasowe zwolnienia od pewnych danin na rzecz państwa, działania eliminujące zatory płatnicze, gwarancje rządowe, ułatwienie dostępu do taniego kredytu, a nawet grantów i warunkowych subsydiów, powinno zapewnić ich przetrwanie w formie umożliwiającej restart działalności po osłabieniu się zjawiska epidemii. Przejęcie przez państwo części kosztów pracowniczych w przedsiębiorstwach, które utrzymają zatrudnienie, jest działaniem na rzecz ograniczenia bezrobocia. Podniesienie zasiłków dla już bezrobotnych ma zwiększyć poczucie bezpieczeństwa ekonomicznego ludzi. Ameryka oraz Hongkong zdecydowały się na wysłanie do wielkiej liczby swoich obywateli czeków na sumę około 1200 dolarów z tego samego powodu.

Koszty interwencji państwa będą ogromne. Wielkość pakietów antykryzysowych szacowana jest na 5-15 proc. PKB w zależności od kraju, głębokości kryzysu i zakresu podejmowanych działań ochronnych. W Ameryce uchwalony przez Kongres pakiet to ponad 2 bln dolarów. Sfinansowanie tak wielkich wydatków w warunkach spadających wpływów podatkowych jest zadaniem bez precedensu w przeszłości. Pozyskanie środków na rynku długu może być trudne dla wielu rządów. Ekonomiści, politycy gospodarczy i bankierzy centralni dyskutują zatem możliwość zastosowania nadzwyczajnego środka jakim jest monetyzacja długu, czyli jego sfinansowanie przez kreację pieniądza przez bank centralny. Wspomniany już profesor Bernanke stwierdził, że w ekstremalnych okolicznościach może to być „najlepsza dostępna alternatywa.” Podobne zdanie wyraził Mervyn King, prezes Bank of England w latach 2003-2013. Powiedział on, że pytaniem nie powinno być czy bank centralny ma drukować pieniądz, pytanie brzmi „ile pieniądza należy drukować.” Niedawno rząd Wielkiej Brytanii poinformował o zwiększeniu specjalnego środka, nazywanego „Ways and Means Facility”, będącego rachunkiem rządu w Bank of England, co w praktyce oznacza finansowanie wydatków rządowych z ominięciem rynku obligacji, czyli przez dodruk pieniądza. Środek ten ma być wykorzystany czasowo, a głównym źródłem finansowania długu pozostanie rynek obligacji.

Zadania banków centralnych

Arsenał środków będących w dyspozycji banków centralnych kierowany jest na stabilizację zachwianych rynków finansowych oraz dostarczenie taniego pieniądza do gospodarki. Już na początku kryzysu, wiodące banki centralne dokonały obniżek stóp procentowych. Główne stopy procentowe znowu znalazły się na bardzo niskich poziomach, bliskich zero. Potencjalnie pieniądz stał się bardzo tani, jednak dysfunkcje niektórych rynków finansowych, spowodowały, że potrzebne było uruchomienie dodatkowych narzędzi. Niektóre z nich były stosowane podczas kryzysu lat 2008-2009.

Największa instytucja finansowa świata, amerykańska Rezerwa Federalna, po obniżeniu stopy procentowej do 0,25 proc. w połowie marca i zapewnieniu, że tak niska stopa procentowa będzie utrzymywana tak długo, aż gospodarka znajdzie się na ścieżce do pełnego zatrudnienia i stabilności cen, wdrożyła program skupu aktywów o wielkiej skali - 700 mld dolarów. Później pułap ten został zniesiony i ogłoszono, że skup będzie prowadzony w takiej ilości, która zapewni sprawne funkcjonowanie rynku i „efektywną transmisję polityki pieniężnej” do gospodarki. Przedmiotem operacji są przede wszystkim obligacje skarbowe. Chociaż FED nie nazwał przeprowadzanej operacji w taki sposób, jest oczywiste, że jest to znane z czasów Wielkiej Recesji tzw. quantitative easing (QE). Także inne banki centralne, w tym EBC, ogłosiły podobne programy skupu aktywów. Wielkość programu EBC to 700 mld euro.

Ponadto, FED różnymi sposobami stara się zachęcić banki do udzielania kredytów i pożyczek. Zostały czasowo złagodzone wymogi kapitałowe, obniżono stopę rezerwy obowiązkowej, wydłużono termin zwrotu pożyczek udzielanych w ramach tzw. okna dyskontowego. By wesprzeć rynki finansowe oraz dostarczyć płynności do dużych i małych przedsiębiorstw, przywrócono programy znane z poprzednich lat i rozpoczęto nowe. 9 kwietnia, ogłoszono tzw. Main Street New Loan Facility o wielkości do 600 mld dolarów, skierowane do średnich przedsiębiorstw. Przedsiębiorstwa mogą otrzymać pożyczki, które w 95 proc. będą finansowane przez FED, a w 5 proc. przez bank komercyjny udzielający pożyczki. Uruchomiono narzędzia wspierające finansowanie pożyczek dla gospodarstw domowych i studentów, a także samorządów i poszczególnych stanów. W rezultacie tych działań suma bilansowa FED wzrosła w kilka tygodni o ponad 2 bln dolarów. Obrazuje to bezprecedensowy charakter obecnej sytuacji.

Banki innych krajów idą w podobnym kierunku, uwzględniając specyfikę wynikającą z uwarunkowań prawnych i tradycji. W Polsce, NBP dokonał obniżki stopy referencyjnej do 0,5 proc., zmniejszył znacznie stopę rezerwy obowiązkowej, uruchomił tzw. kredyt wekslowy, umożliwiający refinansowanie kredytów udzielonych przez banki przedsiębiorstwom i zintensyfikował strukturalne operacje otwartego rynku. Niedawno NBP poinformował, że zamierza nabywać na rynku wtórnym papiery dłużne Polskiego Fundusz Rozwoju, mające gwarancje Skarbu Państwa. Program ma wynieść 100 mld złotych i jego celem jest dostarczenie płynności głównie do małych i średnich przedsiębiorstw. Pożyczki udzielane przez Polski Fundusz Rozwoju mogą zostać umorzone do wysokości 75 proc. po spełnieniu określonych warunków. To polska wersja „quantitative easing”.

„Otworzyć” gospodarkę

Arsenał środków wytoczonych do walki z nadchodzącym załamaniem gospodarczym jest olbrzymi. Większość ekonomistów uważa podjęte działania za odpowiednie i proporcjonalne do skali zagrożenia. Nieliczni wskazują na niebezpieczeństwa związane z rekordowym zadłużeniem państw. W tle pozostają jednak pytania o konsekwencje wielkich deficytów i rekordowej skali kreacji pieniądza. Dzisiaj nie znamy na nie odpowiedzi.

Jak stwierdziłem wcześniej za profesorem Bernanke, warunkiem skuteczności podjętych przez rządy i banki centralne działań antykryzysowych jest zadowalający stan zdrowia publicznego, który umożliwi stopniowe ograniczenie restrykcji nałożonych na społeczne interakcje ludzi i w rezultacie częściowe, a później pełne „otwarcie” gospodarki. Z drugiej strony, każdy dzień „zamknięcia” gospodarki przynosi olbrzymie straty ekonomiczne, co tworzy presję na otwarcie gospodarki. Presję tę może zmniejszać traktowanie kosztów niezbędnego, czasowego „zamknięcia” gospodarki jako inwestycji w długookresowe zdrowie ludzkie i ekonomiczne krajów. Znalezienie się „między młotem a kowadłem” to łagodne określenie sytuacji decyzyjnej w jakiej znalazły się dzisiaj rządy. Prezydent Trump powiedział, że zniesienie restrykcji będzie najtrudniejszą decyzją w trakcie jego kadencji.

Warte przytoczenia rozwiązanie przedstawił zespół uczonych Niemieckiej Akademii Nauk Leopoldina w Raporcie przygotowanym dla rządu Niemiec i zawierającym zarys strategii normalizacji życia społecznego i gospodarczego. W raporcie piszą, że „optymalna ochrona zdrowia i normalizacja życia społecznego nie są ze oba sprzeczne, lecz wzajemnie, wielorako się warunkują”. Podstawową zasadą jest „ochrona każdego człowieka przed zakażeniem koronawirusem”, a drugiej fali rozwoju epidemii należy uniknąć za wszelką cenę. Jeżeli jednak liczba nowych infekcji będzie stabilna na niskim poziomie, a pacjenci zakażeni wirusem i pozostali pacjenci będą właściwie leczeni przy zachowaniu środków higieny, nie będzie przeszkód do stopniowego powrotu do normalności w życiu społecznym i gospodarczym.


Niedawno, kilka krajów rozpoczęło trudny proces znoszenia restrykcji. Powrót do „nowej normalności”, której nie znamy, będzie trwał długo.

Zbigniew Hockuba jest profesorem Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. Był Dyrektorem Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN (1999-2005), członkiem Zarządu NBP (2007-2011) oraz Dyrektorem Wykonawczym EBOR (2011-2017).

Gospodarki krajów dotkniętych pandemią są w stanie podobnym do wojny. Atak Covin-19 spowodował, że sektory ochrony zdrowia mobilizują środki do granic możliwości. Wprowadzone restrykcje, „dystans społeczny”, spowodowały zatrzymanie produkcji szeregu dóbr i usług. Nagle, gospodarki wielu krajów znalazły się na równi pochyłej. Światu grozi kryzys, którego rozmiary mogą być porównywalne z załamaniem z lat 1929-1933.

Rządy i banki centralne wykorzystują arsenał nadzwyczajnych środków, aby ograniczyć straty i zachować zdolność do restartu gospodarki, gdy choroba minie. Nie wiemy, kiedy to może nastąpić. Nie wiemy, jakie będą konsekwencje podjętych działań.

Pozostało 95% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację