Dzisiaj Centre for Aviation, najpoważniejsza firma analityczna na światowym rynku lotniczym napisała, że pod koniec maja zbankrutuje większość linii lotniczych w Europie. Czy sądzi pan, że taki scenariusz rzeczywiście może się spełnić?
To bardzo nieodpowiedzialna prognoza i całkowity nonsens. Bez względu na to, jak sobie poszczególne linie lotnicze dawały radę, to dzisiaj problem jest wspólny, a trudności dotyczą wszystkich. I cierpią nie tylko linie lotnicze, ale cała branża. Jeśli linie lotnicze nie latają, to nie korzystają z lotnisk, nie zarabia również kontrola ruchu lotniczego. Tak więc wszyscy zostaną dotknięci bardzo poważnie.
Czytaj także: Eksperci: Większość linii lotniczych zbankrutuje w dwa miesiące
Co w takim razie można zrobić, żeby branży pomóc? Przecież jest tak źle, że nawet tak bogaci, jak Lufthansa, mówią o konieczności skorzystania z pomocy publicznej?
Dlatego muszą ulec korekcie unijne zasady udzielania tej pomocy. Trzeba do tego zagadnienia podejść bardzo rozsądnie, bo nie może być tak, że niektórzy przewoźnicy będą chcieli dzięki temu rozwiązać jakieś swoje stare problemy. Spójrzmy na Polskę: Lotnisko Chopina, które jest dzisiaj praktycznie puste, Polska Agencja Żeglugi powietrznej ma jeszcze jakieś szczątkowe rejsy do pokierowania, ale jest ich jak na lekarstwo. LOT wykonuje jedynie rejsy czarterowe, w których przywozi pasażerów, którzy zostali za granicą, ale w jedną stronę leci na pusto. Czyli wszyscy są pod ogromną presją, ponieważ muszą być w gotowości, a to kosztuje ogromne pieniądze. Dlatego państwa członkowskie muszą mieć prawo do wsparcia tego sektora. Inaczej być nie może.