Czy tarcza antykryzysowa będzie tarczą z papieru?

Czy tarcza antykryzysowa będzie tarczą z papieru? Skąd biznes ma wziąć jeszcze miecz na wirusa?

Aktualizacja: 27.03.2020 19:05 Publikacja: 27.03.2020 17:56

Premier Mateusz Morawiecki

Premier Mateusz Morawiecki

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

NARODOWE TARCZE ANTYKRYZYSOWE

Epidemia SARS-CoV-2 i towarzyszące jej rządowe ograniczenia faktycznie uniemożliwiają normalne prowadzenie biznesu. Zaraz po chorych, pierwszą ofiarną wirusa jest płynność przedsiębiorców. Można wręcz zaryzykować twierdzenie, że ciężar ekonomiczny powstrzymania wirusa spocznie w dużej mierze na przedsiębiorcach dotkniętych państwowymi restrykcjami. Jak na ten problem reagują rządzący w kraju i za granicą?

Rząd Niemiec planuje m. in. utworzenie funduszu służącego przejęciu długów przedsiębiorców i czasowo znosi obowiązek zgłoszenia wniosku o upadłość. Rząd Węgier zawiesza lub odracza spłatę firmowych kredytów. Norwedzy obniżają VAT. Słowacy i Czesi odraczają płatność podatków.

W projektach ustaw z tzw. „tarczy antykryzysowej” Polski rząd zdecydował się m. in. na obniżenie czynszów lokali w dużych obiektach handlowych (pow. 2.000 m2) o 90% do czasu uchylenia zakazów handlu. Rządzący oferują też program gwarancji dla małych i średnich firm, czy też dopłaty do pensji pracowników dla wszystkich firm. W projekcie są też obiecane rozwiązania dotyczące odroczenia ZUS i podatków, w tym zaliczek na PIT od wynagrodzeń. Rząd przyjął też ustawę o pomocy publicznej dla firm pod ochroną restrukturyzacji sądowej.

Jeden z najpotrzebniejszych rodzajów wsparcia – dopłaty do wynagrodzeń - jest jednak uzależniony m. in. od złożenia przez przedsiębiorcę oświadczenia o braku niewypłacalności. Pytanie więc, komu państwo ma dopłacać do wynagrodzeń? Jeżeli firma jest zdrowa i wypłacalna, to raczej tej pomocy nie potrzebuje. Także w innych obszarach pomoc naszego państwa może być punktowa. Żeby ją otrzymać trzeba będzie przejść przez gęste sito. Z kolei roczny limit wydatków na pomoc dla firm w restrukturyzacji to 120 mln PLN. Czy to nie kropla w morzu potencjalnych potrzeb?

Co zatem może zrobić przedsiębiorca, który nie może schronić się za tarczą antykryzysową? Czy warto w takim wypadku ratować płynność innymi sposobami?

JAK ZŁAPAĆ PŁYNNOŚCIOWY ODDECH?

Polskie prawo już od dawna przewiduje rozwiązanie potrzebne przedsiębiorcom z zagrożoną płynnością. Jest nim wstrzymanie obowiązku zapłaty dotychczasowych zobowiązań (moratorium). Jeżeli przychody przedsiębiorcy utrzymują się na stałym poziomie, umożliwia ono zakumulowanie kapitału, który pomoże w restrukturyzacji operacyjnej, pozwoli płacić kluczowe zobowiązania i tym samym przeczekać trudny okres. Stare długi przedsiębiorca spłaca wtedy dzięki odzyskanej już rentowności.

Taki mechanizm zapewnia otwarcie przez sąd postępowania restrukturyzacyjnego. Z momentem udzielenia ochrony sądowej, przedsiębiorca może (a wręcz musi) powstrzymać się z płatnościami zobowiązań, nawet tych których termin płatności jeszcze nie minął. Z kilkoma wyjątkami, moratorium obejmuje niemal wszystkie zobowiązania przedsiębiorcy. Jest to pierwsza przewaga restrukturyzacji sądowej nad rozwiązaniami z tarczy antykryzysowej.

Wyjątki od zasady braku płatności obejmują między innymi kredyty lub inne zobowiązania w części zabezpieczonej na majątku przedsiębiorcy, należności pracowników oraz składki należne ZUS w części finansowanej przez zatrudnionego. Banki (często najwięksi wierzyciele) nierzadko wspierają jednak dłużnika i godzą się na restrukturyzację swoich kredytów. Moratorium nie obejmie też nowych długów (narastających po otwarciu restrukturyzacji). Przedsiębiorca musi płacić jej na bieżąco.

Za moratorium idzie ochrona przed egzekucją niespłaconych długów. Moratorium chroni biznes także przed wypowiedzeniem umów kluczowych dla jego funkcjonowania. Kontrahent dłużnika w kłopocie nie może wypowiedzieć umowy najmu lokalu, leasingu sprzętu, kredytu czy też umów licencyjnych z powodu kryzysowych zaległości. To kolejna przewaga postępowań restrukturyzacyjnych nad mechanizmami tarczy antykryzysowej.

JAK MOŻE WYGLĄDAĆ HAPPY END?

Restrukturyzacja to głównie proces ekonomiczny, choć ujęty w ramy postępowania sądowego. W jego trakcie firma prowadzi autonaprawę, aby osiągnąć rentowność, i negocjuje z wierzycielami de facto pomoc, jakiej mają udzielić dla przetrwania dłużnika na rynku. Po ustaleniu kto jest wierzycielem przedsiębiorcy, wierzyciele głosują nad propozycjami spłaty długów. Takie propozycje z reguły przewidują pewne ustępstwa ze strony wierzycieli. Może to być odroczenie płatności wierzytelności, rozłożenie ich na raty, a często również częściowe umorzenie. Najważniejsze jednak aby propozycje były nie tylko akceptowalne dla wierzycieli, ale i realistyczne w nowej rzeczywistej gospodarczej, tj. wykonalne.

W zakresie długów płatnych do ZUS jedynymi dopuszczalnymi propozycjami układowymi są rozłożenie należności na raty oraz odroczenie ich płatności. Jest to więc rozwiązanie podobne jak w tarczy antykryzysowej, lecz w praktyce umożliwia odroczenie na dłuższy czas (choćby dlatego, że samo postępowanie trwa co najmniej kilka miesięcy). W przypadku innych długów publicznoprawnych możliwe jest nawet ich częściowe umorzenie, do wysokości możliwego zaspokojenia fiskusa w egzekucji lub upadłości (pokazuje to tzw. test prywatnego wierzyciela). Wsparcie w spłacie długów publicznych w postępowaniu restrukturyzacyjnym może więc wypadać korzystniej niż w tarczy antykryzysowej.

Dodatkowo restrukturyzacja pozwala na wprowadzenie ustępstw ze strony innych wierzycieli w szerszym zakresie niż rządowa tarcza. Warunki układu wiążą wszystkich wierzycieli, w tym biernych i głosujących przeciwko układowi, o ile za układem zagłosuje ich określona większość. Zasady przyjęcia układu różnią się w zależności od procedury. Regułą jednak jest, że do układu należy przekonać łącznie większość osobową (tj. 50% liczby wierzycieli plus jednego) oraz większość kapitałową (2/3 ogólnej sumy wierzytelności).

Wykonanie układu kończy rozliczenia między wierzycielami a dłużnikiem - również w części umorzonej układem. Co ważne, od umorzonych zobowiązań dłużnik nie zapłaci CIT.

RESTRUKTURYZACJA TO RÓWNIEŻ RYZYKO

Niestety, wiele restrukturyzacji kończy się upadłością. Częściowo jest to wina sądów, które działają zbyt wolno (i chyba nie będą działać szybciej w najbliższych miesiącach). W wielu przypadkach wynika to jednak ze spóźnionej interwencji samych managerów. Często przyczyną jest też brak nowego finansowania i brak możliwości restrukturyzacji zobowiązań ciągłych (leasing, najem) w części płatnej po otwarciu restrukturyzacji. Postępowań restrukturyzacyjnych są też aż cztery rodzaje i trzeba je dobierać ostrożnie, bo sąd może odmówić źle dobranej pomocy. Dlatego zanim przedsiębiorca zdecyduje się na pomoc sądu powinien razem z doradcą restrukturyzacyjnym rozpoznać wszystkie rafy na swojej drodze i sprawdzić jak ich uniknąć.

PRZEDSIĘBIORCO, POMÓŻ SOBIE SAM (I CHROŃ SIĘ TARCZĄ)

Gdy rząd nie daje przedsiębiorcom wystarczającego wsparcia, przedsiębiorca dotknięty skutkami epidemii może szukać pomocy w sądzie. Restrukturyzacja sądowa pozwala podzielić część strat między tych, którzy dotąd korzystali z obecności firmy na rynku, i którzy będą mogli z niej korzystać, gdy kryzys się skończy. Są to nie tylko jej kontrahenci, ale często też klienci, fiskus i banki.

Restrukturyzacja nie była jednak dotąd rozwiązaniem doskonałym. Dlatego warto przemyśleć jakie synergie można osiągnąć łącząc ją za tarczą antykryzysową. Może wtedy stanie się mieczem, którym biznes pokona wirusa.

Michał Cecerko, radca prawny, senior associate i Damian Cieśla, adwokat, associate. Kancelaria DZP

NARODOWE TARCZE ANTYKRYZYSOWE

Epidemia SARS-CoV-2 i towarzyszące jej rządowe ograniczenia faktycznie uniemożliwiają normalne prowadzenie biznesu. Zaraz po chorych, pierwszą ofiarną wirusa jest płynność przedsiębiorców. Można wręcz zaryzykować twierdzenie, że ciężar ekonomiczny powstrzymania wirusa spocznie w dużej mierze na przedsiębiorcach dotkniętych państwowymi restrykcjami. Jak na ten problem reagują rządzący w kraju i za granicą?

Pozostało 95% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację