Bruno Le Maire, minister gospodarki i finansów Francji: Fundusz odbudowy dla wszystkich

– Jeśli nam się nie uda, to ryzykujemy dyskwalifikację w XXI wieku – mówi nam Bruno Le Maire, minister gospodarki i finansów Francji.

Aktualizacja: 16.04.2020 06:26 Publikacja: 15.04.2020 21:00

Bruno Le Maire, minister gospodarki i finansów Francji: Fundusz odbudowy dla wszystkich

Foto: AFP

Eurogrupa postanowiła wprowadzić ECCL, czyli linię kredytową wartości 240 mld euro na finansowanie bezpośrednich i pośrednich kosztów zdrowotnych. Jednak na tym etapie Włochy powiedziały, że nie będą prosić o kredyt, ani Hiszpania. To jaka z tego korzyść?

Nikt nie wie, jaka będzie sytuacja państw członkowskich za dwa, trzy czy cztery miesiące. Myślę więc, że jest to niezbędna ochrona dla wszystkich. Nie powiem wam teraz, czy Francja skorzysta z tego, czy nie, bo nie wiem. Ale to dobra wiadomość, że państwa członkowskie, które chcą ubiegać się o te kredyty, mają teraz taką możliwość. Chciałbym jednak przypomnieć, że na Eurogrupie zdecydowaliśmy o czterech narzędziach. Każde z nich ma znaczenie ekonomiczne i warto zrozumieć logikę tego globalnego pakietu. 240 mld euro z ECCL jest tak zaprojektowane, aby wspierać państwa członkowskie. Kredyty z Europejskiego Banku Inwestycyjnego na 200 mld euro są tak zaprojektowane, aby wspierać prywatne firmy. SURE na 100 mld euro ma wspierać wydatki socjalne. Pierwszy raz w historii Europy 27 państw członkowskich podjęło decyzję o niezwykle ważnych środkach w ciągu kilku tygodni. Należy to podkreślić, bo wszyscy teraz krytykują UE za brak przywództwa i brak decyzji. Czy to wystarczy? Nie, to nie wystarczy. Ale to dobry punkt wyjścia. Kluczowe w naszej decyzji jest otwarcie na fundusz odbudowy, który ma wspierać inwestycje niezbędne dla ożywienia gospodarczego wszystkich państw członkowskich.

Jednak komunikat Eurogrupy pozostawia niepewność odnośnie do tego czwartego elementu, o którym pan wspomniał. Czy możliwe jest zawarcie porozumienia w Radzie Europejskiej w przyszłym tygodniu?

Powinniśmy zostawić za sobą spór językowy: koronaobligacje, euroobligacje. Teraz musimy iść dalej i znaleźć odpowiednie finansowanie ogromnych wydatków publicznych. Jeśli chcemy poruszać się w tym samym rytmie, wszystkich 27 państw, potrzebne jest wspólne finansowanie inwestycji. W przeciwnym razie istnieje ryzyko, że niektóre kraje, takie jak Niemcy i Holandia, szybko dojdą do siebie – ponieważ mają fundusze krajowe – podczas gdy inne kraje nie będą miały takich samych możliwości. I pozostaną w tyle, ryzykując większą rozbieżność i różnice w rozwoju między 19 członkami strefy euro, co oznaczałoby koniec strefy euro. O to chodzi. Co proponujemy z tym funduszem odbudowy? Nie euroobligacje jako takie, nawet jeśli podtrzymamy opinię, że euroobligacje mogą być możliwe w przyszłości. Proponujemy zaciągnąć wspólny dług tylko na przyszłość. Jest to kluczowa różnica w stosunku do euroobligacji. Nasz fundusz odbudowy oznacza gromadzenie pieniędzy wspólnie, tylko na przyszłość, na ograniczony upływ czasu, i na jeden cel: inwestycje. Jest więc pole do negocjacji. Nasi holenderscy i niemieccy przyjaciele powinni być wrażliwi na ten argument. Jest to najlepszy scenariusz z ekonomicznego punktu widzenia, lepszy niż unijny budżet. Bo finansowanie z budżetu oznacza, że od razu wydajesz też swoje pieniądze, co ma bezpośredni wpływ na poziom wydatków publicznych. Zwiększenie zadłużenia nie jest tak drogie i bardziej odpowiednie niż unijny budżet. Dałoby to możliwość uzyskania bardzo niskich stóp procentowych. A potem z tych pieniędzy państwa dostałyby dotacje.

Mówimy o dotacjach, nie o kredytach?

Tak, dotacje. Fundusz odbudowy przeznaczony byłby na inwestycje w krajach, które najbardziej ucierpiały w wyniku kryzysu, to kwestia sprawiedliwości. Ale to Komisja Europejska decydowałaby o tych inwestycjach. Celem tego finansowania jest pomoc w rozłożeniu kosztów w czasie. To bardzo sprytny sposób radzenia sobie z kryzysem i wspierania ożywienia gospodarczego. Dostajesz pieniądze w zależności od sposobu, w jaki zostałeś dotknięty kryzysem, i zwracasz pieniądze w zależności od PKB. Inwestycje te powinny trwać od trzech do pięciu lat, a zwroty mogą być przewidziane na okres od 10 do 20 lat.

Podkreślił pan, na ile lepszy byłby fundusz odbudowy w porównaniu z wieloletnim budżetem UE. Jednak w przypadku krajów spoza strefy euro można wykorzystać budżet, ale nie fundusz odbudowy. Co więc pan proponuje krajom takim jak Polska?

Chcę bardzo jasno powiedzieć, że fundusz odbudowy będzie otwarty dla 27 państw członkowskich. Nie jest specjalnie zaprojektowany dla strefy euro. Jeśli tyle mówię o strefie euro, to dlatego, że niektórzy jej członkowie zostali poważnie dotknięci wirusem – myślę o Hiszpanii i Włoszech. Wspomniany fundusz może być poza budżetem lub też w jego ramach.

Komisarz Gentiloni mówił o dodatkowym, poza uchwalonymi już 540 mld euro, bilionie na odbudowę Europy. Czy o takiej kwocie pan myśli?

Trudno podać przekonujące liczby, gdy stajesz w obliczu tak gwałtownego kryzysu. Nie chcę powiedzieć 1 bilion euro lub 2 biliony euro: nie wiem. Ale będzie to dużo kosztować. Wszystkie państwa UE razem, podkreślam – razem, mają prawo do szybkiej odbudowy. Jeśli nam się nie uda, to ryzykujemy dyskwalifikację w XXI wieku. Bo nie będzie nas stać na kluczowe inwestycje w nowe technologie, w 5G, w sztuczną inteligencję, bo będziemy musieli ponieść poważne wydatki na zdrowie lub zabezpieczenia społeczne dla osób bezrobotnych. Oznacza to, że za dwa, trzy, cztery lub pięć lat nie będzie nas już w wyścigu gospodarczym, w którym biorą udział Chiny i Stany Zjednoczone. Wszyscy powinni być tego świadomi.

Fakt, że Francja złożyła wniosek w sprawie europejskiego funduszu odbudowy, to rezygnacja z euroobligacji, czy odwrotnie – pierwszy krok w kierunku wspólnego zadłużenia?

Czas na decyzję. Czy można teraz zdecydować o euroobligacjach? Najwyraźniej nie. Nie oznacza to, że pozbywamy się pomysłu wspólnego europejskiego długu. Ale to krok dalej, a my musimy zmierzyć się z teraźniejszością. Dlatego uważam, że ten fundusz odbudowy jest zrównoważoną, uczciwą i wydajną propozycją.

Jeżeli nie ma porozumienia między 27 (lub 19) państwami o wspólnym instrumencie dłużnym, czy 9 najbardziej przekonanych do tego krajów powinno iść do przodu samodzielnie?

Wspólny dług powinien być spłacany w ramach UE i centralną rolę musi tu odgrywać Komisja Europejska. Decyzja o wdrożeniu tego instrumentu tylko przez niektóre państwa członkowskie nie byłaby dobrą opcją, uważam, że powinniśmy trzymać się jedności strefy euro i UE. Musimy być mądrzy i zuchwali. Myślę, że możliwe jest połączenie tych dwóch podejść. A mądry to znaczy zjednoczony.

Na jak długo należy zawiesić reguły fiskalne?

Postanowiliśmy zawiesić wdrażanie unijnych reguł fiskalnych i paktu stabilności i wzrostu. Ożywienie gospodarcze będzie długie, trudne i kosztowne. To nie będzie „włączone / wyłączone", za kilka dni, tygodni, a nawet miesięcy. Potrzeba czasu, żeby otworzyć sklepy, restauracje, przywrócić zdolności produkcyjne naszych przedsiębiorstw przemysłowych. Co oznacza, że nie powinniśmy popełniać tych samych błędów, które popełniliśmy w latach 2009–2010, kiedy postanowiliśmy bardzo szybko pozbyć się tej elastyczności fiskalnej i zapłaciliśmy za to ogromną cenę. Jestem przekonany, że powinniśmy iść krok po kroku, wspierając ożywienie gospodarcze tak długo, jak będzie to konieczne, nie przywracając zbyt szybko reguł fiskalnych.

Wywiad udzielony grupie korespondentów europejskich dzienników: „Rzeczpospolitej", „Handelsblatt", „El Pais", „La Stampa", „Le Soir", „De Standaard", „Kathimerini" i „Publico"

CV

Bruno Le Maire – polityk francuskiej centroprawicy, obecnie w ugrupowaniu En Marche prezydenta Emmanuela Macrona. W jego rządzie Le Maire jest od 2017 r. ministrem gospodarki i finansów. W latach 2007–2012, za prezydentury Nicolasa Sarkozy'ego, był sekretarzem stanu ds. europejskich i ministrem rolnictwa. Absolwent elitarnej ENA – kuźni kadr francuskiej administracji. Ma 51 lat.

Eurogrupa postanowiła wprowadzić ECCL, czyli linię kredytową wartości 240 mld euro na finansowanie bezpośrednich i pośrednich kosztów zdrowotnych. Jednak na tym etapie Włochy powiedziały, że nie będą prosić o kredyt, ani Hiszpania. To jaka z tego korzyść?

Nikt nie wie, jaka będzie sytuacja państw członkowskich za dwa, trzy czy cztery miesiące. Myślę więc, że jest to niezbędna ochrona dla wszystkich. Nie powiem wam teraz, czy Francja skorzysta z tego, czy nie, bo nie wiem. Ale to dobra wiadomość, że państwa członkowskie, które chcą ubiegać się o te kredyty, mają teraz taką możliwość. Chciałbym jednak przypomnieć, że na Eurogrupie zdecydowaliśmy o czterech narzędziach. Każde z nich ma znaczenie ekonomiczne i warto zrozumieć logikę tego globalnego pakietu. 240 mld euro z ECCL jest tak zaprojektowane, aby wspierać państwa członkowskie. Kredyty z Europejskiego Banku Inwestycyjnego na 200 mld euro są tak zaprojektowane, aby wspierać prywatne firmy. SURE na 100 mld euro ma wspierać wydatki socjalne. Pierwszy raz w historii Europy 27 państw członkowskich podjęło decyzję o niezwykle ważnych środkach w ciągu kilku tygodni. Należy to podkreślić, bo wszyscy teraz krytykują UE za brak przywództwa i brak decyzji. Czy to wystarczy? Nie, to nie wystarczy. Ale to dobry punkt wyjścia. Kluczowe w naszej decyzji jest otwarcie na fundusz odbudowy, który ma wspierać inwestycje niezbędne dla ożywienia gospodarczego wszystkich państw członkowskich.

Pozostało 81% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację