GUS-owskie dane o PKB w trzecim kwartale to lodowaty prysznic. Gospodarka, choć rośnie w skali roku (ale coraz wolniej), to w porównaniu kwartał do kwartału skurczyła się o 0,2 proc. Niby wielkiego dramatu nie ma, ale po ubiegłorocznym dołku koniunktury ekonomiści wieszczyli silne ożywienie i kilka może nie tłustych, ale przynajmniej przyzwoitych lat wzrostu napędzanego już nie tylko konsumpcją i eksportem, lecz także inwestycjami zasilanymi z Krajowego Planu Odbudowy. Teraz o wzroście PKB w tym roku o ponad 3 proc., jak na jeszcze na wiosnę zakładano, możemy tylko pomarzyć. Co więcej, to sygnał, że i 2025 rok nie musi być wcale taki dobry.
Czytaj więcej
PKB w strefie euro urósł w trzecim kwartale o 0,9 rok do roku i 0,4 proc. kwartał do kwartału – podał w czwartek Eurostat w drugim szacunku. Polska gospodarka była ze swoją dynamiką roczną blisko unijnej czołówki, ale ujęcie kwartalne może niepokoić.
Dlaczego Polska gospodarka znów zwalnia?
Co poszło nie tak? Zawiodło na pewno europejskie otoczenie polskiej gospodarki, głównie Niemcy, na który to kraj przypada więcej niż jedna czwarta naszego eksportu. Niemcy balansują na skraju recesji. Jednym z powodów jest zapaść w przemyśle motoryzacyjnym, która automatycznie przeniosła się na ten sektor w Polsce. Coraz więcej mówi się i u nas o masowych zwolnieniach.
Ale zwalanie wszystkiego na Niemcy nie byłoby fair. Ponosimy konsekwencje jednych z najwyższych cen energii w Europie, czyli niezauważania przez osiem lat rządów PiS, że czas węgla się kończy. Również bardzo szybki wzrost płacy minimalnej, do którego cegiełkę dorzuciła obecna władza, obciążył przedsiębiorców i tak już przygniecionych przeregulowaniem i biurokracją. A nasza gospodarka, podobnie jak niemiecka, musi się przystosować do nowych warunków, także być gotowa na światową wojnę handlową, jeśli Donald Trump zacznie wprowadzać zapowiadane wysokie cła.
W gospodarce ważne są też nastroje. A te są kiepskie. To obawy przed pogorszeniem się sytuacji politycznej i gospodarczej na świecie, w tym rozlaniem się wojny w Ukrainie, ale i przed inflacją. W październiku ceny w sklepach wzrosły średnio 5,4 proc. To kolejny od wiosny miesiąc, kiedy jest coraz drożej niż przed rokiem. I ten trend zapewne się utrzyma. Widać, że Polacy ograniczają konsumpcję i wolą oszczędzać, a więc po eksporcie zaczyna się dławić drugi silnik ciągnący polską gospodarkę.