Ekspert ClientEarth: Czas na zmianę polityki dotyczącej aktywów węglowych

Wraz z nowym ministrem aktywów państwowych pojawiła się szansa na rozwiązanie problemów energetyki węglowej i górnictwa. Potrzebny jest nowy plan uwzględniający realia rynkowe, obowiązujące prawo oraz zapewniający osłony dla górników.

Publikacja: 22.05.2024 17:19

Górnictwo przejadło miesiące koniunktury

Górnictwo przejadło miesiące koniunktury

Foto: Bloomberg

Nowym ministrem aktywów państwowych został Jakub Jaworowski. Jego poprzednik Borys Budka tuż przed odejściem zdążył jeszcze powołać zespół ds. wydzielenia aktywów węglowych z państwowych spółek energetycznych. Co dalej z węglem – to kluczowe pytanie, na które musi odpowiedzieć nowe kierownictwo resortu, które odpowiedzialne jest także za nadzór nad grupami górniczymi.

Ministerstwo braku sukcesów

Od powstania Ministerstwa Aktywów Państwowych w rządzie PiS, jesienią 2019 r. resort miał dwa flagowe projekty. To utworzenie Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE) celem przejęcia od koncernów energetycznych elektrowni węglowych i kopalni węgla brunatnego. A także wprowadzenie mechanizmu pomocy publicznej dla nierentownych kopalń węgla kamiennego.

Żadnego z nich nie udało się doprowadzić do końca. Projekt NABE został z początkiem roku wycofany z prac legislacyjnych koalicji rządowej, a Komisja Europejska od przeszło dwóch lat nie dała zielonego światła na dotowanie kopalń z pieniędzy polskich podatników.

Czytaj więcej

NABE. Wydzielenie węgla poczeka, a firmom kończy się czas

Dalsze zamiatanie pod dywan coraz większych problemów energetyki węglowej nie przyspieszy transformacji energetycznej. Wraz z nowym ministrem pojawiła się szansa na nowe otwarcie w obu tych sprawach, w oparciu o plan uwzględniający zmieniające się uwarunkowania rynkowe i rosnące wymogi klimatyczne. Niestety, punkt wyjścia nie jest dobry.

Monopol węglowy z problemami

Stagnacja we wdrażania zarówno NABE, jak i pomocy dla kopalń, wynikała zwłaszcza z poważnych wątpliwości co do zgodności obu projektów z unijnym prawem konkurencji. Jedna NABE byłaby de facto monopolistą mogącym dyktować ceny na krajowym rynku energii elektrycznej. To koliduje z wynegocjowanym na przełomie roku przez polski rząd przedłużeniem rynku mocy dla elektrowni węglowych do 2028 r. oraz padającymi z ust ministrów deklaracjami dotyczącymi ewentualnych kolejnych derogacji. Rynek mocy jest mechanizmem rynkowym, zakładającym konkurencję między uczestniczącymi w nim dostawcami.

Wątpliwości Brukseli budziła też sama formuła transakcji przeniesienia aktywów z notowanych na giełdzie grup do państwowej agencji. Jeżeli operacja nie będzie spełniać tzw. testu inwestora prywatnego (w uproszczeniu, czy na porównywalne warunki przejęcia przystałby inwestor inny niż państwo), to projekt NABE wpada również w reżim prawa o pomocy publicznej. Beneficjentem są tu chcące pozbyć się aktywów węglowych koncerny energetyczne, którym stworzenie NABE pozwoliłoby na przyspieszenie finansowania transformacji energetycznej. Za problem finansowania wysokoemisyjnej i coraz mniej rentownej energetyki węglowej byłoby więc odpowiedzialne państwo, czyli podatnicy.

Stagnacja we wdrażania zarówno NABE, jak i pomocy dla kopalń, wynikała zwłaszcza z poważnych wątpliwości co do zgodności obu projektów z unijnym prawem konkurencji.

Miliardy dla kopalń

Natomiast zaplanowana przez PiS pomoc operacyjna dla kopalń Polskiej Grupy Górniczej, Węglokoksu i Południowego Koncernu Węglowego (do niedawna Tauron Wydobycie) nie jest w Unii dopuszczalna już od 2019 r. W tej sprawie nowi ministrowie odpowiedzialni za górnictwo, a więc Marzena Czarnecka i właśnie Jakub Jaworowski, mają tak samo słabe karty prawne, jak pomysłodawcy mechanizmu z poprzedniego rządu.

Rząd Zjednoczonej Prawicy działał tu metodą faktów dokonanych, nielegalnie wypłacając pomoc bez decyzji Komisji. W samym 2022 r. było to 1,6 mld zł, czyli prawie tyle, ile łącznie przez 30 lat uzbierał WOŚP. Kwota ta jest jeszcze bardziej szokująca, jeżeli uświadomimy sobie, że polskie kopalnie korzystały z dopłat ze składek podatników nawet w roku największej hossy na rynku węgla. Komisja Europejska chwilowo przymyka na to oko, ale taka sytuacja nie będzie trwać wiecznie.

Tymczasem nowy Sejm bezrefleksyjnie kontynuuje działania poprzedników. Na pierwszym grudniowym posiedzeniu przegłosowano kolejne odroczenie spłat zaległych zobowiązań spółek górniczych na rzecz PFR, ZUS i urzędów skarbowych (łącznie to kolejne 1,8 mld zł). To także pomoc publiczna, przyznana bez zgody Brukseli. Ponadto, w budżecie państwa na 2024 r. przewidziano kolejne 7 mld zł dopłat do nierentownych kopalń. W najgorszym wypadku spółkom grozi nawet zwrot całości wypłaconej już pomocy do budżetu państwa, wraz z odsetkami.

Czytaj więcej

Górnictwo przejadło miesiące koniunktury. Kopalnie potrzebują miliardów

Jest ścieżka dla nowego ministra

Plan odziedziczony po PiS jest w wielu miejscach niezasadny i niezgodny z prawem UE, a dalsze zaklinanie rzeczywistości może tylko wprowadzić polską branżę węglową w jeszcze większe tarapaty. Istnieje jednak alternatywa: nowy rząd powinien rozważyć szybsze zamknięcie kolejnych, najbardziej deficytowych kopalń i jednoczesne rozszerzenie działającego już programu osłon społecznych. W lutym tego roku rząd wynegocjował zresztą podobną pomoc dla pracowników sektora energetyki węglowej. Pomoc dla pracowników górnictwa jest w Unii możliwa jeszcze do 2027 r., więc aby z niej skorzystać, trzeba działać jak najszybciej. Konieczna jest więc modyfikacja polskiego wniosku notyfikacyjnego: pomoc dla schyłkowej branży i dotowanie nieopłacalnego fedrowania powinno zastąpić wsparcie dla samych górników.

Ostatni ruch ministra Budki związany z powołaniem nowego zespołu w ministerstwie wskazuje na to, że rząd dojrzewa do wydzielenie aktywów węglowych z grup energetycznych. To zdecydowanie lepszy pomysł niż proponowana kilka tygodniu temu przez ministrę Czarnecką konsolidacja koncernów energetycznych z kopalniami węgla kamiennego, która dodatkowo pogorszyłaby sytuację finansową grup oraz ich wartość dla inwestorów. Wydzielenie musi jednak podlegać warunkom rynkowym (spełniać test inwestora prywatnego), zapewniać konkurencję między elektrowniami (kilka podmiotów zamiast jednej NABE), a także zawierać konkretny harmonogram zamykania nierentownych bloków węglowych. Wówczas Bruksela na niego przystanie, a polskie firmy będą mogły wreszcie skupić się na zielonej transformacji.

O autorze

Wojciech Kukuła

Starszy prawnik w Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi. Specjalizuje się regulacjach dotyczących energetyki, konkurencji i ochrony klimatu

Czytaj więcej

ClientEart: Umowa społeczna z górnikami nie zostanie zaakceptowana przez Komisję Europejską

Nowym ministrem aktywów państwowych został Jakub Jaworowski. Jego poprzednik Borys Budka tuż przed odejściem zdążył jeszcze powołać zespół ds. wydzielenia aktywów węglowych z państwowych spółek energetycznych. Co dalej z węglem – to kluczowe pytanie, na które musi odpowiedzieć nowe kierownictwo resortu, które odpowiedzialne jest także za nadzór nad grupami górniczymi.

Ministerstwo braku sukcesów

Pozostało 94% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację