Od powstania systemu Bretton Woods w 1944 roku, żyjemy w świecie, w którym dolar amerykański – cytując czołówkę z CNN – „jest królem”. Za czasów cinkciarzy znany jako „zielony”, dolar jest bezsprzecznie najbardziej pożądaną walutą świata. Według danych Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS) z 2022 roku był on używany w prawie 90 proc. globalnych transakcji walutowych. Mimo to wielu inwestorów, ekonomistów czy polityków twierdzi, że era dolara powoli zmierza ku końcowi.
Coraz to większa niestabilność geopolityczna, ogromny dług publiczny Stanów Zjednoczonych czy gigantyczny wzrost ekonomiczny Chin są podawane jako przyczyny zwiastujące jego detronizację oraz koniec „świata jednobiegunowego”, czyli globalnej hegemonii amerykańskiej, na rzecz „świata wielobiegunowego”. Amerykańska dominacja na pewno przeżywa kryzys, ale czy to samo można powiedzieć o dolarze?
Nadchodzące zmiany geopolityczne czyli „świat wielobiegunowy”
Inwestor Ruchir Sharma napisał w „Financial Times”, że „nadchodzi świat post-dolarowy” i podał nieustający dług publiczny Stanów Zjednoczonych jako jedną z przyczyn. W grudniu 2023 PKB USA wyniósł ok. 28 bln dol., a zadłużenie przekroczyło sumę 34 bln dol. Dla porównania, w 2011 roku zadłużenie to wynosiło „tylko” 15 bln dol. Ponadto Sharma twierdzi, że coraz więcej banków centralnych optuje za trzymaniem rezerw walutowych w alternatywnych jednostkach monetarnych typu dolar kanadyjski, frank szwajcarski, chiński yuan/renminbi (RMB) czy indyjska rupia. Według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego (IMF) ich udział wzrósł pięciokrotnie z 2 proc. w 2001 r. do 10 proc. w 2021.
Kilka miesięcy później, inny znany inwestor Ray Dalio w wywiadzie z japońskim „Nikkei Asia” powiedział, że „dominacja dolara zanika”. Jego zdaniem, okres hegemonii geopolitycznej Stanów, a wraz z nim kwitnącej gospodarki globalnej zmierza ku końcowi – wchodzimy w erę fragmentacji geopolitycznej i formowania się nowych bloków sojuszniczych, czyli „świat wielobiegunowy”.
Słowa Dalio znalazły wydźwięk również w wypowiedzi Christine Lagarde, prezeski Europejskiego Banku Centralnego. Podczas przemówienia w siedzibie Council of Foreign Relations, amerykańskiego think-tanku, Lagarde w ub.r. ostrzegła, że banki centralne muszą się przygotować na ewentualne nadejście „sfragmentaryzowanego świata”. Według niej „okres stabilności może teraz ustąpić miejsca trwałej niestabilności, skutkującej niższym wzrostem gospodarczym, wyższymi kosztami i bardziej niepewnymi partnerstwami handlowymi”.