Dariusz Adamski: Dziewięć filarów naprawy państwa po PiS-ie

Wynik wyborów daje przyszłemu rządowi mandat do budowy innej Polski niż ta, która wykluwała się ostatnio. Aby tak się stało, konieczne będą reformy polityk publicznych.

Publikacja: 19.10.2023 03:00

Spółki Skarbu Państwa nie są i nigdy nie będą siłą napędową polskiej gospodarki

Spółki Skarbu Państwa nie są i nigdy nie będą siłą napędową polskiej gospodarki

Foto: Bloomberg

Pierwsza do poważnego reformowania jest polityka innowacyjności. Spółki Skarbu Państwa nie są i nigdy nie będą siłą napędową polskiej gospodarki, a ich odpolitycznienie poprzez transparentnie przeprowadzoną prywatyzację bardzo wsparłoby konkurencję i inwestycje. Niczego poza kolosalnymi kosztami nie mogą też dać megalomańskie, finansowo bardzo ryzykowne megaprojekty w rodzaju Centralnego Portu Komunikacyjnego.

Swoją rolę do odegrania w rozwoju innowacyjności mają sprawnie działająca administracja państwowa i agencje rządowe. Tymczasem w Polsce to biurokratyczne skamieliny, w których nie istnieją bodźce ani do rozwoju zatrudnionych w nich osób, ani do oddolnej poprawy sposobu działania.

W katastrofalnej sytuacji znajduje się polska nauka, która już przed ministrem Czarnkiem nie była w stanie zmniejszyć dystansu do bardziej rozwiniętych państw. Później całkowicie stoczyła się do roli skrajnie niedofinansowanego skansenu.

Co zamiast węgla

Drugi kluczowy obszar to energetyka. Szybki zwrot w kierunku odnawialnych źródeł energii wymuszają coraz wyższe koszty zakupu praw do emisji dwutlenku węgla. Aby jednak transformacja energetyczna mogła się udać, rząd musi wprowadzić wiele zmian regulacyjnych, całkowicie udrożnić pozyskiwanie pieniędzy z Unii Europejskiej na inwestycje w tym sektorze – zwłaszcza w sieci dystrybucyjne i ciepłownictwo – oraz stworzyć nowe instrumenty finansowe umożliwiające bezpieczne dla inwestorów pozyskiwanie na te cele oszczędności społeczeństwa.

Powinien umiejętnie wesprzeć sektor biogazu, pozwalający zagospodarować odpady rolnicze i komunalne, oraz trzeźwo ocenić, czy w obliczu dotychczas niewykorzystanego potencjału OZE i rozwoju technologii małych reaktorów jądrowych na pewno potrzebny nam jest niezwykle drogi w budowie wielkoskalowy atom.

Najtrudniejsze jednak i politycznie najważniejsze zadanie to zapewnienie nowego startu regionom pogórniczym, co z kolei wymaga zaoferowania górnikom odpowiednich szkoleń i ściągnięcia na zamieszkiwane przez nich tereny firm związanych z zieloną transformacją, zamiast obiecywanego im przez PiS trwania przez kolejne dekady w upadającej branży.

Trzecie wielkie wyzwanie to reanimacja polskiego rynku kapitałowego i wzmocnienie sektora bankowego. Ten pierwszy praktycznie przestał działać po licznych aferach ostatnich lat całkowicie pozbawiających go wiarygodności. Odwrócenie tego procesu wymaga zdolności państwa do zapewnienia inwestorom bezpieczeństwa prawnego, a także obniżenia kosztów transakcyjnych. Najlepszym na to sposobem byłoby zdecydowane poszerzenie kompetencji KNF, w tym przyznanie jej uprawnień prokuratorskich, a także budowa pod auspicjami GPW platform internetowych zastępujących działający mniej efektywnie obecny system. Z kolei sektor bankowy potrzebuje głównie ustawowego rozwiązania problemu frankowego, niszczącego zarówno jego, jak i sądy.

Po czwarte, źle działa system podatkowy, który stał się skrajnie zagmatwany, przeciwdziała rozwojowi struktur korporacyjnych, a w wielu fragmentach – co dotyczy zwłaszcza podatków i opłat lokalnych – został źle skonstruowany, przez co rodzi niekończące się spory prawne. Tymczasem technologia już teraz pozwala na niemal pełną automatyzację księgowości i rozliczeń podatkowych, a wykorzystanie tego potencjału stanowiłoby bardzo duże ułatwienie zwłaszcza dla małych firm. Opodatkowanie wszystkich przedsiębiorców jednolitym podatkiem estońskim dawałoby olbrzymi bodziec inwestycyjny, a przyspieszenie rozwoju bezgotówkowego obiegu pieniężnego minimalizowało rozrastającą się w ostatnich latach szarą strefę i tworzyło przestrzeń do obniżenia stawek podatków dochodowych oraz składek dzięki poszerzeniu bazy podatkowej.

Co z milionem nieaktywnych

Piąta sfera to polityka społeczna. O defektach dotychczasowej najdobitniej świadczy marginalizacja funduszu alimentacyjnego i nieadekwatne wsparcie osób niezdolnych do jakiejkolwiek pracy. Z drugiej strony brakuje systemu dającego kwalifikacje i bodźce niezbędne do normalnego funkcjonowania na rynku pracy ponad milionowi nieaktywnych, zdolnych do pracy osób w wieku produkcyjnym. Systemu tego nie ma, podczas gdy w Funduszu Pracy niewykorzystane pozostają 24 mld zł, które mogłyby sfinansować jego budowę. Za słabe są bodźce do wydłużania aktywności zawodowej po osiągnięciu wieku emerytalnego. Brakuje też polityki imigracyjnej z prawdziwego zdarzenia, bez której w warunkach postępującego starzenia się społeczeństwa czeka nas niedługo poważny kryzys gospodarczy i społeczny.

Po szóste, o budowie nowoczesnego kraju nie może być mowy bez całkiem innej niż dotychczas polityki edukacyjnej. Nowa musi się opierać nie na bezmyślnym wkuwaniu, lecz elastycznym myśleniu, wpajaniu szacunku dla innych i umiejętności współpracy z nimi, angażowania się w zadania i znajdowania pozwalających na sprostanie im narzędzi. Nowoczesna edukacja wymaga nakładów, a to z kolei znacznego zwiększenia subwencji oświatowej wypłacanej przez rząd jednostkom samorządowym. Niezbędne do tego co najmniej 35 mld zł rocznie rząd pozyskałby, jeśli o taką kwotę ograniczyłby planowane przez odchodzącą ekipę wydatki na zakup uzbrojenia, rozciągając nieco w czasie proces modernizacji armii i kładąc dużo większy nacisk na poprawę jej organizacji i wyszkolenia.

Po siódme, ochrona zdrowia wymaga przeniesienia jak największej części świadczeń na poziom opieki podstawowej i ambulatoryjnej, aby uniknąć przeciążania szpitali procedurami, które mogą być taniej zrealizowane na niższych poziomach systemu. Inne niezbędne działania to prawidłowa wycena świadczeń i oddłużenie szpitali połączone z modernizacją ich struktury w oparciu o rzetelne mapy potrzeb zdrowotnych. Uzupełnienie tych wszystkich zmian powinno stanowić przywrócenie odpowiedzialności dyrektorów za sytuację finansową podległych im placówek i dużo szersze niż obecnie wykorzystanie technologii informatycznych do monitorowania i kontroli sposobu gospodarowania zasobami systemu na każdym jego poziomie.

Co z sądami

Ósma kwestia to wymiar sprawiedliwości. Odbudowa TK i KRS oraz lustracja osób nominowanych na stanowiska sędziowskie przez neo-KRS zapewne będą musiały poczekać na nowego prezydenta. Ale już teraz można poprawić sposób zarządzania sądami i w pełni wykorzystać w nich potencjał technologii informacyjnych, zwiększyć wynagradzania, wyeliminować bariery utrudniające sprawne rozstrzyganie spraw (jak dysfunkcjonalne reguły dotyczące biegłych sądowych), a także udrożnić i unowocześnić procedury sądowe.

Ostatni wreszcie, dziewiąty obszar wymagający głębokiej zmiany dotyczy samorządu terytorialnego. Wyraźne zwiększenie wartości subwencji oświatowej trafiającej do gmin i powiatów poprawiłoby ich sytuację, ale nie rozwiązałoby problemów płynących z anachronicznych, demotywujących do działania zasad przydziału innych niż oświatowa części subwencji ogólnej: wyrównawczej i równoważącej (regionalnej).

Bez zmiany tych reguł oraz rozbudowy źródeł dochodów własnych samorządy nie będą miały środków na więcej usług społecznych dla najmłodszych i seniorów, na rozwój komunalnych zasobów mieszkaniowych, na realne planowanie przestrzenne, na politykę odpadową. Dla rozwoju działalności samorządowej w tych obszarach niezbędne jest też adekwatne rządowe wsparcie kompetencyjne, organizacyjne i regulacyjne, których dotychczas bardzo brakowało.

W naprawie każdej z tych kluczowych polityk państwa partnerzy koalicyjni powinni dość łatwo znaleźć wspólny język. Niektóre aspekty zapewne blokowane byłyby przez prezydenta Andrzeja Dudę, ale tych nienapotykających jego oporów i tak byłoby wystarczająco dużo, by zająć parlament przez najbliższe niecałe dwa lata, do kolejnych wyborów prezydenckich. Inne warto przygotować w oczekiwaniu na następcę obecnego prezydenta. Aby spełnić nadzieje wyborców, niekiedy godzinami czekających na oddanie głosu w niedzielnych wyborach, konieczny byłby jednak nie tylko kompleksowy i spójny program, ale też dbałość o każdy jego szczegół, bardzo szerokie i sprawne konsultacje wypracowywanych zmian, odpowiednia komunikacja ze społeczeństwem i bardzo kompetentne wdrożenie. Przyszły rząd jest jednak w stanie wszystko to osiągnąć, jeśli tylko wystrzegać się będzie niechlujności, niekompetencji i nadmiernego pośpiechu procesu decyzyjnego, w których grzęzła poprzednia władza.

Prof. dr hab. Dariusz Adamski jest dyrektorem Szkoły Prawa Brytyjskiego i Europejskiego na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego

Pierwsza do poważnego reformowania jest polityka innowacyjności. Spółki Skarbu Państwa nie są i nigdy nie będą siłą napędową polskiej gospodarki, a ich odpolitycznienie poprzez transparentnie przeprowadzoną prywatyzację bardzo wsparłoby konkurencję i inwestycje. Niczego poza kolosalnymi kosztami nie mogą też dać megalomańskie, finansowo bardzo ryzykowne megaprojekty w rodzaju Centralnego Portu Komunikacyjnego.

Swoją rolę do odegrania w rozwoju innowacyjności mają sprawnie działająca administracja państwowa i agencje rządowe. Tymczasem w Polsce to biurokratyczne skamieliny, w których nie istnieją bodźce ani do rozwoju zatrudnionych w nich osób, ani do oddolnej poprawy sposobu działania.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację