Przyzna pan jednak, że w gospodarce europejskiej realizuje się dzisiaj jeden z najgorszych scenariuszy. Już teraz wiadomo, że produkcja w całej europejskiej motoryzacji będzie mniejsza praktycznie u wszystkich, poza BMW i Volkswagenem. Jak więc pan widzi przyszłoroczną sytuację Fiata w Polsce?
Zgadzam się z tym, że rynek samochodowy w przyszłym roku będzie trudny dla wszystkich. Nie mogę podać jeszcze w tej chwili konkretnych wielkości. Ale w każdym razie te plany są dużo wyższe niż te, które podały Linkiesta i „Rzeczpospolita".
Ale niższe od 470 tysięcy, które Fiat podawał jeszcze niedawno?
Te 470 tys. dotyczy produkcji tegorocznej. Nigdy takiej na przyszły rok nie podawaliśmy. Bo produkujemy na rynek, a nie po to, by zapełniać place w fabrykach. Jeśli rynek weźmie 470, zrobimy 470 tysięcy. I to nie Fiat topi zatrudnienie, ale robi to rynek. Ale czy będzie mniej, czy będzie tak samo jak w 2011, to plany, które nam dzisiaj pokazują, że my nie będziemy nikogo zwalniali. A w przyszłym roku co miesiąc będziemy podawać, jaka była produkcja. Gdyby fabryka w Tychach produkowała jedynie pandę, tak jak kiedyś były to jedynie „600", to w tym roku mielibyśmy produkcję na poziomie ok. 200 tys. sztuk. Jednakże jeśli weźmiemy pod uwagę, że robimy fiata pandę, „500", forda ka i lancię ypsilon, to okazuje się, że osiągniemy w tym roku 470 tysięcy. Bo jest tak, że kiedy z produkcji wypada jeden model, wchodzi kolejny. Tychy są nie tylko największą fabryką Fiata w Europie, ale jedną z największych w Europie w ogóle. Takie fabryki wykorzystuje się możliwie jak najlepiej.
Czy planowane jest zakończenie produkcji forda ka w Tychach?
Nie. Nawet podczas Salonu Samochodowego we Frankfurcie prezes Ford Motor Europe mówił, że jest bardzo zadowolony z tej współpracy i nie planuje żadnych zmian.